Spotkanie z ludźmi, którzy doświadczyli głębokiego cierpienia sprawia, że jest to podróż inna od pozostałych – powiedział Franciszek w drodze na wyspę Lesbos.
Udajemy się do wielu osób cierpiących, nie widzących gdzie się udać, gdzie uciec. Odwiedzimy cmentarz, morze: wiele osób w nim utonęło. Mówię to nie z goryczą, nie aby upowszechniać zgorzknienie, ale abyście mogli przez waszą dzisiejszą pracę przekazać nastawienie z jakim podejmuję tę podróż – powiedział dziennikarzom Ojciec Święty. Dodał, że obecna sytuacja uchodźców z ogarniętych wojnami krajów Bliskiego Wschodu i Afryki to największa katastrofa od czasu II wojny światowej. Już po przybyciu papieża na Lesbos poinformowano, że Franciszek zabierze do Watykanu 10 uchodźców z obozu Moria, który odwiedza.
Nie traćcie nadziei
"Chciałem być dzisiaj z wami. Pragnę wam powiedzieć, że nie jesteście sami" - wyznał papież już w obozie Moria, gdzie spotkał się z uchodźcami. Przypomniał, że wielu było zmuszonych do ucieczki z powodu konfliktów i prześladowań, zwłaszcza z uwagi na dzieci. "Zaznaliście bólu z powodu pozostawienia za sobą wszystkiego, co było wam drogie i - co pewnie jeszcze trudniejsze - nie wiedząc, co przyniesie przyszłość" - dodał.
Papież zaznaczył, że przybył na Lesobos aby z patriarchą Bartłomiejem i abp Hieronimem zwrócić uwagę świata na poważny kryzys humanitarny i modlić się o jego rozwiązanie. "Jako ludzie wiary, pragniemy połączyć nasze głosy, aby wypowiedzieć się w waszym imieniu. Mamy nadzieję, że świat dostrzeże te sytuacje tragicznej i naprawdę rozpaczliwej potrzeby i zareaguje w sposób godny naszego wspólnego człowieczeństwa" - stwierdził Franciszek.
Ojciec Święty wskazał, że kiedy cierpi którykolwiek z naszych braci lub sióstr, wszyscy jesteśmy dotknięci oraz jak łatwo niektórym ludziom ignorować cierpienia innych, a nawet wykorzystywać ich słabość.
Podkreślił, że kryzysy mogą wydobyć z ludzi także to, co w nich najlepsze. Wskazał na Greków, którzy wspaniałomyślnie odpowiedzieli na potrzeby uchodźców pomimo własnych trudności oraz wszystkich, a zwłaszcza młodych, pochodzących z całej Europy i świata, którzy przybyli z pomocą dla migrantów.
Franciszek powiedział, że przybył do uchodźców z przesłaniem: "Nie traćcie nadziei!" "Największym darem, jaki możemy ofiarować sobie nawzajem jest miłość: miłosierne spojrzenie, gotowość do słuchania i zrozumienia, słowo zachęty, modlitwa" - powiedział. Dając za przykład dobrego Samarytanina z ewangelicznej przypowieści papież zachęcił: "Niech wszyscy nasi bracia i siostry na tym kontynencie, jak dobry Samarytanin, przychodzą wam z pomocą w owym duchu braterstwa, solidarności i poszanowania ludzkiej godności, która cechuje jego długą historię".
Na zakończenie wezwał: "Niech Bóg błogosławi was wszystkich, a zwłaszcza wasze dzieci, osoby starsze oraz tych, którzy cierpią na ciele i na duchu". Zapewnił o swojej miłości i modlitwie o "Boże dary męstwa i pokoju" za uchodźców i tych, którzy im pomagają.
Przyjechałem, by podziękować Grecji za wielkoduszność
Tak powiedział papież Franciszek zaraz po przybyciu na Lesbos. Na lotnisku w Mitylenie powitali: go premier Aleksis Cipras, ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej oraz prawosławny arcybiskup Aten i całej Grecji Hieronim II przewodniczący katolickiego episkopatu Grecji, bp Frangískos Papamanólis.
Po przywitaniu się z gospodarzami wizyty przy zejściu z samolotu i wysłuchaniu hymnów watykańskiego i greckiego, papież podszedł do przedstawicieli władz świeckich i kościelnych. Z politykami wymieniał uścisk dłoni, z duchownymi prawosławnymi symboliczny pocałunek. Następnie premier Cipras przywitał się z kilkuosobowym orszakiem papieskim.
Papież, premier, patriarcha, arcybiskupi prawosławny i katolicki pozowali też fotoreporterom do wspólnego zdjęcia.
Następnie w budynku lotniska odbyła się rozmowa Franciszka z Ciprasem. Rozpoczynając ją premier serdecznie powitał papieża w Grecji i mówił o wysiłkach społeczeństwa i Kościoła na rzecz pomocy ludziom uciekającym przed wojną. Przypomniał też, że wspólnota chrześcijańska w Grecji jest najstarsza w Europie.
Ze swej strony Franciszek podziękował za to, że mógł przyjechać do Grecji. Stwierdził, że przyjechał tu, by podziękować Grekom za ich odważną wielkoduszność wobec uchodźców.
Następnie Franciszek odbył rozmowę z Bartłomiejem i Hieronimem II. - Wszyscy jesteśmy braćmi - powiedział patriarcha Konstantynopola. Z kolei arcybiskup Aten i całej Grecji podkreślił, że papież przybywa na piękną wyspę Lesbos w momencie krytycznym, gdy w Grecji trwa kryzys gospodarczy i napływają do niej uchodźcy. Przypomniał, że Święty Synod Kościoła Grecji wystosował niedawno list w tej sprawie do przywódców Europy i głów Kościołów.
Papież spojrzał im w oczy
Z lotniska papież, patriarcha i arcybiskup odjechali minibusem do obozu uchodźców w miejscowości Moria. Jest to obóz przejściowy dla uchodźców, którzy przez Morze Egejskie przybywają na Lesbos z Turcji już po podpisaniu ostatniego porozumienia między Unią Europejską i Turcją, na mocy którego nielegalni uchodźcy, którzy nie otrzymają azylu na terenie Unii, będą odsyłani do Turcji. W obozie tym przebywa obecnie około 3 tys. ludzi, 1000 z nich to dzieci. Razem z Bartłomiejem I i Hieronimem II - prawosławnym arcybiskupem Aten - Franciszek przeszedł przez obóz. Witał się i rozmawiał z witającymi go uchodźcami. Następnie spotkał z 250 osobami w specjalnym namiocie. Podszedł do każdego, pozdrawiał, z niektórymi dłużej rozmawiał, wyraźnie zainteresowany tym, co ci ludzie chcą mu powiedzieć. Dzieci wręczały papieżowi swoje rysunki, objaśniając, co przedstawiają.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.