Papież zmienił moje życie

Świadectwo Lilli Wójkiewicz z parafii pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Starym Kisielinie.

Gdy Karol Wojtyła został wybrany Papieżem, miałam 18 lat. Wtedy niewiele wiedziałam o Jego kapłańskiej posłudze i to, że do Rzymu pojechał na konklawe, w sumie nie za dużo.

Pamiętałam też, że często podkreślał, aby „bardziej od siebie wymagać, choćby inni od nas nie wymagali”. Na rekolekcjach oazowych, w których wielokrotnie uczestniczyłam, przypominano nam ważne przesłanie papieża. I jeszcze „by bardziej być niż mieć”. Po roku od wyboru na Stolicę Piotrową już bardziej interesowałam się tym, co robi Jan Paweł II, co znaczą Jego słowa wypowiadane szczególnie do młodzieży i podczas modlitw Anioł Pański.

W sierpniu 1979 roku, zaproszeni przez ojca świętego Jana Pawła II, wyruszyliśmy z całej Polski na III stopień Oazy Ruchu Światło-Życie do Rzymu. Wiele spotkań indywidualnych grupy z papieżem, audiencje ogólne, wspólne ognisko w Castel Gandolfo…Nauczyłam się od ojca świętego, czym jest wspólnota i życie prawdziwie w Kościele; życie w prawdzie i miłości; życie w obecności Boga i bliźnich; w trosce o człowieka; życie Ewangelią.

Papież zmieniał mnie z każdą chwilą. Z milczącej istoty stawałam się otwartą i dającą świadectwo o Bożej miłości. Dotknęłam głęboko modlitwy różańcowej, bo do niej mocno nas Jan Paweł II zachęcał. Zachęcał, „by codziennie odmawiać różaniec”. Na koniec naszych rzymskich dni, w czasie nabożeństwa na rozesłanie, obiecałam Janowi Pawłowi II pełnić służbę w Kościele. Sama się potem „wystraszyłam tego, co powiedziałam”. Ale tak miało być. Dopiero po przyjeździe do ojczyzny zrozumiałam sens tego przyrzeczenia. Podjęłam pracę w katechezie, która trwała 27 lat.

Tęskniłam za spotkaniami z Janem Pawłem II. Pamiętam pielgrzymki do kilku miejsc w Polsce, aby Jego słowa słuchać na żywo, spotkać się z Nim „twarzą w twarz”, zapamiętać cenne wskazówki do codziennego kroczenia drogami Jezusa i w łączności z Nim. Każda środowa audiencja z papieżem, transmisje telewizyjne, dokumenty papieskie, systematyczna comiesięczna lektura „L’Osservatore Romano” – to wypełniało moje życie, by stawać się świadkiem Jezusa i katechetką na miarę oczekiwań Ojca Świętego JP II.

Od Jana Pawła II nauczyłam się używać niewielu słów, ale wyrażać przez nie to, co należy. Słuchając Ojca Świętego, doświadczałam szczególnej mocy Ducha Świętego, który przez Niego działał.

Uśmiech Jana Pawła II, ojcowskie serce, głębokie spojrzenie i dialog, ważność każdego człowieka, otwartość – oto przykłady, które podobały mi się zawsze, ilekroć stawał przed Ludem Bożym.

Kiedy dotykałam papieskich dłoni, myślałam: „Taki Wielki Człowiek, a taką ma lekką dłoń…”. Tak, święte ręce pewnie nie są ciężkie, bo nic dla siebie nie zostawiają; wszystko co posiadają, dzielą, rozdają. To dłonie papieża sprawiały, że uczyłam się rozdawać dobro. Miałam świadomość, że tych darów Bożych było ogrom w moim życiu i tylko Jan Paweł II może najlepiej mi wskazać, jak za nie Bogu odpłacić.

Czasem tak sobie myślę: ja, zwykła istota, z małej podzielonogórskiej miejscowości, zaznałam tylu spotkań z Janem Pawłem II; wśród nich cztery indywidualne, bardzo osobiste audiencje: Rzym 1979 (Oaza Rzymska), Rzym 1989 (poświęcenie koron Matki Bożej Rokitniańskiej), Rzym 2000 (Rok Jubileuszowy), Gorzów 1997 (niesienie darów w imieniu nauczycieli i katechetów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej), a na uwieńczenie tych spotkań, rozmów, przyrzeczeń złożonych papieżowi mogłam złożyć hołd przy jego grobie w 2006 r. (pielgrzymka parafialna). To było już zupełnie inne spotkanie. 

Zatrzymam się na chwilę na spotkaniu w Gorzowie Wlkp. Było ono dla mnie wyjątkowe. Reprezentowałam nauczycieli i katechetów naszej diecezji i mimo wcześniejszych prób przed tą audiencją, tego dnia czułam ogromną tremę. Siedzieliśmy tak blisko papieskiego tronu, że żal było mi innych pielgrzymów, co gdzieś tam daleko wyczekiwali naszego kochanego papieża. Szłam w przedostatniej parze z uczennicą jednej szkoły. Tak przeżywałam samo podejście do ojca świętego, że w chwili spotkania na klęczkach z Janem Pawłem II po prostu straciłam głos, nie wiedziałam, co powiedzieć. I wtedy Jan Paweł II uśmiechnął się, jakby przeniknął mnie ze świadomością, że coś się stało i zapytał: „Czy to matka z córką”? Od razu zrobiło się inaczej i powiedziałam, kogo reprezentuję. Chwila rozmowy, przekazanie pozdrowień od wszystkich nauczycieli, wysłuchanie ojca świętego, Różaniec do ręki – podarunek papieski, błogosławieństwo i…zapomniałam, że mieliśmy wracać inną drogą. Przeszłyśmy obie przed naszymi biskupami; z wrażenia i radości była to krótsza trasa powrotu niż pouczał nas ksiądz Pierro Marini na próbie generalnej. Otrzymany Różaniec brali potem chętni nauczyciele, katecheci i przez kolejne miesiące modlili się na nim, bo takie było przesłanie papieża.

Klęcząc przy grobie Jana Pawła II w 2006 r. mogłam mu podziękować raz jeszcze za wszystko, co on uczynił dla mnie. Jechałam złożyć hołd, pomodlić się, ale gdy tam się znalazłam, to miałam pewność, że papież Jan Paweł II nadal przyjmuje nas na audiencji, tyle że ma ona inny już wymiar.

Przeżycia duchowe stały się niezapomnianym darem. Świadomość, że teraz z Nieba patrzy na mnie święty Jan Paweł II – to dla mnie wciąż zachęta do cichego, pokornego, nieustannego kroczenia śladami Ewangelii i choć drogi nie zawsze są proste, to Jan Paweł II pomaga. Dzięki Niemu bliżej poznałam i bardziej pokochałam Jezusa i Jego Kościół. W gronie świętych i błogosławionych ogłoszonych przez Jana Pawła II mam wielu niezawodnych orędowników.

Kanonizacja Jana Pawła II tuż, tuż… Jak się do niej przygotowywałam? Liczyłam dni, kiedy to się stanie, gdy Papież Franciszek ogłosił datę kanonizacji. Sięgałam do nauczania ojca świętego Jana Pawła II, sporadycznie pisałam artykuły o papieżu do gazetki parafialnej „Głos Kisielina”, odmawiałam prywatnie Litanię do bł. Jana Pawła II, codziennie kilkakrotnie zaglądałam przez dostępną internetową kamerę, co tam dzieje się u grobu ojca świętego i przez chwilę zatrzymywałam się na modlitwie do Wielkiego Papieża. A gdy w maju 2013 roku w naszej parafii umieszczono relikwie bł. Jana Pawła II, to już lepszej okazji do modlitwy nie mogło być.

Dobrze jest czuć bliskość kogoś, kto spotkał się ze mną, a ja z nim w tym ziemskim pielgrzymowaniu; co zwracał uwagę na każdego spotkanego człowieka, co całował polską ziemię za każdym pielgrzymowaniem po niej, kto przypominał, że „Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię”, kto zawierzył Matce Bożej Kościół na całym świecie, w kim widzieliśmy Oblicze Miłości Chrystusowej, Polaku, który został świętym papieżem. Obyśmy tylko szybko nie zapomnieli o nauczaniu, jakie nam pozostawił i świadectwie życia Jana Pawła II.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama