Na placu przed bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem, gdzie zbierają się od rana tłumy, stoi 17-metrowa choinka, udekorowana czerwonymi bombkami, a obok scena, na której od kilku dni trwają świąteczne koncerty.
W Betlejem nie zabraknie polskiego akcentu: kolędy wieczorem będą śpiewały polskie dziennikarki - powiedział PAP Kustosz Ziemi Świętej, polski franciszkanin ojciec Jerzy Kraj.
"Święta w Betlejem każdego roku mają być szczególne. Dla ludzi, którzy tu przybywają, dla większości z nich to pierwszy raz i udział w pasterce i bycie w Ziemi Świętej jest wyjątkowe. Ale dla tych, którzy tak jak my mieszkają tutaj i dla lokalnych chrześcijan, to też jest taki moment ponownego przeżywania. Papież ogłosił ten rok Rokiem Wiary, mobilizuje do przeżywania świąt z nową otwartością serca" - powiedział ojciec Kraj, który w Ziemi Świętej mieszka od 30 lat.
Dla palestyńskich chrześcijan, te święta to celebracja "podwójnych urodzin" - jak zauważyła nowa burmistrz Betlejem, Wera Babun w rozmowie z agencją Associated Press. W tym roku Palestyńczycy świętują nie tylko narodziny Jezusa, ale też własnego państwa - przynajmniej na płaszczyźnie międzynarodowej, bo w zeszłym miesiącu Zgromadzenie Ogólne ONZ zagłosowało za przyznaniem Palestynie statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora.
"Te święta mogą być bardziej radosne, bo dla Palestyńczyków to świętowanie tego, że wspólnota międzynarodowa uznała ich tożsamość narodową" - mówi PAP Kraj.
W zeszłym roku na Boże Narodzenie do Betlejem przyjechało 135 tys. pielgrzymów. W tym roku, choć na placu przed bazyliką Narodzenia Pańskiego są tłumy, przyjezdnych ma być mniej - wiele osób wystraszyło zaognienie konfliktu w Strefie Gazy, które miało miejsce w listopadzie. Izraelskie Ministerstwo Turystki przewiduje, że w tym roku do Betlejem przyjedzie tylko 75 tysięcy osób.
Z samej Strefy Gazy do Betlejem ma przyjechać kilkuset Palestyńczyków. Spośród liczącej 3 tys. osób gazańskiej społeczności chrześcijan, 500 osób dostało specjalne izraelskie przepustki na przyjazd na Zachodni Brzeg na czas świąt.
Choć jak zauważa ojciec Kraj, polscy pielgrzymi wolą spędzać święta tradycyjnie w domach z rodzinami, przyjechało kilka grup, w tym licząca 60 osób grupa polskich dziennikarzy: "Dwie panie z tej grupy będą śpiewać wieczorem na placu Żłóbka polskie kolędy, przed uroczystościami religijnymi".
Liturgie, uroczyste marsze palestyńskich harcerzy grających na dudach i bębnach oraz koncerty poprzedzają przybycie łacińskiego patriarchy Jerozolimy Fuada Twala, który o północy będzie przewodniczył pasterce w przylegającym do bazyliki kościele św. Katarzyny.
Sami franciszkanie, wśród których jest wielu Polaków, święta spędzają pracowicie: "My jesteśmy częścią organizacyjną, bierzemy udział w przygotowaniu ingresu. Popołudniowe liturgie też są naszą odpowiedzialnością. A wieczorem czeka nas uroczysta kolacja z patriarchą, z dostojnikami kościelnymi i panem prezydentem Autonomii Palestyńskiej, który przyjedzie do Betlejem 19., a po kolacji zostanie, żeby wziąć udział w pasterce" - powiedział Kraj.
W Betlejem mieszka 22 tys. chrześcijan; kiedyś stanowili tam większość. W kolejnych ankietach palestyńscy chrześcijanie wskazują, że głównym powodem wyjazdu z Ziemi Świętej są trudności związane z życiem pod izraelską okupacją. Mieszkańcy Zachodniego Brzegu muszą starać się o specjalne pozwolenia, żeby wjechać do Izraela i do przyłączonej do niego w 1967 roku Jerozolimy Wschodniej, gdzie mieszczą się święte miejsca chrześcijan i muzułmanów.
Jak co roku, władze Izraela wydały specjalne pozwolenia dla palestyńskich chrześcijan na wjazd do Jerozolimy. Choć Betlejem i Jerozolimę dzieli zaledwie kilka kilometrów, stojący między nimi izraelski mur, punkt kontrolny i system wydawania pozwoleń zrobiły swoje: Palestyńczycy czują się odcięci od swojej dawnej stolicy. Ci, którzy dostają pozwolenia, często bez większego entuzjazmu przyjeżdżają głównie na zakupy albo chociaż na kilka dni do pracy po izraelskiej stronie.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.