"Aby procesy decyzyjne i operacyjne, a także relacje międzyludzkie, zawsze szanowały godność osoby".
Czy papież Franciszek w swoim przemówieniu na Wawelu zganił Polaków za niechęć do przyjmowania imigrantów? Zostawiam to ocenie czytelników. Mnie się wydaje, że niezbyt dobrze się do tego stawiamy. I dlatego robimy złe wrażenie. Mówimy „nie, bo...” i tu przedstawiamy argumenty. Tymczasem chyba powinniśmy postawić sprawę na zasadzie „tak, ale pod warunkiem, że...” Nie chodzi mi o to, że powinnyśmy się wykręcać. Ale np. pójść śladem rzymskiej Wspólnoty Świętego Idziego: jej przedstawiciele jadą do obozów, obserwują ludzi, wybierają rodziny. Potem są one dokładnie sprawdzane. Łącznie z obieraniem odcisków palców i wysłaniem pytań do kogo trzeba. A potem owi ludzie przyjeżdżają i dalej się ich obserwuje. Można po chrześcijańsku, choć ostrożnie? Można. Bez wyrabiania sobie opinii samolubów.
Co innego jednak mnie w wystąpieniu Franciszka zastanowiło. To wezwanie, by „procesy decyzyjne i operacyjne, a także relacje międzyludzkie, zawsze szanowały godność osoby”. Uśmiechnąłem się słuchając tych słów. Nie, akurat w tym to my, Polacy, wcale chyba nie jesteśmy w ogonie świata. Uśmiechnąłem się, bo choć to prawda znana od dawna, jakoś nie umie przebić się do powszechnej świadomości. To znaczy może się i przebija, ale na zasadzie, że nie rozumieją tego inni, jacyś tam wredni i krwiożerczy kapitaliści. A jak ktoś się dochrapie stanowiska albo sam staje się choćby tylko minikapitalistą, to często doznaje swoistej amnezji: nie potrafi już tej zasady odnieść do siebie. Liczy się wynik, zysk, skuteczność, więc co tam jakiś chrześcijański personalizm i relacje międzyludzkie.
Można np. wprowadzić elementy rywalizacji między pracownikami: niech się zagryzają. Niech wyłażą z nich najgorsze cechy: egoizm, skłonność do oszczerstw czy serwilizm. Przecież rywalizacja jest zdrowa, prawda? Sprzyja zwiększeniu efektywności. I choć średni sens ma to, żeby ci, którzy mają współpracować nagle ze sobą rywalizowali, to i tak najważniejsze pozostanie to jedno: nie godzi się ludzi deprawować, nie godzi się traktować ich przedmiotowo, jak pionki na szachownicy.
Zawsze szanować godność osoby. Jeszcze sporo przed nami pracy. A zacząć ją trzeba od siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.