W cieniu referendum imigracyjnego odbyło się głosowanie nad finansowaniem aborcji.
W niedzielę 9 lutego odbyły się w Szwajcarii trzy referenda. Helweci niewielką większością głosów przyjęli propozycję narodowych konserwatystów, by w konstytucji kraju zapisać możliwość ustanawiania limitów osób wpuszczanych rocznie do kraju. Szwajcarzy obawiają się bowiem, że masowa imigracja pozbawia ich pracy i jest groźna dla ich kultury. Obecnie ok. 20 proc. mieszkańców państwa stanowią obcokrajowcy.
Nie wiadomo jeszcze, jak konkretnie do wyników głosowania odniesie się rząd. Na implementację wyników politycy mają trzy lata. Z niecierpliwością na decyzje czeka Unia Europejska. Wprowadzenie limitów imigracyjnych de facto zrywa umowy międzynarodowe między UE a Szwajcarią dotyczące swobody poruszania się i może utrudnić wzajemne kontakty handlowe.
Jednocześnie aż 70 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko propozycji wyłączenia aborcji z katalogu świadczeń, których koszty pokrywane są z państwowego ubezpieczenia zdrowotnego. Jedynie w katolickim kantonie Appenzell Innerrhoden większość (51 proc.) zagłosowała za projektem. I tak Szwajcarzy, chcąc nie chcąc, będą płacić za zabijanie dzieci. Obecnie aborcja dozwolona jest de facto na życzenie do 12. tygodnia ciąży, później w przypadku zagrożenia życia matki lub ciężkiego uszkodzenia płodu.
Ponadto Szwajcarzy zgodzili się na stworzenie dodatkowego funduszu, który zajmie się rozbudową linii kolejowych.
To dlatego codziennie trzeba "zasiewać ziarna pokoju" - podkreślił.
Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.
Franciszek zatwierdził trzy dekrety Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Sąd wydały wyrok, że bezprawnie wydalili zakonnicę ze zgromadzenia.