Jak pogodzić ewolucję z wiarą?

Jak pogodzić naukę, a przede wszystkim teorię ewolucji, z wiarą? - Na to pytanie szukano odpowiedzi w Castel Gandolfo podczas trzydniowej debaty z udziałem papieża Benedykta XVI i 39 naukowców, jego dawnych doktorantów - podała Rzeczpospolita.

Media zachodnie spekulowały, że w efekcie tej dyskusji papież skieruje Kościół w stronę tzw. inteligentnego projektu (tłumaczącego powstanie świata i człowieka ingerencją wyższej inteligencji, nie nazywając jej Bogiem). A może nawet kreacjonizmu, którego zwolennicy dowodzą, że wszechświat powstał dokładnie tak, jak opisuje to Biblia - stworzył go Bóg w ciągu sześciu dni.

W Castel Gandolfo nic takiego się nie stało. - Niewiele mówiliśmy o inteligentnym projekcie. Natomiast kreacjonizm prawie w ogóle zniknął z naszego pola widzenia - powiedział agencji Reuters uczestnik sympozjum, jezuita o. Joseph Fessio, rektor Uniwersytetu Ave Maria na Florydzie.

Temat debaty sprowokował kardynał Christoph Schönborn, który w ubiegłym roku wywołał zamieszanie w środowisku naukowym stwierdzeniem: "Ewolucja w sensie wspólnego pochodzenia mogłaby być prawdziwa, ale ewolucja w sensie neodarwinizmu - nieukierunkowanego, niezaplanowanego procesu losowej zmienności i doboru naturalnego - nie jest prawdziwa". Odebrano to jak ukłon w stronę inteligentnego projektu. Kardynał później tłumaczył, że nie ma konfliktu między nauką a wiarą, chodziło mu jedynie o odróżnienie w ewolucjonizmie teorii naukowej od ideologicznego darwinizmu. Ale problem istnieje.

Przez dziesiątki lat Kościół odrzucał teorię ewolucji. Próbę łączenia wiary i nauki podjął w 1950 roku Pius XII w encyklice "Humani generis". Przełomem było w 1996 roku uznanie przez Jana Pawła II teorii ewolucji "za coś więcej niż hipotezę". Jasnego stanowiska w tej kwestii jednak wciąż brakuje. Katechizm Kościoła katolickiego niewiele wyjaśnia, wielu chrześcijanom zaś nadal trudno pogodzić wiarę z nauką. Na przykład połowa Amerykanów odrzuca teorię ewolucji. Tam też, w USA, istnieje silny ruch fundamentalistycznych chrześcijan, głównie baptystów, którzy żądają nauczania w szkołach tzw. inteligentnego projektu powstania świata jako naukowej alternatywy dla teorii ewolucjonizmu. Popiera ich także prezydent George Bush, baptysta.

W czym tkwi problem? Filozof o. prof. Rafael Pascual powiedział agencji Zenit, że podstawowy błąd polega na pomyleniu porządków: przyrodniczego i filozoficznego. - Ewolucjonizm odpowiada na pytania przyrodnicze, kreacjonizm - filozoficzne i teologiczne. Jeżeli zachowa się to rozróżnienie, obie teorie nie wykluczają się, ale uzupełniają.

W tym sensie tzw. inteligentny projekt nie jest alternatywą dla naukowej teorii ewolucji, bo nie może być sprawdzony naukowo. Ale nie są też do naukowego udowodnienia wnioski darwinistów odrzucające udział woli Boga w powstaniu świata i człowieka.

Benedykt XVI na sympozjum miał powtórzyć swoje wcześniejsze stanowisko, że ewolucja jest faktem naukowym, ale ostatecznie to Bóg stworzył świat i wszystko, co żyje. W jednej z książek, jeszcze jako kardynał, pisał: "Nie możemy powiedzieć: kreacjonizm albo ewolucja. Właściwą formułą jest kreacjonizm i ewolucja, ponieważ oba odpowiadają na dwa różne pytania". Natomiast w dniu inauguracji pontyfikatu powiedział: "Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia produktem ewolucji. Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny".

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama