Wiele osób zastanawia się, czy Papież z Niemiec poradzi sobie z francuską mentalnością. Tymczasem Benedykt XVI dobrze zna Francję. Wie, jakie są słabe i mocne strony tutejszego Kościoła.
Obecny Biskup Rzymu nie tylko biegle włada językiem francuskim. Po prostu potrafi wyrazić w nim najgłębsze myśli w sposób swobodny i pewny. To pierwszy plus i zapowiedź ciepłego przyjęcia przez Francuzów. Chociaż tutaj nikt nie ekscytuje się tak, jak Polacy, gdy ktoś przemawia do nich w ojczystym języku. Francuzi prędzej zdziwią się, jeśli ktoś nie zna ich mowy. Zwłaszcza na tak ważnym stanowisku, jak Papież. Ale w przypadku Josepha Ratzingera to coś więcej niż tylko sprawność językowa. Papież zna francuską myśl filozoficzną i teologiczną. I doskonale czuje wszystkie lokalne subtelności i niuanse, w których zwykły turysta łatwo może się zgubić.
Ta znajomość dojrzewała przez lata, kiedy Ratzinger przyjeżdżał do Francji. Poznawał klimat życia intelektualnego i przekonywał się, że francuska kultura i ekspresja są bardzo ważne dla współczesnego świata. W czasie swoich studiów nad Francją dostrzegł, że świecka myśl francuska miała ogromny wpływ na kulturę europejską po II wojnie światowej. Miał na myśli głównie francuski egzystencjalizm, nauki humanistyczne oraz fascynację i podziw, jaki wielu Francuzów miało dla marksizmu. Ratzinger zna doskonale dzieła Sartra i Camusa.
Młody Ratzinger odkrył także wielkich teologów francuskich XX wieku. Takie nazwiska jak Henri de Lubac, Yves Congar, Marie-Dominique Chenu, Jean Daniélou stały się punktem odniesienia także jego poszukiwań teologicznych. Z niektórymi z wymienionych panów, Ratzinger współpracował podczas obrad Soboru Watykańskiego II, a później nawet w Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Ważnym rozdziałem we „francuskim życiu” Ratzingera była jego znajomość z kard. Lustigerem. Poznali się jeszcze w 1954 roku na Sorbonie. Później blisko ze sobą współpracowali, aż do śmierci arcybiskupa Paryża.
Benedykt XVI może czuć się we Francji jak „u siebie”, bo w 1992 roku został członkiem prestiżowego grona Akademii Francuskiej, jako reprezentant „zagranicy”. Nie bez powodu na piątkowe spotkanie z Papieżem do odnowionego Kolegium Bernardynów zgłosiło się ok. 600 osobistości świata kultury i nauki. Duża część z nich, to ludzie niewierzący lub agnostycy czy poszukujący. Ale zapewne nieobojętni na prawdę. To wróży dobrze temu spotkaniu. Cała Francja być może przekona się teraz na własne oczy i uszy, że „pancerny kardynał” był wirtualnym wytworem publicystów. Zobaczą Papieża, który ma coś do powiedzenia. I to w zrozumiałym tutaj języku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.