Wystawa w Watykanie upamiętnia dwie rocznice: 10-lecie śmierci Jana Pawła II i 50-lecie soborowej Deklaracji Nostra aetate o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.
„Św. Jan Paweł II, jak można wykazać, zrobił dla dialogu międzyreligijnego więcej, niż ktokolwiek inny. Dłoń przyjaźni i zrozumienia, którą wyciągał ku wszystkim religiom świata, ukształtowała się w relacjach, które miał z Żydami jako dziecko i jako dorosły. Zaczęło się to w Polsce, ale rozciągnęło ostatecznie na cały świat. A może najlepszą ilustracją tych relacji jest jego przyjaźń z Jerzym Klugerem”.
Po 9-letnim tournée w USA wystawa zawitała do Europy. Jest teraz w Watykanie, ale organizatorzy myślą już o następnym etapie, którym będzie być może Kraków. W Ameryce spotkała się ona z niewątpliwym sukcesem – przyznaje prof. Buchanan.
„Ekspozycja miała pod każdym względem wielki sukces w USA. Jeździła od Nowego Jorku do Los Angeles, od Cleveland do Houston. Była wystawiana przez 9 lat w 18 ośrodkach, tak katolickich, jak żydowskich. Zwiedziło ją ponad milion dorosłych i dzieci, a teraz została otwarta w Watykanie. To wszystko świadczy o jej powodzeniu. Ale dla nas, którzy ją stworzyliśmy i zorganizowaliśmy, sukces nie polega na liczbach, pięknie czy rzadkości eksponatów, ale na przesłaniu, jakie ze sobą niesie, i na wpływie, jaki może wywrzeć na ludzi, którzy ją zobaczą. Znaczenie wystawy nie wiąże się z opowiadaną przez nią historią przeszłości, ale z przesłaniem na przyszłość. Bierzemy zwiedzającego w podróż przez przeszłość, ale czynimy to w nadziei, że ta podróż będzie miała wpływ na przyszłość jego samego oraz wspólnot, w których żyje”.
Na czym polega aktualne znaczenie tej wystawy, o tym mówił prof. Buchanan.
„Tym, co czyni obecną chwilę jeszcze bardziej znaczącą, jest fakt, że św. Jan Paweł II i Benedykt XVI to zapewne ostatni papieże, którzy zetknęli się bezpośrednio z Holokaustem. Nigdy nie będzie przesadą podkreślać wagi Holokaustu jako czynnika decydującego dla przemyślenia przez Kościół relacji z Żydami, ogłoszenia Deklaracji Nostra aetate czy historycznych, bezprecedensowych kroków Jana Pawła II. Jeśli mamy stanąć na wysokości zadania, jakie postawił ten święty Papież, żebyśmy «jako chrześcijanie i Żydzi stali się najpierw błogosławieństwem dla siebie nawzajem», musimy oprzeć te relacje między Kościołem a narodem żydowskim na mocnych podstawach i na nich budować lepszą przyszłość relacji między wszystkimi religiami świata. Mamy nadzieję, że wystawa «Błogosławieństwo dla siebie nawzajem» odegra choć niewielką rolę w rozwijaniu solidarności między chrześcijanami, Żydami i wszystkimi religiami, a w ten sposób pomoże realizować nową, lepszą przyszłość dla nas samych i zwłaszcza dla naszych dzieci”.
Na prezentacji nie było trzeciego z twórców wystawy, rabina Abie Ingbera, wykładającego również na Uniwersytecie św. Franciszka Ksawerego w Cincinnati. Uczestniczył w niej jednak wspomniany już na początku obecny główny rabin Rzymu Riccardo Di Segni, następca Elio Toaffa, który przyjmował Jana Pawła II w synagodze, co właśnie przedstawia wielki plakat, widoczny w tych dniach z całego Placu św. Piotra.
„Ta wystawa służy przypomnieniu aspektu specyficznego, ale wielkiej wagi w dziele tego Papieża. Zmienił on poniekąd bieg historii, mając intuicję znaczenia gestów i przekazywania przesłań w sposób prosty i wymowny. W ten sposób, przechodząc od poziomu teologów, którzy piszą dokumenty, na płaszczyznę ludzi mających wzajemne relacje, ale może z trudnościami, Papież ten przedstawił bardzo ważne przesłanie. Zachowuje się ono w pamięci również jako ikona. Zobaczyć na kolumnadzie Placu św. Piotra prezentujący tę wystawę plakat z Papieżem to oczywiście normalne, ale z Papieżem ściskającym dłoń rabina to już nie takie normalne. Stanowi to, jak się wydaje, wielki znak czasów i nowości tych czasów”.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.