uncjusz Apostolski w Polsce, arcybiskup Józef Kowalczyk w wywiadzie dla KAI przyznaje, że abp Stanisław Wielgus zataił przed Ojcem Świętym fakt swej współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL. Nuncjusz szczegółowo wyjaśnia procedury towarzyszące wyborowi biskupów. Przyznaje też, że w przyszłości istniejące akta, dotyczące kandydatów do posługi biskupiej powinny być badane.
KAI: I co się wówczas stało?
- Zanim odpowiem, to chciałbym zaznaczyć, ze Ojciec Święty nie ocenia "ubeckich" teczek w Polsce i nie wydaje wyroku na podstawie ich treści. Nie wydaje też wyroku na temat osoby.
Wniosek był tylko taki, że całokształt tego wszystkiego, co do tego czasu opracowaliśmy, wraz z nawzajem sprzecznymi wyjaśnieniami abp. Wielgusa, spowodowały, że w oczach opinii publicznej utracił on wiarygodność.
KAI: Dlaczego utracił?
- Gdyż opinii publicznej zostały ukazane dokumenty potwierdzające jego świadomą współpracę.
KAI: Czy chodziło tylko o dokumenty czy też o postawę abp. Wielgusa wobec dokumentów, który niemal do ostatniej chwili im zaprzeczał?
- Powiedziałem wówczas abp. Wielgusowi, że Ojciec Święty przyjmie jego rezygnację, jeśli zostanie złożona.
KAI: Jak by Ksiądz Arcybiskup skomentował informacje mediów włoskich, że wiadomości nt. abp. Wielgusa dotarły do Papieża ostatniej nocy, co wywołało jego wielkie zdenerwowanie.
- Trudno jest mi komentować tego rodzaju stwierdzenia. Informacje dotarły wcześniej, zgodnie z procedurami.
KAI: Tę sprawę mamy zamkniętą. Jak zdaniem Księdza Arcybiskupa jako przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w Polsce powinien wyglądać proces lustracji Kościoła w naszym kraju?
- To, w jaki sposób Polska rozwiąże problem lustracji w kategoriach proceduralnych jest sprawą ustawodawstwa polskiego. Od tego jest Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Niech te problemy uściślą, ułożą tak by odpowiadało standardom praworządnego państwa.
Natomiast to, co interesuje nas jako Stolicę Apostolską i czego my będziemy teraz żądać od Konferencji Episkopatu Polski, to tego, że jeśli będzie aktualizowała się sprawa kandydatów do biskupstwa w jakiejkolwiek diecezji, będziemy domagać się wiadomości, czy te osoby nie były wmieszane w jakieś działania, które w Polsce uchodzą za działania kompromitujące. To nam wystarczy. Nas, od strony działania nominacyjnego interesuje w tej chwili tylko to: czy był aktywnie wmieszany w działalność aparatu wywiadowczego czy ubeckiego PRL? Reszta należy do oceny władz kościelno-państwowych.
Ocena tych działań wobec kandydatów na urząd biskupi nie należy do Stolicy Apostolskiej, lecz do instytucji kościelno-państwowych w Polsce. Gdyby działania tych instytucji wykazały poważną winę kandydatów do biskupstwa i tym samym, w przypadku ewentualnej nominacji, mogły narazić na szwank autorytet Ojca Świętego, to wówczas taki materiał, po dojściu do definitywnej konkluzji, przesłany by został Papieżowi. Zrobimy to z całą wiernością i dokładnością. Nie będzie tu żadnych kombinacji, jak ktoś może podejrzewać. Dlatego będę się domagał od KEP tego, żeby ta sprawa była zorganizowana i możliwie rychło realizowana.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.
Podczas audiencji generalnej w Watykanie Franciszek przypomniał też, że "umęczona Ukraina cierpi".