Konflikt to coś, co jest do rozwiązania, ale rozwiązaniem nie musi być jednomyślność. Zapewne nigdy jej nie będzie. Zwykle powstanie twórcze – pojednane – napięcie.
Jesteśmy różni, to oczywiste. Jeśli są różnice, muszą pojawić się napięcia i konflikty. Jak sobie z nimi radzić? Jak budować syntezy kulturowe, o których pisze Franciszek w kontekście przyjmowania migrantów? Jak nie utonąć w morzu konfliktów, gdy na różnorodność doświadczeń, postaw, koncepcji ideowych nałoży się tygiel kulturowy? Czy jest możliwa jedność mimo różnorodności?
Pokój jest możliwy, ponieważ Pan zwyciężył świat i jego nieustanną konfliktowość, ‘wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża’ (Kol 1,20) – pisze Franciszek. Trudno zaprzeczyć. Ale takie stwierdzenie to zbyt mało. Trzeba konkretu. Papież przed nim nie ucieka.
W praktyce rozwiązaniem jest przyjęcie postawy, w której jedność między nami jest ważniejsza niż konflikt. Nie, konfliktu nie należy ignorować. Jeśli będziemy udawać że go nie ma, problemy tylko narosną. Konflikt wymaga, po pierwsze, by zaakceptować jego istnienie. Tak, konflikt ma prawo się pojawić. Jest rzeczą normalną, nie końcem świata. Jest zadaniem do rozwiązania (niekoniecznie natychmiast, nie wszystko da się rozwiązać natychmiast).
Ważne jest jednak, by w konflikcie nie utonąć. To znaczy: by nie patrzeć na drugiego człowieka przez pryzmat konfliktu. Przez pryzmat swoich krzywd, negatywnych emocji, ale i poczucia winy. Pan zwyciężył świat i jego nieustanną konfliktowość, ‘wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża’ – przypomina papież. Nawet jeśli daliśmy się uwikłać w konflikt, jest droga rozwiązania. Dostępna dla mnie i dla Ciebie.
Ten, który nas łączy – Chrystus – jest większy niż to, co nas dzieli. To On jest źródłem naszej jedności. To On stając się człowiekiem zjednoczył się z każdym z nas. Bez względu na wyznanie, narodowość, historię życia czy jakikolwiek inny czynnik różniący. To On powiedział: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
On sam zjednoczył się z tym, który mnie wkurza. Z tym, który mnie krzywdzi. Ale zjednoczył się też ze mną, tworząc jedność między nami. Jeśli o tym się pamięta, staje się możliwe rozwijanie komunii pośród różnic; mogą jej sprzyjać tylko te szlachetne osoby, które mają odwagę wznieść się ponad powierzchnię konfliktu i dostrzegają najgłębszą godność innych. [EG 228]
Konflikt to coś, co jest do rozwiązania, ale rozwiązaniem nie musi być jednomyślność. Zapewne nigdy jej nie będzie. Zwykle powstanie twórcze – pojednane – napięcie. Zrozumienie czyjegoś poglądu nie oznacza, że muszę się z nim zgodzić. Tym bardziej nie oznacza, że muszę zmienić swoje myślenie. Oznacza, że mogę go szanować, oczekując zarazem wzajemnego szacunku dla mojego stanowiska. Mogę się nim także w sposób wolny inspirować, wiedząc że jestem też źródłem inspiracji.
W budowaniu pokoju wśród różnic jest jednak podstawowy problem: trudno będzie zbudować prawdziwy pokój społeczny ze złamanymi sercami, które rozpadły się na tysiąc kawałków. Pierwszym środowiskiem, w którym jesteśmy wezwani do osiągnięcia pokoju pośród różnic, jest nasze własne wnętrze, nasze własne życie, zawsze zagrożone przez dialektyczne rozproszenie [EG 229].
Pierwszy krok w tym kierunku można zrobić już dziś.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.