W Madison Square Garden, najbardziej znanej hali sportowej Nowego Jorku, Franciszek odprawił Mszę dla 18 tys. wiernych.
Papież podbił serca nowojorczyków. Oczywiście nie wszystkich, bo Nowy Jork to miasto bardzo zróżnicowane, wielokulturowe. Tym niemniej wielu było takich, którzy chcieli mu okazać swą sympatię, zobaczyć go na własne oczy. Ze względów bezpieczeństwa było to bardzo ograniczone. Jedyną przestrzenią spotkania z Papieżem był Central Park, którym Franciszek przejeżdżał w papamobile. Ale nawet tam dopuszczono do trasy papieskiego przejazdu zaledwie 80 tys. osób.
Głównym miejscem spotkania Franciszka z katolikami z Nowego Jorku był stadion Madison Square Garden. Papież odprawił tam Mszę dla 18 tys. wiernych, przedstawicieli różnych społeczności, którzy tworzą nowojorski kościół. Mszę odprawiono po angielsku i hiszpańsku.
Swą homilię Franciszek oparł na tekstach czytań liturgicznych, m.in. na słowach z Księgi Proroka Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką” (Iz 9, 1). W każdym wieku Lud Boży jest powołany do kontemplacji tego światła, które jest światłem dla narodów, jak to z radością wyraził starzec Symeon. Światła. Ma ono zajaśnieć na każdym rogu tego miasta, na naszych współobywateli, na każdą część naszego życia - mówił Franciszek. Światło, które przynosi Chrystus, trzeba zobaczyć, rozpoznać i kontemplować Jego żywą obecność pośród życia, w samym środku miasta, zwłaszcza wielkiego.
„Życie w wielkim mieście nie zawsze jest łatwe. Środowisko wielokulturowe stwarza wiele skomplikowanych wyzwań. Jednak duże miasta przypominają o ukrytych bogactwach obecnych w naszym świecie: w różnorodności swych kultur, tradycji i doświadczeń historycznych. W wielości swoich języków, strojów i kuchni. Duże miasta gromadzą różne drogi, jakie my, ludzie odkryliśmy, aby wyrazić sens życia, gdziekolwiek jesteśmy. Ale wielkie miasta skrywają również oblicza tych wszystkich ludzi, którzy zdają się do nich nie należeć, lub są obywatelami drugiej kategorii. W wielkich miastach, pod hukiem ruchu, pod „szybkim tempem zmian”, mija niepostrzeżenie tak wiele twarzy, ponieważ nie mają „prawa”, aby tam być, nie mają prawa, żeby być częścią miasta. Są to cudzoziemcy, dzieci, które się nie uczą, osoby pozbawione ubezpieczenia medycznego, bezdomni, zapomniane osoby starsze. Ci ludzie stoją na krawędzi naszych wielkich arterii, na naszych ulicach, w ogłuszającej anonimowości” - powiedział Papież.
Mimo tak zarysowanego obrazu nie można tracić nadziei, że pośrodku tego wszystkiego jest obecny Jezus.
„Nadzieją napełnia nas świadomość, że Jezus wciąż chodzi po naszych ulicach, że jest częścią życia swojego ludu, że jest z nami związany w jednej wielkiej historii zbawienia. Jest to nadzieja, która uwalnia nas od sił popychających nas do izolacji i braku troski o życie innych, o życie naszego miasta. Nadzieja, która uwalnia nas od pustych „połączeń”, od abstrakcyjnych analiz lub rutyny żądnej sensacji. Nadzieja, która nie boi się zaangażowania, która działa jak zaczyn, gdziekolwiek jest nam dane żyć i pracować. Nadzieja, która pozwala nam zobaczyć, nawet pośród smogu, obecność Boga, który nadal kroczy po ulicach naszego miasta” - powiedział Papież.
W tym procesie odkrywania Boga prorok Izajasz przedstawia nam Jezusa jako „Przedziwnego Doradcę, Boga Mocnego, Odwiecznego Ojca, Księcia Pokoju”. Przedziwny Doradca to postawa Jezusa nauczyciela, do którego tak wielu ludzi przychodziło z różnymi pytaniami, jak na przykład to zadane przez młodzieńca: «Nauczycielu, co mamy czynić?».
„Pierwszą rzeczą, jaką robi Jezus w odpowiedzi jest propozycja, zachęcenie, motywowanie. Stale powtarza swoim uczniom, aby szli, wychodzili. Wzywa ich, by wychodzili i spotykali innych tam, gdzie rzeczywiście są, a nie tam, gdzie uważamy, że powinni być. Wyjdźcie, stale na nowo, wychodźcie bez strachu, bez wahania. Idźcie i głoście tę radość, która jest dla wszystkich ludzi” - powiedział Papież.
Z kolei Bóg Mocny to ten, który idzie obok nas, angażuje się w nasze życie, w nasze domy, pośród naszych „naczyń i patelni”, jak lubiła mówić św. Teresa od Jezusa. Kolejny przymiot to Odwieczny Ojciec, który jest uosobieniem miłości.
„Nikt ani nic nie może nas oddzielić od Jego miłości. Idźcie i głoście, idźcie i ukazujcie, że Bóg jest pośród was jako miłosierny Ojciec, który sam wychodzi, rano i wieczorem, aby sprawdzić, czy jego syn powrócił do domu i skoro tylko widzi, że nadchodzi, wybiega, aby wziąć go w objęcia. Jest to objęcie, które pragnie podnieść, oczyścić i uwznioślić godność jego dzieci. Ojciec, który w swoim objęciu, «głosi dobrą nowinę ubogim, opatruje rany serc złamanych, wyzwala jeńców i pociesza wszystkich zasmuconych»” (Iz 61, 1-2) - powiedział Papież.
I w końcu czwarty przymiot: Książę Pokoju. Uczy nas akceptacji innych i uwalnia od pustki i anonimowości.
„Wyjdźcie do innych i dzielcie się dobrą nowiną, że Bóg, nasz Ojciec, idzie u naszego boku. Uwalnia On nas od anonimowości, od życia pustki i egoizmu i prowadzi nas do szkoły spotkania. Usuwa nas z walki współzawodnictwa i egocentryzmu, i otwiera przed nami drogę pokoju. Tego pokoju, który rodzi się z akceptowania innych, tego pokoju, który wypełnia nasze serca, kiedykolwiek patrzymy na potrzebujących, jako na naszych braci i siostry” - powiedział Papież.
Madison Square Garden to hala sportowa. Zazwyczaj wypełniają ją amatorzy boksu, wrestlingu czy hokeju. Dziś tylko przez chwile trybuny wrzały niczym w czasie sportowych pojedynków. A mianowicie na zakończenie Mszy, kiedy kard. Dolan z właściwym sobie temperamentem dziękował Franciszkowi za wspólną modlitwę i zapewniał go o oddaniu nowojorskich katolików.
Z Madison Square Garden Papież udał się na spoczynek do watykańskiego przedstawicielstwa przy ONZ i de facto zakończył swą pasterską wizytę w Nowym Jorku.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.