Dla Franciszka wiara wyraża się między innymi, ale koniecznie, w konkrecie zwykłego spotkania z braćmi i siostrami.
Franciszek już w Stanach Zjednoczonych. Zainteresowanie światowej opinii publicznej pielgrzymką pewnie będzie rosło, bo to przecież niezwykle ważny w świecie kraj. A Kuba? Ważny inaczej. Postrzegany przez pryzmat Fidela Castro i reliktowego komunizmu. W sumie to peryferia. Ale – zauważmy to – mieszkający tam ludzie są tak samo ważni, jak mieszkańcy USA, Niemiec, Francji Czy Polski. Ze swoimi – jak to chciał jeden z hiszpańskojęzycznych poetów – trzema zranieniami: życiem, miłością i śmiercią. I znając Franciszka można być pewnym, że dla niego ta część jego pielgrzymki była równie ważna, jak odwiedziny supermocarstwa.
Trudno w krótkim komentarzu podsumować parę dni papieskich działań. Gdybym miał jednak zwrócić na coś szczególną uwagę, to na podkreślanie przez papieża znaczenia zwykłych ludzkich spotkań. Ten wątek, w sposób mniej lub bardziej wyraźny, przewijał się w co najmniej kilku papieskich wystąpieniach. Przede wszystkim jednak było go widać.
Nie, niekoniecznie w tym, ze papież ciągle się z kimś witał. Dwa razy podczas tych kilku dni papież odłożył przygotowany wcześniej tekst i zwrócił się do zebranych improwizując wystąpienie. W obu przypadkach – na spotkaniu z kapłanami i z młodymi – była to odpowiedź na usłyszane przez Niego świadectwa. Jako redaktor powinienem się czymś takim zirytować. Bo tekst takiego wystąpienia można zamieścić dopiero ze sporym opóźnieniem, bo nie wiadomo co zrobić z tymi przygotowanymi, ale niewygłoszonymi przemówieniami. Ale takie działania Franciszka to wielki skarb. Pokazuje, że to, o czym mówią do niego owi ludzie, jest dla niego ważne. Że oni są ważni. A to co mają do powiedzenia, dzięki temu, że papież to skomentował, wędruje w świat.
Papież zdaje się mówić nam, że wiary nie można zamknąć w sferze pewnej idei, w której wszystko jest starannie pokładane. Dla Franciszka wiara wyraża się między innymi, ale koniecznie, w konkrecie zwykłego spotkania z braćmi i siostrami. W spotkaniu, w którym jest miejsce na nieprzewidywalne, daleko nieraz odbiegające od teoretycznych ideałów. I wydaje mi się, że niezrozumienie tej postawy obecnego papieża to główny problem naszego odbioru jego poczynań. My mamy swoją katechizmową wiedzę, dzięki której z grubsza wiemy co jest dobre a co złe, on ma swoje spotkania z ludźmi; ludźmi, których trudno zaszufladkować, którym czasem zwyczajnie trzeba pomóc wstać.
I chyba w tym znaleźć też można odpowiedź na pytanie, czemu mimo pewnych mało chwalebnych działań kubańskich władz Franciszek tyle czasu poświęcił braciom Castro. Tak, to praktyczne zastosowanie prawdy, o której od początku swojego pontyfikatu mówił Jan Paweł Wielki: to człowiek jest drogą Kościoła.
Zobacz też:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.