Bez modlitwy grozi nam uduszenie się w natłoku codziennych spraw - ostrzegł Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 25 kwietnia na Placu św. Piotra w Watykanie
Swe nauczanie oparł tym razem na fragmencie 6. rozdziału Dziejów Apostolskich, mówiącym o powołaniu przez apostołów siedmiu mężów, którzy mieli się odtąd zajmować czynami miłosierdzia, podczas gdy apostołowie mogli się skupić wyłącznie na modlitwie i głoszeniu Słowa Bożego. Po wygłoszeniu katechezy papież streścił ją w kilku językach i pozdrowił zgromadzonych, m.in. po polsku oraz udzielił błogosławieństwa apostolskiego. Oto polski tekst katechezy papieskiej:
Drodzy bracia i siostry,
w poprzedniej katechezie pokazałem, że Kościół od początku swej drogi stawał w obliczu sytuacji nieprzewidzianych, nowych zagadnień i pilnych potrzeb, na które próbował udzielać odpowiedzi w świetle wiary, dając się prowadzić Duchowi Świętemu. Dziś chciałbym się zatrzymać na innej takiej sytuacji – chodzi o poważny problem, któremu pierwsza wspólnota chrześcijańska z Jerozolimy musiała stawić czoła i rozwiązać go, jak opowiada nam św. Łukasz w 6. rozdziale Dziejów Apostolskich nt. duszpasterstwa miłosierdzia wobec osób samotnych oraz potrzebujących wsparcia i pomocy. Sprawa ta nie była drugorzędna dla Kościoła i w owym czasie groziła powstaniem podziałów w łonie Kościoła; wzrastała bowiem liczba uczniów, ale helleniści zaczęli szemrać przeciw Hebrajczykom, że ich wdowy są zaniedbywane przy codziennym rozdawaniu jałmużny (por. Dz 6, 1). W obliczu tego palącego problemu, który dotyczył podstawowego zagadnienia w życiu wspólnoty, to znaczy miłosierdzia względem słabych, ubogich, bezbronnych, oraz sprawiedliwości, apostołowie zwołują całą grupę uczniów. W owej chwili potrzeby duszpasterskiej zwraca uwagę rozeznanie, dokonane przez apostołów. Stają w obliczu podstawowego wymogu głoszenia Słowa Bożego zgodnie z poleceniem Pana, ale – jeśli nawet jest to podstawowy wymóg Kościoła – to z równą powagą rozpatrują obowiązek miłosierdzia i sprawiedliwości, to znaczy pomagania wdowom i ubogim, wychodzenia z miłością naprzeciw potrzebom, w jakich znajdują się bracia i siostry, aby odpowiedzieć na przykazanie Jezusa: miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem (por. J 15, 12.17). A zatem te dwie rzeczywistości, które winny żyć w Kościele – głoszenie Słowa i prymat Boga oraz konkretna miłość i sprawiedliwość – tworzą trudności i należy szukać rozwiązania ich, aby obie mogły mieć razem swoje miejsce, swe niezbędne powiązania. Refleksja apostołów jest bardzo jasna – mówią oni, jak słyszeliśmy: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. (...) Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości! Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa” (Dz 6, 2-4).
Pojawiają się tu dwie rzeczy. Po pierwsze, odtąd istnieje w Kościele posługa miłosierdzia. Kościół nie powinien tylko głosić, ale także realizować Słowo, które jest miłością i prawdą. I po drugie – ludzie ci nie tylko winni cieszyć się dobrą sławą, ale winni być także pełni Ducha Świętego i mądrości, to znaczy nie mogą być jedynie organizatorami, którzy potrafią „robić”, ale muszą „robić” w duchu wiary ze światłem Boga, w mądrości w sercu, a zatem również ich funkcja – jakkolwiek przede wszystkim praktyczna – jest jednak funkcją duchową. Miłość i sprawiedliwość nie są tylko działaniami społecznymi, ale są działaniami duchowymi, podejmowanymi w świetle Ducha Świętego.
Możemy więc powiedzieć, że z sytuacją tą apostołowie zmierzyli się z wielką odpowiedzialnością, postanawiając: zostaje wybranych siedmiu mężczyzn; apostołowie modlą się, aby uprosić dla nich moc Ducha Świętego, a następnie kładą na nich ręce, aby ci poświęcili się w sposób szczególny owej posłudze miłości. Tak oto w życiu Kościoła, w pierwszych krokach, jakie stawiał, odzwierciedla się w pewnym stopniu to, co wydarzyło się w publicznym życiu Jezusa, w domu Marty i Marii w Betanii. Marta była cała pochłonięta posługą gościnności, okazywaną Jezusowi i Jego uczniom, Maria zaś oddaje się słuchaniu Słowa Pana (por. Łk 10, 38-42). W obu przypadkach nie przeciwstawiają się sobie chwile modlitwy i słuchania Boga oraz codzienne działania, czynienie dzieł miłosierdzia. Słowa Jezusa: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10, 41-42), jak również refleksja apostołów: „My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa” (Dz 6, 4), ukazują pierwszeństwo, jakie winniśmy dawać Bogu. Nie chciałbym teraz wchodzić w wyjaśnianie tego opowiadania o Marcie i Marii. W każdym razie nie ma tu potępienia działalności na rzecz bliźniego, kogoś innego, ale podkreśla się, że winna ona być przeniknięta wewnętrznie również przez ducha kontemplacji. Z drugiej strony św. Augustyn mówi, że owa rzeczywistość Marii jest wizją naszej sytuacji w niebie, a zatem na ziemi nigdy nie możemy jej mieć całkowicie, ale jakaś zapowiedź tego winna być obecna w całej naszej rzeczywistości. Winna być obecna także kontemplacja Boga. Nie powinniśmy się zatracać w czystym aktywizmie, ale zawsze pozwolić również, aby światło Słowa Bożego przenikało naszą działalność i w ten sposób uczyć się prawdziwej miłości, prawdziwej służby dla innego, który nie potrzebuje aż tak wielu rzeczy – potrzebuje z pewnością rzeczy niezbędnych – ale przede wszystkim potrzebuje uczucia naszego serca i światła Bożego.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.