Ojciec Święty oznajmił, że pojedzie do „drogich narodów, aby dodać otuchy tamtejszym katolikom oraz przyczynić się do umocnienia braterstwa, pokoju, dialogu międzyreligijnego i przyjaźni”.
Wojna spowodowała nie tylko ogromne zniszczenia i straty w ludziach, lecz także duże zmiany w strukturze religijnej. Obecnie na 3,8 mln ludności blisko połowę stanowią muzułmanie, 30 proc. to prawosławni, a katolików jest ok. 450 tys. Przed wojną było ich tam niemal dwukrotnie więcej – 824 tys. Szczególnie dramatyczna sytuacja katolików jest w Republice Serbskiej ze stolicą w Banja Luce. Przed wojną żyło tam ich 220 tys. – teraz ok. 34,4 tys. Na obszarze tym istnieje tylko jedna diecezja – banjalucka, której ordynariusz bp Franjo Komarica jest obecnie przewodniczącym episkopatu BiH.
Samo Sarajewo nie jest już miastem wieloetnicznym, gdyż chrześcijan wyparli stamtąd muzułmanie, stanowiący obecnie 85 proc. z ponad 527 tys. mieszkańców. W archidiecezji sarajewskiej, której metropolitą jest kard. Vinko Puljić, przed wojną żyło ponad 520 tys. katolików, teraz jest ich nieco ponad 182 tys.
Krytycy porozumienia z Dayton mówią, że de facto stanowi ono furtkę dla czystek etnicznych i umacniania się utworzonych siłą podczas wojny obszarów narodowościowych.
Konflikt nie religijny, lecz polityczny?
Zdaniem kard. Vinko Puljicia istniejące obecnie problemy mają charakter polityczny i administracyjny, a nie religijny. Po wizycie Jana Pawła II w 1997 r. rozpoczęła działalność Rada Międzyreligijna, której członkami są przedstawiciele islamu, prawosławia, katolicyzmu i judaizmu. Na jej czele stoi co roku przedstawiciel innego wyznania, a gremium to organizuje m.in. konferencje teologiczne.
Rada stara się, zresztą nie bez sukcesów, ułożyć współistnienie głównych wspólnot wyznaniowych, toteż występująca nadal dyskryminacja katolików to nie tyle sprawa wewnętrzna tego kraju, ile raczej skutek pewnych zaszłości geopolitycznych. Purpurat uważa, że Stany Zjednoczone reprezentowały w Dayton interesy muzułmanów, a Europa była w tej sprawie najpierw podzielona, a później zupełnie obojętna. – Wszyscy woleliby, żeby katolików nie było – mówi kard. Puljić i dodaje, że ostatnio się to nieco zmienia i jest nadzieja, że tę pozytywną tendencję umocni papieska wizyta.
Katolicy – obywatele drugiej kategorii
W wyniku wojny Kościół katolicki nie tylko stracił prawie połowę swych wiernych, którzy albo zginęli, albo musieli opuścić swoje strony ojczyste i na ogół dotychczas do nich nie wrócili, ale poniósł również wielkie straty materialne. Na terenie archidiecezji sarajewskiej zniszczono całkowicie lub częściowo 690 świątyń katolickich, w diecezji banjaluckiej – 204, a w diecezji mostarsko-trebinjskiej – 106 obiektów. Do odbudowy i tworzenia nowych kościołów przystąpiono prawie natychmiast po zakończeniu działań wojennych.
Choć minęło od nich niemal 20 lat, katolicy wciąż są dyskryminowani. Dotyczy to zarówno rynku pracy, jak i szkół oraz innych sfer życia społecznego. Kościołowi nie zwrócono także, mimo żądań, mienia zagarniętego w czasach komunizmu, choć zwrot taki objął wspólnoty muzułmańskie. Fakt, że katolicy są obecnie „obywatelami drugiej kategorii”, widać np. przy uzyskiwaniu zezwoleń budowlanych. – Na zgodę na budowę kościoła na naszej własnej działce czekaliśmy 12 lat – powiedział kard. Puljić. Zauważył z goryczą, że przebywający w Bośni przedstawiciele organizacji międzynarodowych „są głusi na tego rodzaju nierówne traktowanie”. Władze miejscowe sprzedają lub niszczą własność kościelną, podczas gdy Kościół ciągle czeka na zwrot nieruchomości, z których większość zawłaszczyli komuniści.
Według kardynała w kwestiach dotyczących odbudowy jego kraju i wsparcia dla powrotu uchodźców wojennych zawiodła cała Europa. Wprawdzie instytucje polityczne otrzymują pomoc finansową, ale nie są one zainteresowane tym, aby pomagać w powrocie do domów katolikom, którzy de facto są Chorwatami.
Obecnie Kościół katolicki w Bośni i Hercegowinie jest zdany na pomoc dobroczyńców z zewnątrz. – Chcemy ją wykorzystać do stanięcia na własnych nogach i utrzymywania się z własnej pracy – tłumaczy arcybiskup sarajewski, dodając, że wskutek bezrobocia wielu katolików, a zatem również Kościół nie ma dziś pieniędzy na to, aby odbudowywać swoje struktury. Zdaniem kard. Puljicia Bośnia i Hercegowina czeka w dalszym ciągu na rzetelne opisanie nie tylko okrucieństw wojny z lat 1992-95, lecz także II wojny światowej i partyzantki. Purpurat podkreśla, że jeśli chce się, aby w kraju zapanował rzeczywisty pokój, trzeba „nazwać zbrodniarzy po imieniu i wykazać się odwagą w podejściu do sprawy równych praw”. – Tymczasem dotychczas mamy tylko wiele nieporozumień, wzajemnych oskarżeń i nikt nie ma odwagi wziąć na siebie całej prawdy. A przecież każda zbrodnia powinna być ścigana – uważa kard. Puljić.
Islamski radykalizm i napięcia społeczne
Poważnym problemem społecznym kraju staje się islamski radykalizm, który – jak podkreśla kardynał – jest obcy starszemu pokoleniu Bośniaków. Jednak zmęczeni biedą młodzi ludzie są bardziej podatni na propozycje ekstremistów. Muzułmańskich najemników i arabskich petrodolarów nie brakło już podczas wojny domowej. Dziś coraz więcej młodych Bośniaków trafia w szeregi dżihadystów, mimo iż potępia to wielki mufti BiH. Z kolei chrześcijanie – prawosławni i katolicy – są zanadto zajęci swoimi sprawami, by skutecznie ze sobą współpracować.
Kard. Puljić krytycznie ocenił także działalność muzułmanów przybyłych z innych krajów do Bośni, gdzie wiele państw arabskich wybudowało wielkie ośrodki islamskie i meczety, bardzo mało natomiast zainwestowano w odbudowę i tworzenie nowych miejsc pracy. – Pomoc humanitarna jest np. związana z żądaniami, żeby kobiety nosiły islamskie chusty. Często z udziału w niej wyklucza się też chrześcijan – ubolewa kard. Puljić. Zwraca jednocześnie uwagę, że znaczna część bośniackich muzułmanów jest otwarta na dialog i tolerancję. – Trudno jednak nie zauważać tych, którzy przyczyniają się do siania strachu – dodaje purpurat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek przyjął na audiencji dla nauczycieli i wychowawców z włoskiej Akcji Katolickiej.
To międzyreligijny kompleksu w Abu Zabi w ZEA, który mieści kościół, meczet i synagogę.
Wówczas nie będzie przygotowany do stawiania czoła wyzwaniom i nie odpowie na "wołanie ludzkości".
Ojciec Święty spotkał się z franciszkaniami, którzy obecnie w niej spowiadają.