Na papieskiej Mszy w Manili był obecny ks. Piotr Szymański SJ. Polskiego jezuitę uderzył przede wszystkim entuzjazm Filipińczyków.
„Kiedy Ojciec Święty pojawił się na Lunecie (tak nazywany jest Rizal Park), to był po prostu szał. Niesamowita była ta atmosfera wspólnoty, jaką stworzyli Filipińczycy. Wiemy, że padało. Bardzo szybko zrobiło się błoto. Zrobiło się też chłodno, ale uderzał tu kontrast z gorącą atmosferą liturgii, z tym podniosłym klimatem”.
Filipińczycy podkreślają, że wszystkie papieskie wizyty, a ta była czwarta, to dla nich swoiste błogosławieństwo – mówi dalej polski duchowny. – I ten kraj czuje się pobłogosławiony, przy całej złożoności sytuacji, trudności, cierpienia tego narodu. Ale ciekawe jest to, na co zwrócił uwagę Papież: że owszem, to jest błogosławieństwo, ale i powołanie. Franciszek daje jasne sygnały, że oczekuje od Filipińczyków zaangażowania ewangelizacyjnego i misyjnego. Chce od nich chrześcijańskiego świadectwa w świecie azjatyckim” – zauważył ks. Szymański.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.