Znaczenie wolności, solidarności, prawdziwej przyjaźni oraz czynienia rabanu w sposób zorganizowany podkreślił Franciszek w improwizowanym przemówieniu do młodych zgromadzonych w Asunción 12 lipca.
Poniżej podajemy polski tekst improwizowanego przemówienia papieskiego. Przemówienie przygotowane, a nie wygłoszone i przekazane znajduje się TUTAJ
Drodzy młodzi, dobry wieczór!
Po odczytaniu Ewangelii Orlando podszedł, aby mnie pozdrowić i powiedział: „Proszę cię, abyś modlił się o wolność każdego z nas, abyś modlił się o wolność każdego z nas wszystkich”. Jest to błogosławieństwo, o które prosimy dzisiaj wszyscy razem – wolność. Albowiem wolność jest darem, który daje nam Bóg, ale trzeba umieć go przyjąć, trzeba umieć mieć wolne serce.
Ponieważ wszyscy wiemy, że w świecie jest tak wiele więzów, które krępują nam serce i nie pozwalają, aby serce było wolne: wyzysk, brak środków do życia, narkomania, smutek – wszystkie te rzeczy pozbawiają nas wolności. Tak więc wszyscy razem dziękujemy Orlandowi za to, że poprosił o to błogosławieństwo, aby mieć serce wolne, serce, które może powiedzieć to, co myśli, to, co może powiedzieć, co czuje i które może robić to, co myśli i co czuje – to właśnie jest serce wolne. I to jest to, o co będziemy prosić wszyscy razem, jest to błogosławieństwo, o które prosił Orlando dla wszystkich.
Powtarzajcie za mną [Ojciec Święty zaprasza wszystkich do modlitwy].
[Wszyscy powtarzają:] Panie Jezu, daj mi serce wolne, abym nie był niewolnikiem wszystkich zasadzek świata, abym nie był niewolnikiem wygodnictwa, zakłamania, abym nie był niewolnikiem dobrego życia, abym nie był niewolnikiem przywar, abym nie był niewolnikiem fałszywej wolności czynienia tego, co mi się podoba w danej chwili.
Dziękuję, Orlando, za to, że zdaliśmy sobie sprawę z tego, że mamy prosić o serce wolne, prosząc o to każdego dnia.
Wysłuchaliśmy już dwóch świadectw – Liz i Manuela. Liz uczy nas jednej rzeczy, podobnie jak Orlando nauczył nas modlić się o wolne serce. Liz swoim życiem uczy nas, że nie trzeba być jak Poncjusz Piłat, czyli umywać ręce. Liz mogła oddać spokojnie swoją mamę do przytułku i swoją babcię do innego przytułku i prowadzić życie młodej dziewczyny, bawiąc się, studiując to, co by chciała. A Liz powiedziała: nie... babcia, mama i stała się służącą, posługaczką i w ten sposób chce być jeszcze silniejsza, służącą mamy i babci i uczyniła to z miłością.
Powiedziała, że nawet zamieniły się rolami i ona stałą się mamą swojej mamy tak, jak się o nią troszczy. Jej mama, dotknięta tak straszną chorobą (Alzheimera), myli rzeczy i ona [Liz] poświęciła swe dotychczasowe życie, mając 25 lat, służąc swej mamie i swej babci. Sama? Nie, Liz nie była sama.
Opowiedziała o dwóch rzeczach, które winny nam pomóc. Powiedziała o aniele – o cioci, która była jak anioł i wspomniała o spotkaniu z przyjaciółmi pod koniec tygodnia, z młodzieżową wspólnotą ewangelizacyjną, z grupą młodych, która ożywiała jej wiarę. I tych dwoje aniołów – ciocia, która opiekowała się nią i ta grupa młodzieżowa dodawały jej więcej sił, aby iść naprzód. I to się nazywa solidarność. Jak to się nazywa? [Wszyscy odpowiadają papieżowi: solidarność]. Gdy bierzemy na siebie problem kogoś innego. I ona znalazła tam ukojenie dla swego zmęczonego serca.
Ale jest coś, co nam ucieka. Ona nie powiedziała: „No dobrze, robię to i nic więcej”. Ona studiowała i jest obecnie pielęgniarką, ale aby to osiągnąć, pomogła jej solidarność, jaką otrzymała od was, z waszej grupy, jaką otrzymała od tej cioci, która była jak anioł i pomogła jej iść naprzód. I dziś w wieku 25 lat ma łaskę, o którą prosił Orlando. Ona ma wolne serce. Liz wypełnia czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. Liza pokazuje swoim życiem, że spala ją służenie jej matce. Jest to najwyższy stopień solidarności, najwyższy stopień miłości, świadectwo.
A zatem, ojcze, czy można kochać? Jest tu ktoś, kto uczy nas kochać. Po pierwsze wolność, wolne serce, po drugie solidarność, aby towarzyszyć. Solidarność. Oto, czego uczy to drugie świadectwo. A Manuelowi nie podarowano życia. Manuel nie jest dobrym chłopczykiem, nie był chłopczykiem, ale był chłopcem, który miał niełatwe życie. Powiedział twarde słowa. Był wyzyskiwany, był maltretowany, groziło mu wpadnięcie w nałogi. Był sam. Wyzysk, maltretowanie i samotność. I zamiast iść czynić zło, zamiast iść kraść, poszedł pracować, zamiast mścić się na życiu, popatrzył przed siebie. Manuel użył ładnego zdania: „Mogłem wyjść naprzód, gdyż sytuacja, w jakiej się znajdowałem, była bardzo trudna, aby mówić o przyszłości”.
Iluż młodych, ilu was ma dzisiaj możliwości studiowania, codziennego zasiadania do stołu z rodziną, ma takie możliwości, że nie brakuje im nic z tego, co ważne? Ilu z was ma to? Wszyscy razem ci, którzy to mają, powiedzcie: dzięki, Panie.
Dziękuję, Panie, ponieważ mieliśmy tutaj świadectwo chłopca, który od dziecka wiedział, co to jest ból i smutek, który był wyzyskiwany, maltretowany, który nie miał co jeść i który był sam. Panie, ratuj tych chłopców i dziewczęta, znajdujących się w takiej sytuacji. I z naszej strony, Panie, dziękujemy, dziękujemy Panie. [Papież wzywa wszystkich, aby powiedzieli: „Dzięki, Panie”].
Wolność serca – czy pamiętacie? Wolność serca, o czym mówił nam Orlando: służba, solidarność. To, o czym mówiła nam Liz: nadzieja, praca, walczyć, wychodzić naprzód, to, o czym mówił Manuel. Jak widzicie, życie nie jest łatwe dla wielu młodych i chcę, abyście to zrozumieli, chcę, abyście to zapamiętali w swych głowach.
Jeśli moje życie jest stosunkowo łatwe, to jednak są inni chłopcy i dziewczęta, którym nie jest tak łatwo, co więcej – których rozpacz popycha do przestępczości, do zbrodni, popycha do współpracy z korupcją. Tym chłopcom i tym dziewczętom musimy powiedzieć, że jesteśmy blisko, że chcemy podać im rękę, że chcemy pomóc im w duchu solidarności, z miłością i nadzieją.
Były dwa zdania, które wypowiedzieli oboje: Liz i Manuel, dwa zdania, które są piękne, posłuchajcie ich. Liz powiedziała, że zaczęła „poznawać Jezusa”. Poznać Jezusa! I to oznacza otworzyć drzwi nadziei. A Manuel powiedział: „Poznałem Boga, moją Moc”. Poznanie Boga oznacza moc, czyli poznanie Boga, zbliżenie się do Jezusa daje nadzieję i mocą i tego potrzebujemy od młodych dzisiaj: młodych z nadzieją i młodych z mocą, nie chcemy młodych słabiutkich, młodych, którzy mówią „dotąd i więcej nie”, ani tak, ani nie, nie chcemy młodych, którzy szybko się męczą i którzy żyją zmęczeni, ze znudzoną twarzą.
Chcemy młodych silnych, chcemy młodych z nadzieją i z mocą – dlaczego? Dlatego, że znają Jezusa, bo znają Boga, bo mają wolne serce. Wolne serce, powtórzcie [młodzi powtarzają]: solidarność, praca, nadzieja, wysiłek, poznać Jezusa, poznać Boga – moją moc. Czy młodzieniec, który żyje w ten sposób, ma znudzoną twarz? [pyta papież] Nie! [odpowiadają młodzi]. Czy ma smutne serce? [pyta papież]. Nie! [odpowiadają młodzi]. To jest droga ale w tym celu potrzebne jest poświęcenie, trzeba iść pod prąd.
Błogosławieństwa, o których przed chwilą czytaliśmy, są planem Jezusa dla nas. Jest to plan idący pod prąd. Jezus mówi im: „Błogosławieni ubodzy duchem”. Nie mówi: błogosławieni bogaci, gromadzący pieniądze. Ci, którzy mają duszę ubogiego, ci, którzy są w stanie zbliżyć się i zrozumieć, kim jest biedny. Jezus nie mówi: błogosławieni ci, którym się powodzi, ale mówi: błogosławieni ci, którzy są w stanie smucić się z powodu bólu innych. Tak więc zalecam wam, abyście przeczytali później w domu o błogosławieństwach, o których jest mowa w rozdziale piątym Ewangelii św. Mateusza. W którym rozdziale? [pyta papież]. W piątym! [odpowiadają młodzi]. Jakiej Ewangelii? [pyta papież]. Świętego Mateusza [odpowiadają młodzi]. Przeczytajcie go i rozważajcie, to wam się przyda.
Dziękuję ci, Liz, że przyszłaś tu, jak sądzę. Dziękuję ci, Manuelu – którędy szedłeś? I tobie dziękuję, Orlando. [papież szuka go wzrokiem]. Wolne serce to jest to, czego wam życzę. I muszę już iść. Nie! [odpowiadają młodzi].
Pewnego razu jeden ksiądz powiedział mi żartem: „No tak, Wasza Świątobliwość nadal radzi młodym, aby robili raban, raban, nadal, nadal... ale po tym rabanie, zrobionym przez młodych, to my musimy robić porządek”. Róbcie raban, ale też pomagajcie porządkować i organizować raban, który robicie. Są to dwie rzeczy, czyż nie? Robić raban i dobrze go organizować. Raban, aby dać nam wolne serce, raban, aby dać nam solidarność, raban, aby dać nam nadzieję, raban, który zrodzi się z poznania Jezusa i z wiedzy, że Bóg, którego poznałem, jest moją mocą. Taki jest, taki winien być raban, jaki macie robić.
Jako że znałem pytania, gdyż już wcześniej mi je przekazano, napisałem przemówienie do was, aby wam je dać, ale przemówienia są nudne, toteż zostawiam je biskupowi odpowiedzialnemu za młodzież, aby je ogłosił. A teraz przed wyjściem stąd, proszę was, po pierwsze, abyście nadal modlili się za mnie, po drugie, abyście nadal robili raban, po trzecie, abyście pomagali organizować ten zrobiony przez was raban, aby nic nie zniszczyć. I obecnie wszyscy razem w milczeniu wznieśmy swe serca do Boga, każdy z nas.
Panie Jezus, każdy z nas z głębi swego serca niech powtarza cicho te słowa:
Panie Jezu, dziękuję Ci, ze jesteś tutaj, dziękuję Ci, gdyż dałeś nam braci jak Liz, Manuela i Orlando. Dziękuję Ci, gdyż dałeś nam wielu braci, takich jak my, którzy spotkali Ciebie, Jezusa, który Cię znają, Jezu, którzy wiedzą, że Tu, ich Bóg, jesteś ich mocą.
Jezu, proszę Cię za tych chłopców i dziewczęta, którzy nie wiedzą, że Ty jesteś ich mocą i którzy boją się żyć, boją się być wiernymi, boją się marzyć.
Jezu, naucz nas marzyć, marzyć o rzeczach wielkich, pięknych, o rzeczach, które – choć wydają się codzienne – są rzeczami, które powiększają serce. Panie Jezu, daj nam moc, daj nam serce wolne, daj nam nadzieję, daj nam miłość i naucz nas służyć. Amen.
Teraz udzielę wam błogosławieństwa i proszę was, abyście modlili się za mnie i abyście modlili się za tak wiele chłopców i dziewcząt, które nie mają łaski, którą macie wy dzięki poznaniu Jezusa, który daje wam nadzieję, który daje wam serce wolne i który czyni was silnymi. I niech was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.