Najciekawszy moment wypowiedzi Franciszka, która znany jest z tego, że od wszystkich polityków i duchownych domaga się ubóstwa, nastąpił wtedy, gdy dziennikarza zapytał go, czy nie czuje presji, by sprzedać skarby Kościoła, nagle uświadomił sobie, że te niby bogactwa nie należą tylko do Kościoła, bo na nich ciąży służba ludzkości, np. dobra kultury, "one są w Kościele, ale należą do ludzkości". Także te nieruchomości Kościoła są po to, by "utrzymywać strukturę Kościoła i wspierać różne inicjatywy w krajach potrzebujących: szpitale, szkoły..." Czemu jednak papież nie pamięta o tej funkcji dóbr kościelnych wtedy, kiedy narzeka na chciwość i bogactwa duchownych. Przecież one prawie wszystkie, to dobra wspólne, społeczne, kościelne. Np. biskupa czy proboszcza przenoszą na inną placówkę, a oni zostawiają budowane niby dla siebie plebanie, niby dla siebie upiększane i konserwowane kościoły i podobne dobroczynne inicjatywy. A lud i papież narzekają: chciwi, bogaci... Już nieraz zapytywałem, czemu społeczeństwo nie umie rozróżnić tego co społeczne od tego co prywatne? Nawet prywatny samochód księdza często jest w tylko służbie społecznej; lud nawet nie wie, że ksiądz w ciągu dnia i tygodnia funkcjonuje duszpastersko lub administracyjnie na daleko szerszym terenie, niż parafia czy dekanat i jest członkiem kapłańskiej rodziny na przestrzeni nieraz 100-200 km. Czemu wierni o tym nie wiedzą?
Tak właśnie tłumaczą swoje bogactwo księża... dobrem kościoła. Ale o wymuszaniu na wiernych pieniędzy za posługi kapłańskie, często od ludzi biednych, już ksiądz nie wspomina. A tysiąckrotne podniesienie czynszu dla miasta za wynajęte od księdza pomieszczenie na przedszkole, to też przejaw skromności kleru ? Takich przykładów można by tysiące proszę księdza.
To rozliczajcie się, gdzie są rady parafialne? Niech kapłan weźmie tyle, ile mu dają wierni. Z pewnością z głodu nie umrze, a sumienie czyste mieć będzie.
Najczęściej nie chcą się dzielić z ubogimi ci, którzy dorobili się majątku w niejasnych okolicznościach. Nazywają to obroną stanu posiadania i walczą z Kościołem. Przeszkadza im nawet krzyż na ich terenie, a potem proszą o wystawne pogrzeby jakby umierali w glorii i chwale.
Ubóstwo oznacza, że człowiek nie ma wielkich potrzeb materialnych i co więcej nie kreuje ich specjalnie i do przeżycia wystarcza mu to co nie czyni go głodnym. Głód duchowy można zaspokoić w pełni dopiero gdy zaspokoi się głód fizyczny o czym Kościół doskonale wie.
Jeżeli posiadacz majątku uważa, że może umywać sobie ręce od losu ubogich to znaczy, że uczynił ubogiego takim i za to ponosi winę.
Nie zgadzam się z Korwinem, że zawsze będą wśród nas ludzie ubodzy, bo to zależy od tego jak będziemy gospodarować finansami (czy struktura gospodarki będzie sprawiedliwa), a nie od tego czy jeden radzi sobie mniej, a drugi bardziej. W takim przypadku tym bardziej pomoc jest potrzebna. Jeżeli ktoś traktuje pomoc ubogim jako przymus jałmużny to znaczy, że nie ma w sobie pokory i do wolnego rynku nie dorósł, bo nie potrafi kochać bliźnich.
Najwyższy stopień rozwoju społecznego to nie jest ani socjalizm ani kapitalizm. Tylko coś pomiędzy nimi, co daje zabezpieczenie społeczne trwale niezdolnym do pracy, a innych do pracy mobilizuje. Osiągnięcie tego stopnia rozwoju jest możliwe gdy materializm nie będzie pierwszą i najważniejszą potrzebą człowieka, czyli w kraju katolickim - Christianitas.
Coś dziwnego dzieje się w naszej "firmie". W każdej firmie wewnętrzne brudy pierze się za wysokim ogrodzeniem, wewnątrz zakładu; nie podważa się zaufania społecznego ani do samej firmy, ani do pracowników. Sza! Każdy rozumie.
To chyba jakieś nieporozumienie? Jezus nie mówił o ciele tylko o duszy. Wszystko co mówił musi być odnoszone do sfery duchowej, która jest zdolna poddać kontroli ciało.
"Swiete" slowa Franciszka!!! Kosciol nigdy nie ma za duzo. Dlaczego nie prowadza kas fiskalnych, dlaczego praktykuja Panstwo w Panstwie? Staraja sie tylko o raj na ziemi dla siebie, a glupim obiecuja po smierci ! Przynajmniej polowa duchownych nie wierzy w Boga a traktuja swoja sluzbe jak pewny zysk i zycie w dobrobycie !(spojrz jak biednie wygladaja !!!)
Heheh dobra hipokryzja... dlaczego kościół jak tak ładnie mówi to niech zacznie płacić podatki a nie jeszcze nasz rząd im płaci przecież to jest absurd. To przecież jak tak mówią o ubustwie to dlaczego cała banda żyje ponad stan a może lekcje polskiego w lublin by im tak dać na odświeżenie http://blog.notatek.pl/aplikacje-i-gadzety-do-tlumaczenia-jezykowtekstow
Czemu jednak papież nie pamięta o tej funkcji dóbr kościelnych wtedy, kiedy narzeka na chciwość i bogactwa duchownych. Przecież one prawie wszystkie, to dobra wspólne, społeczne, kościelne. Np. biskupa czy proboszcza przenoszą na inną placówkę, a oni zostawiają budowane niby dla siebie plebanie, niby dla siebie upiększane i konserwowane kościoły i podobne dobroczynne inicjatywy. A lud i papież narzekają: chciwi, bogaci...
Już nieraz zapytywałem, czemu społeczeństwo nie umie rozróżnić tego co społeczne od tego co prywatne? Nawet prywatny samochód księdza często jest w tylko służbie społecznej; lud nawet nie wie, że ksiądz w ciągu dnia i tygodnia funkcjonuje duszpastersko lub administracyjnie na daleko szerszym terenie, niż parafia czy dekanat i jest członkiem kapłańskiej rodziny na przestrzeni nieraz 100-200 km.
Czemu wierni o tym nie wiedzą?
Ubóstwo oznacza, że człowiek nie ma wielkich potrzeb materialnych i co więcej nie kreuje ich specjalnie i do przeżycia wystarcza mu to co nie czyni go głodnym. Głód duchowy można zaspokoić w pełni dopiero gdy zaspokoi się głód fizyczny o czym Kościół doskonale wie.
Jeżeli posiadacz majątku uważa, że może umywać sobie ręce od losu ubogich to znaczy, że uczynił ubogiego takim i za to ponosi winę.
Nie zgadzam się z Korwinem, że zawsze będą wśród nas ludzie ubodzy, bo to zależy od tego jak będziemy gospodarować finansami (czy struktura gospodarki będzie sprawiedliwa), a nie od tego czy jeden radzi sobie mniej, a drugi bardziej. W takim przypadku tym bardziej pomoc jest potrzebna. Jeżeli ktoś traktuje pomoc ubogim jako przymus jałmużny to znaczy, że nie ma w sobie pokory i do wolnego rynku nie dorósł, bo nie potrafi kochać bliźnich.
Najwyższy stopień rozwoju społecznego to nie jest ani socjalizm ani kapitalizm. Tylko coś pomiędzy nimi, co daje zabezpieczenie społeczne trwale niezdolnym do pracy, a innych do pracy mobilizuje. Osiągnięcie tego stopnia rozwoju jest możliwe gdy materializm nie będzie pierwszą i najważniejszą potrzebą człowieka, czyli w kraju katolickim - Christianitas.
W każdej firmie wewnętrzne brudy pierze się za wysokim ogrodzeniem, wewnątrz zakładu; nie podważa się zaufania społecznego ani do samej firmy, ani do pracowników. Sza! Każdy rozumie.
Przyznaj, że bardzo
Podle się czujesz,
Jeśli ubóstwa
Nie praktykujesz.