13 maja Benedykt XVI będzie w sanktuarium fatimskim z okazji 10. rocznicy beatyfikacji dwójki pastuszków z Fatimy.
Działo się to w czasie, gdy komunistyczna Rosja, rządzona przez bolszewików, ogłosiła program całkowitego zniszczenia wiary. Stała się nieprzejednanym wrogiem chrześcijaństwa i zachodniej cywilizacji. W tych warunkach Pius XII musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można Rosję utożsamiać z komunizmem, co wówczas czyniło bardzo wielu badaczy, polityków i duchownych, wskazujących, że jest to nowa, szczególnie zwyrodniała forma starej moskiewskiej despocji. Gdyby Pius XII przyjął taką diagnozę, losy świata być może potoczyłyby się inaczej. Nie zrobił tego, gdyż wierzył, że objawienia fatimskie dają możliwość innego odczytania losów Rosji, aniżeli wynikało to z bieżących analiz czy rachub politycznych.
Maryjna geopolityka
Rys maryjnej pobożności charakteryzował Piusa XII przez całe życie. Był także jednym z pierwszych czcicieli Matki Bożej z Fatimy, której orędzie stanowiło jedno z największych wyzwań dla Kościoła w XX wieku. Zostało przekazane trójce portugalskich pastuszków, rodzeństwu Hiacyncie i Franciszkowi Marto oraz ich kuzynce Łucji Dos Santos, w dolinie Cova da Iria koło Fatimy. Widzeń było kilka, od 13 maja do 13 października 1917 r., po których powstawały notatki, sporządzane własnoręcznie przez dzieci. Dla naszych rozważań szczególne znaczenie ma zapis, który powstał po widzeniu 13 czerwca 1917 r. Orędzie maryjne zawierało apokaliptyczną wizję klęsk, jakie miały spaść na świat, zapowiedź wojen, głodu, prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. W centrum tego fascynującego dokumentu, zapisanego przez 10-letnią wówczas Łucję, są słowa: „Aby temu zapobiec (klęskom, które miały zniszczyć ludzkość), zażądam poświęcenia Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu i zadość czyniącej Komunii w pierwsze soboty miesiąca. Jeśli wysłuchają moich próśb, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, rozsieje swoje błędy po całym świecie, doprowadzając do wojen i prześladowania Kościoła.
Dobrzy będą umęczeni, Ojciec Święty będzie musiał dużo przecierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych. W końcu zatryumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która nawróci się, i zostanie dany światu jakiś czas pokoju”. Nawet człowiek niewierzący nie może przejść obojętnie obok tych profetycznych słów, zapisanych przez dziecko z głębokiej portugalskiej prowincji, nie mające żadnej wiedzy o Rosji i arkanach światowej polityki. 13 czerwca 1929 r. Łucja zapisała, że papież miał dokonać konsekracji Rosji „w łączności z wszystkimi biskupami całego świata”. Ten program fatimski określił stanowisko Piusa XII wobec Rosji oraz komunizmu. Miał poświęcić Rosję Maryi. To było zadanie, które on, jako Namiestnik św. Piotra, miał swym pontyfikatem wypełnić. Uczynił to po raz pierwszy 31 października 1942 r., w czasie uroczystości 25-lecia sakry biskupiej, gdy w radiowym orędziu oddał wiernych w Portugalii i na całym świecie Niepokalanemu Sercu Maryi, nie tylko Kościół, który cierpi i krwawi, ale – jak podkreślił – w sposób szczególny niewierzących, odstępców i schizmatyków. Było to interpretowane w kontekście narodów żyjących w Rosji. Do idei zawierzenia Pius XII nawiązał wprost w liście apostolskim „Sacro vergente anno” z 7 lipca 1952 r., skierowanym do wszystkich narodów Rosji, w którym poświęcił Rosję Maryi. Wyraził w nim wiarę, że wyzwolenie religijne i społeczne narodów ujarzmionych przez sowiecki totalitaryzm przyjdzie przez Maryję. Ten profetyczny dokument, pierwszy w historii papiestwa całkowicie poświęcony Rosji, dobitnie świadczy o tym, że Pius XII nigdy nie utożsamiał komunizmu z Rosją, miał również świadomość tragedii wszystkich żyjących tam chrześcijan. Z pewnością głęboki wpływ na takie rozumienie tamtej rzeczywistości wywarła treść orędzia fatimskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.