Pierwszy tydzień synodu biskupów poświęconego Eucharystii dla portalu Wiara.pl
podsumowuje i komentuje jedyny polski świecki audytor Zbigniew Nosowski.
- Czy nie „za cukierkowy” obraz polskiego Kościoła jawi się z tego co Pan mówi. Troszkę na zasadzie, u nas jest w miarę dobrze, źle się dzieje za miedzą?
- Myślę, że nasze problemy są inne. Nie ma wielu nadużyć. Problemem jest za to bierność duszpasterska, czy monotonia liturgiczna. Coś co sprawia, że część ludzi nie odnajduje się zupełnie w liturgii, czy widzi, że nie ma w niej życia. Myślę, że tutaj bardzo cenna jest wskazówka dotycząca sprawowania liturgii, którą Jan Paweł II zostawił w liście apostolskim „Zostań z nami Panie”. Pisze tam, że liturgia powinna być z jednej strony sprawowana z większą energią i większym zapałem, z drugiej zaś strony wyraźnie prowadzić w głąb. Myślę, że w Polsce bardzo nam potrzeba połączenia jednego z drugim. Potrzeba na przykład czasu na milczenie. Przepisy mówią o tym bardzo wyraźnie, mimo to w polskich kościołach bardzo trudno o tę ciszę, o pogłębioną modlitwę zwłaszcza po Komunii św. Potrzeba też większego zaangażowania, większej żywotności ze strony celebransów. Brakuje pokazania, że liturgia jest rzeczywiście sprawą całego kościoła lokalnego. Częściej jest ona sprawowana przede wszystkim przez księdza, a udział pozostałych jest bierny. Mówi się: jak się modlimy tak wierzymy, i to chyba jest przykład pewnej słabości która ujawnia się zarówno w sposobie sprawowania liturgii jak i w sposobie przeżywania wiary. Brakuje nam „praktycznego bycia Kościołem”. Kilka lat temu ośrodek pallotyński przeprowadził badania, które pokazywały, że 22 proc. polskich katolików pozytywnie odpowiedziało na pytani, czy ma jakiś wpływ na życie swej parafii.
Kiedy spytano, czy chcieliby mieć wpływ na życie parafii, to pozytywnej odpowiedzi udzieliło też 22 proc. ankietowanych. Wniosek z tego, że wszyscy którzy chcieli być zaangażowanymi w życie parafii, w jakiś sposób już byli zaangażowani. A wszyscy pozostali, czyli prawie 80 proc. byli zadowoleni ze swojej roli „klienta instytucji religijnej”, który przychodzi, dostaje to co mu potrzebne, ale nie ma potrzeby dzielić się tym z nikim. Myślę, że ta bierność jest dużym problemem polskiego Kościoła. Nie da się jej jednak przezwyciężyć narzekaniem czy kaznodziejskim nawoływaniem świeckich: angażujcie się. Żeby ludzie się zaangażowali muszą poczuć, że Kościół jest naprawdę ich sprawą, muszą tego egzystencjalnie doświadczyć, muszą dostać jakąś cząstkę - nawet bardzo małą - odpowiedzialności za życie Kościoła w swoje ręce.
- Jest to już drugi Pana synod. Czym jest to doświadczenie?
- Jest to wielkie doświadczenie Kościoła Powszechnego. To niesamowite kiedy można spotkać biskupów np. z Papui Nowej Gwinei czy z Sierra Leone, którzy opowiadają o tym, że ich problemem jest poligamia. Niektórzy katolicy, którzy przychodzą do kościoła, przez kulturę w której są wychowani muszą być jakby stawiani poza Kościołem. Biskup z Sierra Leone opowiadał, Że jego dramatem jest to, iż w jego Kościele, w którym jest bardzo wysoki stopień uczestnictwa w Mszy św., do komunii przystępują najczęściej tylko ludzie młodzi albo starzy.
Ci w wieku średnim żyją w poligamicznych małżeństwach więc przez Kościół nie mogą być dopuszczani do Komunii Św. Wydawać się może że są to problemy zupełnie jakby egzotyczne dla naszej kultury. Z drugiej strony okazuje się, że w bardzo wielu kwestiach z tymi biskupami i ich kościołami lokalnymi mamy podobne problemy, o podobne sprawy musimy się martwić, podobne pytanie musimy sobie stawiać. I to jest najbardziej niesamowite. Interesuje mnie też sam proces synodalności, czyli dochodzenia do wypracowania wspólnego stanowiska w wielu nieraz zupełnie inaczej widzianych sprawach. To rodzenie się kolegialności w Kościele jest zjawiskiem niesamowicie ciekawym.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»