Spore zamieszanie za sprawą mediów zapanowało wokól kwestii sprzedaży domu rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach.
Widzi Pan szanse na znalezienie takiego "poważnego nabywcy"?
- Oczywiście. Nie można na tę kamienicę patrzeć przez pryzmat Wadowic czy Krakowa. Ludzie na całym świecie podziwiają Jana Pawła II. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby ten dom, choćby w części, stał się własnością Kościoła katolickiego.
- Czy to prawda, że zgłosiła się do Pana grupa amerykańskich Żydów, którzy chcą odkupić kamienicę i przekazać ją Kościołowi?
- Jeżeli jest taka grupa, to ja z nią nie miałem kontaktu.
- Jan Paweł II wspominał Pana dziadka Chaima Bałamutha podczas pamiętnego spotkania na rynku w Wadowicach w 1999 r.
- Tego dnia przyjmowałem pacjentów. Zadzwonił do mojego gabinetu dziennikarz "New York Timesa" i zapytał, czy wiem, że Papież mówi o moim dziadku. I że to transmitują telewizje na cały świat. Wtedy po raz pierwszy świat się dowiedział, że Papież urodził się i mieszkał w domu, który należał do Żyda. O tym fakcie dyskutowano w mojej rodzinie od czasu, kiedy Karol Wojtyła został wybrany na papieża. Już w 1978 r. mój wujek, widząc w telewizji zdjęcia naszego domu w Wadowicach, zorientował się, że to ten mały chłopiec Karol, który dorastał w naszym domu, został papieżem. Napisaliśmy wówczas do Rzymu i dostaliśmy zaproszenie na audiencję. Byłem wtedy młody, studiowałem. Akurat podróżowałem po Europie, ale nie zdecydowałem się zmienić trasy i pojechać do Rzymu. Nie wydawało mi się to wtedy ważne.
Muszę też sprostować pewną nieścisłość. Chaim Bałamuth to był mój ojciec, a dziadek miał na imię Jehir. To on był właścicielem kamienicy, którego Jan Paweł II wspominał w Wadowicach.
- Czy spotkał się Pan kiedyś z Janem Pawłem II?
- W 2000 r. zostałem wraz z rodziną zaproszony na prywatną audiencję do papieskiej biblioteki w Watykanie. Było to wyjątkowo wzruszające spotkanie. Pokazałem wówczas Papieżowi zdjęcia, które zachowały się w naszej rodzinie. Pierwsze przedstawia widok naszego domu od frontu. Na drugim - mały chłopiec z blond włosami siedzi na trójkołowym rowerku [dziadek Rona Bałamutha prowadził sklep z rowerami - przyp. red.]. Nie jesteśmy, niestety, w stanie stwierdzić, kim jest ten chłopiec - czy może jest nim Karol Wojtyła. Papież, kiedy tylko zobaczył to zdjęcie, natychmiast sobie przypomniał, że pierwszy rowerek kupił mu ojciec w sklepie mojego dziadka.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.