Franciszek prosi o „tak” dla nowych relacji stworzonych przez Jezusa Chrystusa.
Dzisiaj, gdy sieci i narzędzia ludzkiej komunikacji osiągnęły niesłychany rozwój, stajemy przed wyzwaniem, by odkryć i przekazać «mistykę» życia razem, wymieszania się, spotkania, wzięcia za rękę, uczestnictwa w tej nieco chaotycznej masie, która może zamienić się w prawdziwe doświadczenie braterstwa, w solidną karawanę, w święte pielgrzymowanie. W ten sposób większe możliwości komunikacji przełożą się na większe możliwości spotkania i większą solidarność między wszystkimi. Gdybyśmy mogli iść tą drogą, byłoby to rzeczą tak dobrą, tak uzdrawiającą, tak wyzwalającą, tak bardzo rodzącą nadzieję!(EG 87)
Nie było jeszcze późno, ale był listopad. Na dworze ciemno. Decyzja była prosta. Po co siedzieć cały wieczór w schronisku, skoro można pójść na Romankę? Podziwiając po drodze wschód księżyca doszliśmy koło osiemnastej. O tej godzinie w miastach tętni życie. Tam zupełna cisza. Trochę zimno. I te drzewa oświecone bladym blaskiem. Ja, stary górski wyga i moi uczniowie, dopiero uczący się gór. Dzieliła nas przepaść doświadczeń. Łączyła chęć wspólnej przygody i zdumiewająco dużo tematów do rozmów. Czy zresztą mogłem inaczej? Przecież takich doświadczeń nie przekazuje się słowami. Trzeba odważyć się stracić czas....
Inna scena. Spotkanie znajomych z naszego internetowego czatu. Jedziemy na pogrzeb. Kilkaset kilometrów w jedną stronę. Mówi się często, że czatowe relacje są płytkie. Ja jadę trochę z poczucia obowiązku. Ale kto kazał pozostałym? W drodze powrotnej, nadkładając z kilkadziesiąt kilometrów, odwiedzamy jeszcze jednego z księży odwiedzających nasz czat. Istotnie, jak pisał papież, większe możliwości komunikacji przełożyły się w tym wypadku na większe możliwości spotkania i większą solidarność.
Tak, chrześcijaństwo to nie tylko indywidualna modlitwa czy studium duchowości. Dla duszpasterzy nie powinno też być odizolowaniem się od reszty na wysokiej ambonie czy super ważnym urzędzie i teoretyzowaniem na temat miłości bliźniego. „Ewangelia zawsze nas zachęca do podejmowania ryzyka spotkania z obliczem drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego cierpieniem i prośbami, z jego zaraźliwą radością, stale ramię w ramię – pisze papież Franciszek. – Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby, od pojednania z ciałem innych”.
Myślę o tych wszystkich wyjazdowych rekolekcjach z nieznajomymi, a przede wszystkim o „dniach wspólnoty”, tak ważnych w ruchu, w którym wyrosłem. Myślę o tych wszystkich katechetach, którzy dla uczniów tracą swój tzw. cenny czas. Myślę o kapłanach znoszących niewygody prowadzenia rożnych grup, które im z różnych powodów „nie leżą”. To tam, w tych wszystkich mniej lub bardziej formalnych wspólnotach kiełkuje i wzrasta prawdziwa wiara. Bardziej niż dzięki różnego rodzaju instytucjom (mediów nie wyłączając).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.