Kościół w Korei przed wizytą Franciszka

W trzy miesiące po pielgrzymce do ogarniętego kryzysem regionu Bliskiego Wschodu Franciszek odwiedzi kolejne "zapalne" miejsce świata - Półwysep Koreański.

Wcześniej przedstawiciele episkopatu południowokoreańskiego wystosowali szereg zaproszeń do katolików z rządzonej przez komunistów północy kraju na pierwszą pielgrzymkę obecnego Następcy św. Piotra do ich ojczyzny. Niedawno arcybiskup Seulu kard. Andrew Yeom Soo-jung powiedział, że liczy na cud i ma nadzieję, że papieżowi uda się zjednoczyć w modlitwie o pokój prezydentów obu Korei, podobnie jak to się stało z prezydentami Izraela i Palestyny w czerwcu br. "Chciałbym, aby przynajmniej zdołał pobłogosławić Kim Dzong-una i prezydent Park Geun-hye, życząc im pokoju" – powiedział kardynał. Zaznaczył, że Koreańczycy pilnie potrzebują takiego gestu pokoju i odprężenia. Przypomniał też, że sytuacja katolików w Korei Północnej jest bardzo trudna. "Nie ma tam obecnie ani jednego kapłana. Wszyscy biskupi, księża i zakonnice zostali zgładzeni wraz z nastaniem komunizmu" – powiedział metropolita Seulu.

Mimo muru rozdzielającego dwa państwa Kościół południowokoreański od lat udziela pomocy humanitarnej, przede wszystkim lekarskiej, 24-milionowej ludności Północy, w której mniej więcej połowa żyje poniżej progu ubóstwa. Ponadto Kościół na Południu stara się pomagać uchodźcom z Północy, których określa mianem „saeteomin”, czyli „osadnicy nowej ziemi”. Katolicy rozwijają programy integracji społecznej, kursy językowe i „przystosowania politycznego” oraz pomagają uchodźcom znaleźć pracę, zwalczając w ten sposób mur wrogości, utrzymujący się w miejscowym społeczeństwie w stosunku do „braci z Północy”.

Kościół katolicki, podobnie jak inne wyznania, może w rządzonej przez skrajnie totalitarny reżim komunistyczny KRLD działać jedynie jako ściśle kontrolowane przez państwo stowarzyszenie, do którego ma należeć - według oficjalnych deklaracji - około 3 tys. osób. Praktykowanie wiary poza obrębem tej organizacji traktowane jest jako przestępstwo polityczne, surowo karane przez władze.

Przed objęciem władzy przez komunistów w Korei Północnej żyło (według różnych danych) od 50 do 100 tys. katolików i dwa razy tyle protestantów. Obecnie nie można określić liczby chrześcijan, którzy muszą ukrywać swą wiarę, gdyż za jej wyznawanie grożą bardzo surowe kary: więzienie lub obóz pracy, a nierzadko śmierć. Według oficjalnych danych wśród ponad 24 mln mieszkańców Korei Północnej jest tylko 12 tys. protestantów i 800 katolików. Organizacje praw człowieka szacują, że w Korei Północnej ponad 200 tys. osób jest więzionych z powodów politycznych i religijnych, wśród nich co najmniej 30 tys. chrześcijan.

Kościół na ulicy

Kościół w Korei Południowej, podobnie jak inne wyznania chrześcijańskie i wspólnoty religijne, cieszy się pełną wolnością religijną. Ulice miast są pełne symboli, świątyń i instytucji religijnych. Nikogo nie dziwi obecność kaplic w różnych budynkach użyteczności publicznej, należących przede wszystkim do wspólnot protestanckich i sekt. Kościół katolicki, podobnie jak inne religie, jest wyraźnie obecny w życiu społecznym. Katolików widać w miejscach publicznych, gdy obchodzone są święta albo gdy odbywają się modlitwy w intencji ofiar katastrof, jak to było np. po zatonięciu promu Sewol w kwietniu br. Ponadto Kościół zabiera głos w ważnych sprawach społecznych i jest słuchany. Jego opinie są poważnie brane pod uwagę i szanowane przez polityków i w życiu społecznym. Biskupi i kapłani cieszą się ogromnym szacunkiem, co wynika między innymi z dokonywanych przez nich właściwych wyborów i reakcji w konfliktach społecznych i napięciach politycznych. W ostatnich dziesięcioleciach Kościół stał się sumieniem narodu i autorytetem domagającym się sprawiedliwości.

Silne więzi z Kościołem

Katolicy koreańscy bardzo podkreślają swoją więź z Kościołem. Widzialne znaki wiary w życiu codziennym są czymś normalnym choćby przez to, że wierni noszą na rękach małe i duże różańce i modlą się na nich na ulicy, w metrze, autobusach. Częste zdarzają się sytuacje, że ludzie odmawiający publicznie różaniec, są życzliwie pytani o to, czy są katolikami. Wtedy nierzadko druga strona deklaruje również swój katolicyzm i mówi np. do jakiego chodzi kościoła i do jakiej należy parafii. "Widać, jaką radość sprawia Koreańczykom bycie katolikiem. Takie zachowania można zauważyć także wśród tzw. "zimnych" katolików, określanych po koreańsku «neng dam dża», którzy przyjęli chrzest św. i niespecjalnie praktykują swoją wiarę" - mówi ks. Jarosław Kamieński, polski pallotyn, od sześciu lat pracujący w Korei Południowej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg