Wczorajsze przemówienie Franciszka do władz Armenii watykański rzecznik prasowy.
Papież użył słowa „ludobójstwo” nie aby rozdrapywać rany, ale po to, by je uzdrowić i zapobiec im na przyszłość. Tak skomentował wczorajsze przemówienie Franciszka do władz Armenii watykański rzecznik prasowy, który towarzyszy mu w podróży. Ks. Federico Lombardi zwrócił uwagę na wielkie znaczenie, jakie ma dla Ormian pamięć o rzezi, jaką zgotowano im przed stu laty w państwie tureckim.
„Fakt, że Papież w swoim przemówieniu nie tylko mówił o tym jak najwyraźniej, ale też dodał słowo «ludobójstwo», które w przygotowanym tekście nie było przewidziane, wzbudził ogromną uwagę. Trzeba jednak zrozumieć, że pamięć w perspektywie wiary chrześcijańskiej, w perspektywie Papieża ma uzdrowić rany, a nie otwierać je i odnawiać. Przypominając zło, człowiek uczy się z historii, nawraca się z błędnego postępowania i widzi, co ma robić, żeby budować pojednanie i pokój w przyszłości. To sprawa najważniejsza i najbardziej delikatna: przypominać rany przeszłości, ale po to, by je uzdrawiać i przezwyciężać. Jan Paweł II nazywał to «oczyszczaniem pamięci», kiedy przypominał winy i błędy przeszłości; to także winny czynić wszystkie narody. Jeśli chce się budować pokój, trzeba wiedzieć, że jest on zagrożony, bo były błędy i możemy je znowu popełnić. A Papież Franciszek przypomina nie tylko tragedię Ormian, ale też to, że w zeszłym stuleciu było ich więcej: była przemoc nazizmu czy reżimu sowieckiego, była Rwanda w Afryce czy Bośnia na Bałkanach, było ich wiele i są nadal! Pamiętajmy więc o cierpieniach przeszłości, by budować pokój na przyszłość” – powiedział ks. Lombardi.
Prawo to utracił na mocy decyzji papieża Franciszka, podjętej w 2020.
Pytał kard. Baldassare Reina w homilii w czasie Mszy św. w bazylice św. Piotra.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Duchowny odwiedza Polskę. Spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.