Zamach na życie Jana Pawła II przygotowali Bułgarzy na życzenie ZSRR. Nie ma co do tego wątpliwości emerytowany sędzia śledczy Ferdinando Imposimato, który po raz drugi zeznawał przed komisją parlamentarną, badającą działalność wywiadów krajów obozu moskiewskiego na terenie Włoch.
Imposimato zajmował się w przeszłości zarówno zamachem na Papieża, jak i planami zgładzenia kilka miesięcy wcześniej przebywającego w Rzymie Lecha Wałęsy. Co więcej, przekonany jest i ma na to, jak twierdzi, dowody, że obu sprawami zajmowali się ci sami ludzie, a konkretnie bułgarscy agenci, przebywający we Włoszech w charakterze rzekomych dyplomatów. Działalnością jednego z nich, a mianowicie Iwana Donczewa, zajmuje się w tej chwili rzymska prokuratura - ujawnił emerytowany śledczy.
W czasie przesłuchania Imposimato wyraził przekonanie, że Jan Paweł II zmuszony był publicznie zapewniać, iż nie daje wiary tzw. bułgarskiemu śladowi zamachu na swoje życie ze względu na racje, które określił jako "polityczno-ekumeniczne", czyli możliwość dalszego odwiedzania krajów środkowo-wschodniej Europy [chodzi o wypowiedź Jana Pawła II z 24 maja 2002, kiedy to podczas wizyty w Bułgarii powiedział: "Nigdy nie wierzyłem w istnienie tzw. śladu bułgarskiego w zamachu na mnie - przyp. KAI].
Ferdinando Imposimato wyjaśnił, że NRD-owska służba bezpieczeństwa STASI, do której archiwów miał niedawno dostęp, współpracowała z Bułgarami po zamachu, kiedy o swych powiązaniach z Sofią zaczął mówić turecki zamachowiec. Ludzie szefa NRD-owskiej bezpieki Markusa Wolffa zajęli się wówczas dezinformacją, co przyczyniło się do niepowodzenia rzymskiego procesu grupy Bułgarów i Turków, którzy w połowie lat 80. zostali uniewinnieni z powodu braku dostatecznych dowodów.
Przy okazji Imposimato raz jeszcze podkreślił, że Ali Agca nie był "niezrównoważonym mitomanem", jak próbowano go przedstawić w czasie tego procesu, lecz "zawodowym terrorystą, któremu postawiono określone zadanie, na rozkaz Moskwy wynajętym przez bułgarskie służby, aby wyeliminować polskiego Papieża".
Przypomniał, że we wrześniu 1997 roku sam zamachowiec w liście do innego sędziego śledczego przyznał się, że do tureckiej organizacji skrajnej prawicy "Szare wilki" dostał się na życzenie KGB, a w 1977 przeszedł szkolenie w palestyńskim obozie na terenie Libanu, gdzie instruktorami byli agenci Stasi.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.