Papież Franciszek postawił dzisiaj zadanie przed sobą, przed Kościołem i przed wszystkimi ludźmi.
W dostępnym w KAI polskim tłumaczeniu inauguracyjnej homilii papieża Franciszka powtarzają się rytmicznie niektóre słowa. Kwestia troski pojawia się w nim dziewięć razy. Zagadnienie opieki występuje trzynaście razy. Ale jest słowo, które powraca prawie dwadzieścia razy. To czasownik: strzec w różnych wariantach.
Nie mam wątpliwości, że wygłoszona 19 marca br. podczas inauguracji posługi biskupa Rzymu homilia ma charakter programowy. Podobnie jak nie sądzę, aby wybór właśnie uroczystości św. Józefa Oblubieńca na oficjalne rozpoczęcie, był przypadkiem.
Papież w kwadrans przedstawił swój plan na najbliższy czas. Wyjaśnił, jak widzi swoją misję. Chce być zatroskanym opiekunem, który strzeże. Przede wszystkim Kościoła. Ale nie tylko. Strzeże i bierze odpowiedzialność za wszelkie Boże dary, wszelkie stworzenie.
Jednak powiedział wyraźnie, że zadanie troski, opieki, strzeżenia wszelkiego stworzenia nie spoczywa tylko na jego barkach. To zadanie dla całego Kościoła. Kościoła, któremu nowy Następca św. Piotra przypomniał: „Strzeżemy Chrystusa w naszym życiu, aby strzec innych, strzec dzieło stworzenia!”.
Jakby tego było mało, Franciszek papież powtórzył spojrzenie, które pokazał już podczas spotkania z dziennikarzami. Zaadresował swoje słowa także do ludzi spoza Kościoła. „Powołanie strzeżenia nie dotyczy wyłącznie nas chrześcijan, ma wymiar przekraczający, ogólnoludzki, dotyczący wszystkich”. Dlaczego? Bo „W istocie wszystko jest powierzone opiece człowieka i jest to odpowiedzialność, która dotyczy nas wszystkich”. Odpowiedzialność!
Myślę, że niezwykle ważne były słowa Papież mówiące o potrzebie wrażliwości, delikatności, dobroci, czułości. Nie zawiesił ich w próżni. Najpierw pokazał, o co chodzi, gdy podczas objazdu na Placu św. Piotra wysiadł z samochodu, aby pochylić się nad chorym człowiekiem.
I jeszcze dwie kwestie.
Najpierw sprawa władzy. „Nigdy nie zapominajmy, że prawdziwą władzą jest służba” powiedział i doprecyzował, odnosząc ją najpierw do krzyża, a potem do św. Józefa, który otwiera ramiona, aby „strzec Ludu Bożego” i „przyjąć z miłością”.
Druga kwestia, której nie da się pominąć, komentując na gorąco programową homilię papieża Franciszka, to nadzieja. „Dzisiaj, w obliczu tak wielu oznak szarego nieba, musimy dostrzec światło nadziei i dać nadzieję samym sobie”. To po pierwsze. Żeby dawać nadzieję, najpierw sami musi my ją mieć, a z tym, jak wiemy, nie jest różowo wśród wyznawców Chrystusa. No i zdanie, które brzmi, jak jeden fundamentalnych kamieni (bo nim faktycznie jest): „Nadzieja, którą niesiemy, ma perspektywę Boga”.
Papież Franciszek postawił dzisiaj zadanie przed sobą, przed Kościołem i przed wszystkimi ludźmi. Jakie? Być zatroskanym opiekunem, który strzeże, służy i mając nadzieję, daje nadzieję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.