Panorama myśli Josepha Ratzingera/Benedykta XVI

31 grudnia br. przypada pierwsza rocznica śmierci papieża Benedykta XVI. Z tej okazji przypominamy główne wątki jego nauczania.

Diagnosta naszych czasów

Benedykt XVI dawał przekonujące odpowiedzi na problemy naszych czasów, płynące z wiary, tradycji i własnej refleksji. Występował w obronie Jezusa Chrystusa, autentycznego humanizmu i prawdy. Zawsze myślał nowocześnie, był mocno osadzony w rzeczywistości, ale nie dostosowujący się do ducha czasów i zawsze wobec niego krytyczny.

Był wielkim zwolennikiem „hermeneutyki reformy i ciągłości”, argumentując, że Vaticanum II nie stanowiło radykalnego zerwania, ale bardziej duszpasterskie przeformułowanie starych prawd i wcześniejszych doktryn, stosując nauczanie wczesnych ojców Kościoła do współczesnego świata.

Benedykt XVI świetnie odczytywał „znaki czasu”: liberalizm, relatywizm, permisywizm współczesnego społeczeństwa. Jego diagnozy odnośnie ideologii nazistowskiej i marksistowskiej trafiają w samo sedno. Najbardziej bolała go jednak detronizacja Pana Boga w naszej epoce i w naszym świecie. Czyli to, że nasz świat, świat cywilizacji atlantyckiej, świat Zachodu, nie jest budowany na prymacie Boga. Z tego wypływają, jego zdaniem, wszelkie inne nieszczęścia, tragedie i kryzysy współczesnego człowieka.

Benedykt XVI był przykładem osoby w pełni zintegrowanej, łączącej dziecięcą wiarę z najwyższym intelektualnym i duchowym wyrafinowaniem. „Moim podstawowym impulsem było odsłonięcie rzeczywistego rdzenia wiary pod inkrustacjami i nadanie temu rdzeniu siły i dynamizmu”. Impuls ten był stałym motywem w jego życiu. Uważał się za nowoczesnego, postępowego teologa i poszukując znaków czasu, domagał się, aby za żadną cenę nie zdradzić tego, co jest ważne i słuszne. Jego wielkim darem jest także niezwykła zdolność do rozplątywania spraw, wyjaśniania skomplikowanych kwestii, znajdowania tego co wspólne i najważniejsze. Nawet jego krytycy mówią o jego ostrym jak brzytwa umyśle.

W swoich wysiłkach naśladowania Chrystusa, nigdy nie dał się skusić, aby zrobić coś, co sprzeciwia się przesłaniu Jezusa. Zawsze starał się swoim kierowanym świętością życiem, świadczyć o Jezusie. w centrum nie stawia siebie samego ani swojego urzędu, lecz Chrystusa, „i to w sposób przekonujący i czyniący go wzorem wiary”.

Więź wiary i rozumu

Wielkim tematem przewijającym się przez całe dzieło Benedykta XVI jest więź wiary i rozumu, która pomaga przezwyciężyć tak powszechnie panującą w naszych czasach pokusę irracjonalizmu. Joseph Ratzinger podkreśla, że wiara jest zawsze rozumna a ludzki rozum jest zawsze otwarty na pełne zwieńczenie, a mianowicie osobiste poznanie Boga i Jego miłości do człowieka.

Wiara i rozum nie ograniczają się wzajemnie nie wykluczają się lecz służą doskonałości człowieka w Bogu, który przyjął nasze ciało i przez to objawia nam najgłębszą Jego istotę i życie, co najlepiej streszcza się w słowach: „Bóg jest miłością”, które stały się też tytułem pierwszej encykliki Benedykta XVI – „Deus caritas est”. Tylko prawda Boga czyni człowieka wolnym i może uwolnić współczesnego człowieka od ideologii proponujących mu samozbawienie i dyktatury relatywizmu. Rozum i wiara przez wzajemne korektury i oczyszczenie chronią nas przed groźnymi patologiami. Nauczanie Kościoła chroni rozum przed zawężaniem i ideologią, z drugiej zaś strony strzeże krytyczną linię wiary przed fundamentalizmem.

„Jestem przekonany, że w wielkiej ludzkiej przygodzie, jaką jest próba rozwikłania tajemnic człowieka i wszechświata, istnieje pilna potrzeba stałego dialogu i współpracy między światem nauki i światem wiary, aby budować kulturę szacunku w odniesieniu do osoby ludzkiej, godności ludzkiej, praw człowieka, przyszłości naszej rodziny ludzkiej i zrównoważonego rozwoju naszej planety”. Bez tej koniecznej interakcji wielkie pytania ludzkości opuszczają sferę rozumu i prawdy i zostają porzucone na rzecz irracjonalności, mitu i obojętności, z wielką szkodą dla ludzkości, pokoju na świecie i naszego ostatecznego przeznaczenia” – często powtarzał Benedykt XVI.
Przestroga przed relatywizmem

W czasach, gdy niemal wszystko poddaje się w wątpliwość Benedykt XVI głosił prawdę, o której jest głęboko przekonany, przekraczającą aktualne wydarzenia i medialne „newsy”. Sprawując w Wielki Czwartek 2010 r. Mszę św. Krzyżma Benedykt XVI wyznał, iż w przeddzień swych święceń sięgnął po Pismo Święte, aby raz jeszcze dostrzec, czego Bóg od niego pragnie. Biblia otworzyła się na kartach ewangelii św. Jana: „Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą” (J 17,17).

Tuż przed swym wyborem na Stolicę Piotrową kard. Ratzinger nie krył, iż za główne wyzwanie przed jakim staje współczesny Kościół uznaje relatywizm. Mówił o tym na rozpoczęciu konklawe, gdy dokonywał analizy sytuacji duchowej współczesności: „Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na „każdy powiew nauki”, zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki. My natomiast mamy inną miarę wielkości: Syna Bożego, prawdziwego człowieka. To on jest wyznacznikiem prawdziwego humanizmu”.

Zarówno w swych licznych wypowiedziach w Rzymie, jak i podczas podróży apostolskich papież przestrzegał przed uleganiem wrażeniu, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. „Obowiązkiem Kościoła jest troska «by nie zamilkł Duch Prawdy». Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma Świętego. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia” – przypominał w Warszawie podczas swojej wizyty w Polsce w 2006 r.

Jednocześnie wskazywał na prawo naturalne jako ostatecznie jedyny skuteczny bastion przeciwko samowoli władzy czy oszustwom manipulacji ideologicznej. Apelował do odpowiedzialnych za życie publiczne, aby przyczyniali się do rozwoju sumienia moralnego – warunku autentycznego postępu. Wskazywał, że antidotum na relatywizm jest rozwój wiary i pogłębienie nadziei.

Wiara: chrystologiczna koncentracja nadziei

Benedykt XVI zawsze podkreślał, że istoty chrześcijaństwa nie stanowi jakaś idea, doktryna czy system. To Jezus stanowi centrum naszej wiary: Jezus Chrystus jako prawdziwy człowiek i prawdziwy Bóg. Otwiera to przez nami zupełnie nową perspektywę. Podkreślał zawsze, że żywa i autentyczna wiara działa przez miłość, tzn. jest „miłością kształtowaną”, i która prowadzi ku nadziei, co umożliwia głębsze widzenie. Stąd zaplanowany przezeń tryptyk encyklik o miłości „Deus caritas est” (2005 r.), nadziei „Spe salvi” (2007 r.) i wierze. Tej ostatniej już nie ukończył, bowiem uniemożliwiła to rezygnacja z urzędu.

Benedykt XVI był przekonany, że wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd, lecz jest przede wszystkim nawiązaniem relacji z Bogiem, z Chrystusem. Rozumiejąc dylematy i rozterki dzisiejszego człowieka przyznawał, że potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który obejmuje wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć” – stwierdzał.

Papież Ratzinger był wybitnym chrystologiem. Jest to chrystologia sensu, chrystologia logosu. Tłumaczył, że poza logosem, poza tajemnicą wcielenia, nie można znaleźć sensu bytu. Tym też tłumaczył potrzebę rozumności naszej wiary, czemu towarzyszyć winna zawsze „chrystologiczna koncentracja”.

Świadectwem zafascynowania osobą Zbawiciela jest bezprecedensowe dzieło teologiczne, papieska trylogia „Jezus z Nazaretu” – solidne opracowanie chrześcijańskiej chrystologii. Obok walorów naukowych jest ono równocześnie osobistą, głęboką refleksją człowieka wierzącego, w dodatku napisaną językiem prostym i dla wszystkich przystępnym.

Kościół odcinający się od zeświecczenia

Benedykt XVI domagał się, aby Kościół poddał się pewnemu rodzajowi gruntownego oczyszczenia. Po wielu niekiedy bezowocnych dyskusjach i obezwładniającym zajmowaniem się samym sobą pragnął, aby Kościół w końcu na nowo zwrócił się do Jezusa Chrystusa, orędzia Ewangelii i żył nimi na co dzień. Jego zadaniem jest głosić ludziom prawdę. Prawdę o tajemnicy Stworzenia. Prawdę o ludzkiej egzystencji i prawdę o nadziei, która przekracza wszystko, co ludzkie.

Reformę Kościoła pojmował jako odnowę, która prowadzi z powrotem do sedna wiary, a nie do jej wydrylowania przez tych, którzy zadowalają się instytucjonalnym katolicyzmem i chętnie poświęcają filary wiary, aby zyskać powszechną akceptację. Natomiast Benedykt XVI był zawsze kimś, kto starał się strzec ognia wiary, a nie popiołów. sprzeciwiał się wysiłkom, aby uczynić z Kościoła katolickiego coś w rodzaju społecznego stowarzyszenia lub przypisać mu rolę globalnego strażnika zasad etycznych, światowego etosu. Z mocą przeciwstawiał się sekularyzacji, czy też „zeświecczenia” wiary. Zdecydowanie promował modernizację Kościoła, którą podjął Sobór, ale był też jednym z pierwszych, którzy ostrzegali przed reinterpretacją soborowych postanowień.

Już w latach 50. XX w. mówił o konieczności „odcięcia się Kościoła od zeświecczenia” (Entweltlichung), aby Kościół nie żył przywilejami – wspaniałomyślnie traktowany przez państwo w zamian za różne ustępstwa. Czasami musi on zrezygnować z przywilejów, jeśli zaciemnione jest świadectwo wiary i moralności. W 1958 r. w broszurze pod tytułem „Nowi poganie i Kościół” domagał się jego „delaicyzacji”. Jego zadaniem jest nie dopasowywanie się do świata, ale wewnętrzna odnowa wiary. Teraz i w przyszłości będzie to kwestia zachowania sedna wiary autentycznych katolików, do którego będą mogli dołączyć inni. W swojej wizji przyszłości Kościoła mówił o Kościele, który znów stanie się mały i mistyczny; który jako „wspólnota wiary” odnajdzie z powrotem swój język, światopogląd i głębię tajemnicy wiary w Jezusa. Tylko wtedy bowiem może on rozwinąć swoją pełną sakramentalną moc. Pisał: „Kościół ma swoje światło od Chrystusa” i ostrzegał: „Jeśli nie przejmie tego światła i nie przekaże go dalej, będzie tylko pozbawioną blasku grudką ziemi”.

Kryzys wiary, priorytet nowej ewangelizacji

Benedykt XVI był przekonany, że jednym z głównych problemów współczesnego Kościoła jest wewnętrzny kryzys wiary, utrata tej perspektywy, jaką człowiekowi daje chrześcijańska nadzieja, co ułatwia sekularyzację w nieznanej dotąd skali. Dlatego tak ważne miejsce przyznawał nowej ewangelizacji. A rozumiał ją jako troskę o przekaz wiary w tych miejscach świata, gdzie ulega ona wyraźnemu osłabieniu. O tym jak wielką wagę przywiązywał do nowej ewangelizacji, świadczy m.in. fakt powołania w 2010 r. nowej dykasterii: Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| BENEDYKT XVI

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg