Pod pretekstem walki z kryzysem rząd chce doprowadzić do likwidacji szkolnictwa katolickiego albo do jego transformacji w elitarne szkolnictwo dla najbogatszych – ostrzegają stowarzyszenia szkół katolickich we Włoszech
Rząd Mario Montiego wydał właśnie dekret o obłożeniu instytucji kościelnych i innych niedochodowych podatkiem od nieruchomości. Z podatku zwolnione mają być jedynie te szkoły, których czesne jest co najwyżej symboliczne. Symboliczny tymczasem jest wkład budżetu państwa w edukację ponad miliona młodych Włochów, którzy pobierają naukę w szkołach kościelnych. Ich utrzymanie kosztuje rocznie ponad 5 mld euro. Jeśli nie łoży na nich państwo, to muszą płacić rodzice, dla których jest to coraz trudniejsze. Obłożenie szkół dodatkowym podatkiem doprowadzi do ich likwidacji – ostrzega ks. Francesco Ciccimarra, przewodniczący stowarzyszenia szkół kościelnych.
„Jest to koniec szkół katolickich. Przecież żadna szkoła nie jest darmowa. Bo kto pokryje koszty? Kto wyłoży na pensje dla 200 tys. nauczycieli? I tak przy obecnej sytuacji we Włoszech niemal wszystkie szkoły są bliskie upadłości. Robimy co możemy, żeby nie zwalniać pracowników, podpisujemy umowy grupowe, ograniczyliśmy pensje o 25 procent. Ale z tym nowym podatkiem będziemy musieli do roku wszystko zamknąć. Państwo będzie musiało przyjąć do swych szkół dodatkowy milion uczniów, 200 tys. nauczycieli znajdzie się na bruku. Przecież to szaleństwo. Mario Monti zadeklarował, że osobiście zajmie się tym problemem. Dogadywał się z episkopatem, a potem nawet, jak sądzę, z watykańskim Sekretariatem Stanu, i na koniec podejmuje decyzję, która nas wykończy” – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Ciccimarra.
Franciszek przyjął na audiencji dla nauczycieli i wychowawców z włoskiej Akcji Katolickiej.
To międzyreligijny kompleksu w Abu Zabi w ZEA, który mieści kościół, meczet i synagogę.
Wówczas nie będzie przygotowany do stawiania czoła wyzwaniom i nie odpowie na "wołanie ludzkości".
Ojciec Święty spotkał się z franciszkaniami, którzy obecnie w niej spowiadają.