Pierwszymi, którzy podejmą to zadanie - zadanie wyplewienia (z siebie!) pogaństwa obojętności, nieufności, fundamentalizmu i nienawiści - powinni być chrześcijanie.
Wczoraj zakończyło się spotkanie międzyreligijne w Asyżu. W trzydzieści lat od pierwszego takiego wydarzenia, po raz czwarty z udziałem papieża (juz trzeciego z kolei), rozległo się z ziemi wielkie wołanie o pokój.
Pokoju nie osiąga się przez działania wojenne ani żadnymi formami przemocy. Nie doprowadzą do niego negocjacje polityczne, kompromisy lub ekonomiczne przetargi. Pokoju nie zapewni obojętność na wszystko, co nie dotyczy mnie, chłodny cynizm czy krytyka czyniona z dogodnej pozycji niezaangażowanego obserwatora. Żadna z tych postaw niczego nie zmieni. Wręcz przeciwnie.
Pokój jest owocem przebaczenia. A przede wszystkim: pokój jest owocem odrzucenia obojętności.
Papież Franciszek mówił w Asyżu o obojętności jako o chorobie naszych czasów i szczególnym rodzaju pogaństwa. Tak, pogaństwa. Obojętność na człowieka to także obojętność na Boga. To bałwochwalstwo, w którym przedmiotem kultu jestem ja sam i moje własne (ostatecznie: moich najbliższych) dobro. Naszą drogą jest zanurzanie się w sytuacje i dawanie pierwszeństwa tym, którzy cierpią; podejmowanie konfliktów i leczenie ich od wewnątrz; konsekwentne podążanie drogami dobra, odrzucając skróty zła; cierpliwe podejmowanie z pomocą Boga i z dobrą wolą procesów pokojowych. Ciężka praca, dokonywana dzień po dniu, rozpoczynana co dzień na nowo, mimo niepowodzeń, z niezłomną nadzieją, że Bóg, który wszystko może, udzieli nam łaski pokoju i sprawi to, co po ludzku nieosiągalne.
Trwały pokój nie jest możliwy tam, gdzie dzieje się krzywda, bo stanowi ona wieczne zarzewie konfliktu. Tym silniejsze, im dłużej trwa i im bardziej jest ignorowane przez świat. Im większa jest krzywda i im większa obojętność świata wobec niej tym większa jest pokusa, by walczyć o swoje choćby i mimo Boga. Tym łatwiej przekonać, zwłaszcza młodych, że Bóg chce przemocy.
To szatańskie kłamstwo. Bóg jest pokojem, a wszelka przemoc dokonywana w imię religii jest bluźniercza. To wypaczenie religii, niszczące dla niej samej. Ale - także dzięki obojętności świata, także mojej - ciągle nośne.
Jesteśmy tutaj razem w pokoju, wierzymy i mamy nadzieję na braterski świat. Pragniemy, aby kobiety i mężczyźni wyznający różne religie, niezależnie od tego, gdzie się spotykają tworzyli zgodę, zwłaszcza tam, gdzie występują konflikty. Naszą przyszłością jest wspólne życie. Dlatego jesteśmy wezwani do uwolnienia się od ciężkiego brzemienia nieufności, fundamentalizmu i nienawiści. Niech wierzący będą budowniczymi pokoju przyzywając Boga i działając dla człowieka! - wołał papież w Asyżu.
To nie są zdania wypowiedziane tylko na użytek Syrii, Iraku, Bliskiego Wschodu czy Afryki. Nie tylko na użytek muzułmanów. Pierwszymi, którzy podejmą to zadanie - zadanie wyplewienia (z siebie!) pogaństwa obojętności, nieufności, fundamentalizmu i nienawiści - powinni być chrześcijanie. Katolicy. Ci, którzy się takimi określają i są z tego dumni.
Ja i Ty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.