Biskup Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP Marek Izdebski, w imieniu swojej wspólnoty, wziął w obronę abp. Henryka Hosera, który został zaatakowany w artykule „Państwo to nie dojna krowa”, opublikowanym 9 grudnia br. w „Gazecie Wyborczej”.
Przedstawiając biskupa warszawsko-praskiego jako „bardzo życzliwie i serdecznie ustosunkowanego do nierzymskokatolickich Kościołów hierarchę-ekumenistę”, bp Izdebski w liście skierowanym dziś do "Gazety Wyborczej" wyraża przekonanie, że miał on prawo wyrazić swoje zdanie na temat celowości dalszego istnienia Funduszu Kościelnego.
Abp Hoser wyraził to w taki sposób: „państwo powinno wspierać Kościół katolicki, bo to jest niezwykle cenna rzeczywistość społeczna”. „O ile znamy Księdza Arcybiskupa – powtórzyłby to w odniesieniu także do innych Kościołów. Wszystkie Kościoły, nawet te najmniejsze, wypełniają nie tylko funkcje religijne, lecz także wartościowe funkcje społeczne” – stwierdził zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.
Jednocześnie Kościół Ewangelicko-Reformowany odcina się od poglądów współautora artykułu, Kazimierza Bema, prezentowanego na łamach „Gazety Wyborczej” jako „pastor ewangelicko-reformowany”. Bp Izdebski wyjaśnia, że Kazimierz Bem nie jest duchownym Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce, lecz niedawno został pastorem United Church of Christ (Zjednoczony Kościół Chrystusa) w USA.
„Nie możemy więc przyjąć odpowiedzialności za jego wystąpienia i musimy stwierdzić, że nie podzielamy poglądów wyrażonych w artykule” – stwierdza bp Izdebski.
Zdaniem Księdza Biskupa stwierdzenie, że Kościoły „traktują państwo niczym dojną krowę” jest „wysoce obraźliwe, niesmaczne, niesprawiedliwe i wręcz niegodne poważnych autorów”.
Bp Izdebski dodaje, że sprawa celowości istnienia Funduszu Kościelnego winna być rozstrzygnięta w negocjacjach między Kościołami a rządem.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.