Współpracownik prawdy

Wydało mi się być właściwą definicją fachu teologa, że on, którego prawda dotknęła, który poniekąd ją ujrzał, jest gotowy wstąpić na jej służbę, współpracować z nią i dla niej. - mówi papież Benedykt. Obszerne fragmenty wywiadu Petera Seewalda z papieżem-seniorem, wydanego w książce „Ostatnia rozmowa”, publikujemy za zgodą Domu Wydawniczego Rafael.

Powróćmy raz jeszcze do pewnej kwestii. Czy można stwierdzić, że wiedza albo przeczucie, kto będzie następcą, ułatwiło Ojcu odejście z urzędu?

Nie. Kolegium Kardynalskie ma wolną rękę i własną dynamikę. Nie da się przewidzieć, kto zostanie wybrany.

W wypadku papieża Franciszka wiele jest nowego: pierwszy jezuita na tronie Piotrowym; pierwszy, który przybrał imię Franciszek, a przede wszystkim to pierwszy papież z Nowego Świata. Co to oznacza dla całego Kościoła katolickiego?

To znaczy, że Kościół jest elastyczny, dynamiczny, otwarty i dochodzi w nim do nowych procesów; że nie zastygł w jakimś schemacie, lecz wciąż zdarza się w nim coś zaskakującego; że ma w sobie energię, która go ciągle odnawia. To wspaniałe i zachęcające, że właśnie w naszych czasach dzieją się rzeczy, których się nie spodziewano, pokazujące żywotność i nowe możliwości Kościoła. Ponadto należało oczekiwać, że znaczną rolę odegra Ameryka Południowa. To największy katolicki kontynent, a jednocześnie najbardziej cierpiący i obciążony wieloma problemami. Pracują na nim wspaniali biskupi i przy wszelkich cierpieniach i trudnościach funkcjonuje bardzo dynamiczny Kościół. Stąd była to godzina, która poniekąd wybiła dla Ameryki Południowej. Przy czym nowy papież to jednocześnie Włoch i Argentyńczyk, więc i na tej płaszczyźnie ukazuje się splot Starego i Nowego Świata, a także wewnętrzna jedność historii.

Wybór kardynała Bergoglio na papieża pozbawił Kościół katolicki na świecie europejskiego wyosiowania, a przynajmniej zostało ono mocno osłabione.

To jasne, że Europa nie funkcjonuje już jako oczywiste centrum Kościoła na świecie, ale w swojej uniwersalności jest ona obecna na wszystkich kontynentach. Kontynent europejski zachowuje natomiast swoją odpowiedzialność i specyficzną misję. Niemniej wiara na kontynencie europejskim osłabła na tyle, że już z tego powodu jedynie w ograniczonym stopniu może być on właściwą siłą napędową dla Kościoła na świecie i dla wiary w Kościele. Widzimy przecież, że dzięki nowym elementom, na przykład afrykańskim, południowoamerykańskim czy filipińskim, Kościół nabiera nowej dynamiki, która odświeża i dynamizuje zmęczony Zachód, budząc go ze znużenia i stagnacji. Gdy pomyślę zwłaszcza o Niemczech, to z pewnością nie brak w nich żywej wiary i z serca płynącego zaangażowania dla Boga i ludzi. Z drugiej strony, kiedy widzę władzę biurokratów, teoretyzację wiary, upolitycznienie i brak żywotnej dynamiki, którą w dodatku nieomal miażdży ciężar nadmiernie rozbudowanej struktury, to odczuwam ulgę , że w Kościele na świecie pojawiają się również inne tendencje i Europa od zewnątrz zostaje poddana akcji misyjnej [reewangelizacji – przyp. tłum.].

Mówi się, że Bóg poprawia każdego papieża w jego następcy. W czym lub przez co papież Franciszek koryguje Benedykta XVI?

(Uśmiech) Powiedziałbym, że przez bezpośredni kontakt z otoczeniem. To wydaje mi się bardzo ważne. Jest także papieżem refleksji. Gdy czytam ostatni dokument Evangelii gaudium albo udzielane wywiady, widzę, że jest człowiekiem namysłu, duchowo podchodzącym do wyzwań obecnego czasu. Jednocześnie bezpośrednio zwraca się do ludzi, bo przywykł do ciągłej obecności pośród nich. To, że nie mieszka w Palazzo, tylko w Santa Marta, wynika stąd, że chce zawsze mieć ludzi wokół siebie. Uważam, że dałoby się to osiągnąć i na górze [tzn. w Palazzo Apostolico – przyp. tłum.], ale chodzi o danie nowego akcentu. Być może faktycznie niedostatecznie często pokazywałem się publicznie. I wreszcie odwaga, z jaką porusza problemy i szuka rozwiązań.

Czy następca nie wydaje się zbyt gwałtowny, zbyt ekscentryczny?

(Uśmiech) Każdy człowiek ma inny temperament. Jeden jest może nieco zdystansowany, inny bardziej dynamiczny niż się spodziewano. Ale uważam za dobry jego bezpośredni kontakt z ludźmi. Oczywiście zadaję sobie pytanie, jak długo to wytrzyma. Każdej środy dwieście i więcej uścisków dłoni to spory wysiłek. Ale zostawmy to Panu Bogu.

Czyli żadnych zastrzeżeń nie ma Ojciec do jego sposobu bycia?

Wręcz przeciwnie, uważam go za dobry.

Stary papież i nowy papież zamieszkują tę samą posesję, oddaleni od siebie o kilkaset metrów. Mówi się, że poprzednik jest stale do dyspozycji następcy. Czy rzeczywiście wykorzystuje jego doświadczenie i zasięga rady?

Na ogół nie ma takiej potrzeby. Co do pewnych spraw zwrócił się do mnie z zapytaniem, na przykład w kwestii wywiadu udzielonego w „Civilta Cattolica”. Owszem, wyrażam swoją opinię, ale ogólnie rzecz biorąc, cieszę się, jeśli nie muszę się udzielać.

To znaczy, że pierwsza adhortacja papieża Franciszka – Evangelii gaudium – nie dotarła do rąk Ojca poniekąd wprzódy?

Nie. Ale wspomniał o niej w bardzo osobistym liście napisanym do mnie drobnym charakterem pisma. Jest dużo mniejsze od mojego. W porównaniu z nim, stawiam wręcz duże litery.

Aż trudno uwierzyć.

Naprawdę. List był bardzo uprzejmy. Adhortację przesłano mi osobną pocztą. Jest w białej oprawie, co robi się wyłącznie dla papieża. Jestem w trakcie lektury. To krótki tekst, lecz bardzo zgrabny i ciekawie napisany. Na pewno nie wszystko jest jego autorstwa, ale wiele w nim osobistych akcentów.

Niektórzy komentatorzy interpretują ten dokument jako swoisty przewrót, zwłaszcza w kwestii decentralizacji w Kościele. Czy ten programowy tekst to zerwanie z linią pontyfikatu poprzednika?

Nie. Ja też chciałem, żeby Kościoły lokalne zachowały żywotność i nie były aż tak uzależnione od wsparcia ze strony Rzymu. Stąd wzmocnienie Kościoła lokalnego to istotna sprawa. Przy czym nie wolno zapomnieć o tym, żeby wszyscy zachowali otwartość względem siebie i Stolicy Piotrowej. W przeciwnym wypadku łatwo może dojść do polityzacji, nacjonalizacji i ograniczeń narzucanych przez kulturę. Ważna jest komunikacja pomiędzy Kościołem lokalnym a światowym. Muszę przyznać, że właśnie ci biskupi, którzy sprzeciwiali się decentralizacji, zlekceważyli dokładnie te inicjatywy, których chciałoby się po nich oczekiwać. Dlatego też wciąż musieliśmy interweniować. Im lepiej i żywotniej żyje wiarą Kościół lokalny, tym bardziej przyczynia się do dobra całości. Ale nie jest też tak, że cały Kościół rządzi Kościołem lokalnym, tylko sprawy Kościoła lokalnego decydują o całości. Jeśli cierpi jeden członek – pisze św. Paweł – cierpią wszystkie inne. Kiedy Europa ubożeje w wiarę, to jest to choroba dotykająca innych – i odwrotnie. Jeśli w innym Kościele zapanuje zabobon lub mają miejsce niepożądane sytuacje, odbija się to na całości. Stąd ważne jest współdziałanie. Nie obejdzie się bez posługi Piotra i posługi jedności. Nie da się także obejść bez odpowiedzialności Kościołów lokalnych.

Czyli nie ma żadnego rozłamu z pontyfikatem papieża Benedykta?

Nie. To znaczy można oczywiście źle zinterpretować niektóre kwestie i potem twierdzić, że teraz jest inaczej. Jeśli wyrwie się pewne zdania z kontekstu, zawsze da się skonstruować coś przeciwnego, ale nie wtedy, kiedy widzi się całość. Pojawiają się oczywiście nowe akcenty, jak najbardziej, ale nie przeciwności.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama