Leon XIV
Leon XIV
PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

W świecie poszukującym sprawiedliwości i pokoju podtrzymujmy duchowość chrześcijańską

KAI

publikacja 12.10.2025 11:36

„W tym świecie poszukującym sprawiedliwości i pokoju podtrzymujmy duchowość chrześcijańską, pobożność ludową względem tych wydarzeń i miejsc, które, pobłogosławione przez Boga, na zawsze zmieniły oblicze ziemi. Niech będą one motorem odnowy i przemiany, jak tego wymaga Jubileusz, czasem nawrócenia i zadośćuczynienia, przemyślenia na nowo i wyzwolenia” – zachęcił Leon XIV podczas Mszy św. z okazji Jubileuszu Duchowości Maryjnej na Placu św. Piotra w Watykanie.

JUBILEUSZ DUCHOWOŚCI MARYJNEJ

MSZA ŚWIĘTA

HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO LEONA XIV

Plac Świętego Piotra

 XXVIII Niedziela Zwykła, 12 października 2025 r.

Najmilsi Bracia i Siostry!

Św. Paweł Apostoł zwraca się dziś do każdego z nas, podobnie jak do Tymoteusza: „Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida” (2 Tm 2, 8). Centrum duchowości maryjnej, karmiącej naszą wiarę, jest Jezus. Podobnie jak niedziela, która rozpoczyna każdy nowy tydzień w perspektywie Jego powstania z martwych. „Pamiętaj na Jezusa Chrystusa”: tylko to się liczy, to właśnie odróżnia duchowości ludzkie od drogi Bożej. Paweł, „znoszący niedolę aż do więzów jak złoczyńca” (w. 9), zaleca nam, abyśmy nie tracili z oczu tego, co najważniejsze, abyśmy nie pozbawiali imienia Jezusa jego historii, jego krzyża. Tego, co uważamy za nadmierne i krzyżujemy, Bóg wskrzesza, ponieważ „nie może się zaprzeć siebie samego” (w. 13). Jezus jest wiernością Boga, wiernością Boga wobec samego siebie. Trzeba zatem, aby niedziela czyniła nas chrześcijanami, to znaczy wypełniła nasze uczucia i myśli żarliwą pamięcią o Jezusie, przeobrażając nasze wspólne życie, nasze zamieszkiwanie ziemi. Każda duchowość chrześcijańska rozwija się z tego ognia i przyczynia się do jego ożywienia.

Czytanie z Drugiej Księgi Królewskiej (5, 14-17) przypomniało nam o uzdrowieniu Naamana, Syryjczyka. Sam Jezus komentuje ten fragment w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4, 27), a wpływ jego interpretacji na mieszkańców Jego miasta był bulwersujący. Stwierdzenie, że Bóg zbawił tego obcego chorego na trąd, a nie tych, którzy byli w Izraelu, oznaczało sprzeciwienie się im: „Wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić” (Łk 4, 28-29). Ewangelista nie wspomina o obecności Maryi, która mogła tam być i doświadczyć tego, co zapowiedział jej starze Symeon, kiedy przyniosła nowo narodzonego Jezusa do świątyni: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35).

Tak, najmilsi, „żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). W ten sposób Papież Franciszek dostrzegł w dziejach Naamana Syryjczyka przenikliwe i aktualne słowo dla życia Kościoła. Przemawiając do Kurii Rzymskiej, powiedział: „Człowiek ten musiał żyć ze strasznym dramatem – był trędowaty. Jego zbroja, ta sama zbroja, która przynosiła mu sławę, okrywa w istocie kruche, zranione, chore człowieczeństwo. Często znajdujemy tę sprzeczność w naszym własnym życiu – czasami wielkie dary są zbroją, która przykrywa wielką słabość […] Gdyby Naaman kontynuował jedynie gromadzenie medali, aby założyć na swoją zbroję, to w końcu zostałby pożarty przez trąd – pozornie żywy, owszem, ale zamknięty i odizolowany w swojej chorobie”. Od tego niebezpieczeństwa wyzwala nas Jezus, który nie nosi zbroi, lecz rodzi się i umiera nagi; On, który ofiarowuje swój dar, nie zmuszając uzdrowionych trędowatych, aby Go uznali: tylko jeden Samarytanin w Ewangelii zdaje sobie sprawę, że został zbawiony (por. Łk 17, 11-19). Być może im mniejszą liczbą tytułów można się pochwalić, tym bardziej oczywiste jest, że miłość jest bezinteresowna. Bóg jest czystym darem, samą łaską, ale ile głosów i przekonań może nas także dzisiaj oddzielać od tej nagiej i wstrząsającej prawdy!

Bracia i siostry, duchowość maryjna ma służyć Ewangelii: odkrywa jej prostotę. Miłość do Maryi z Nazaretu czyni nas wraz z Nią uczniami Jezusa, uczy nas powracać do Niego, rozważać i łączyć wydarzenia życia, w których Zmartwychwstały nadal nas nawiedza i powołuje. Duchowość maryjna zanurza nas w historii, nad którą otworzyło się niebo, pomaga nam dostrzec pysznych rozproszonych w myślach serc swoich, możnych strąconych z tronów, bogatych odesłanych z pustymi rękami. Zobowiązuje nas do nasycenia głodnych dobrami, wywyższenia pokornych, do pamięci o miłosierdziu Boga i do zaufania mocy Jego ramienia (por. Łk 1, 51-54). Jego Królestwo bowiem przychodzi, angażując nas, podobnie jak poprosił Maryję o „tak”, wypowiedziane raz, lecz ponawiane z dnia na dzień.

Trędowaci, którzy w Ewangelii nie wracają, żeby podziękować, przypominają nam rzeczywiście, że łaska Boża może do nas dotrzeć i nie znaleźć odpowiedzi, może nas uzdrowić, a nie zaangażować. Strzeżmy się zatem takiego pójścia do świątyni, które nie prowadzi nas do naśladowania Jezusa. Istnieją formy kultu, które nie łączą nas z innymi i znieczulają serce. Wtedy nie doświadczamy prawdziwych spotkań z tymi, których Bóg stawia na naszej drodze; nie uczestniczymy, tak jak czyniła Maryja, w przemianie świata i w radości Magnificat. Wystrzegajmy się wszelkiej instrumentalizacji wiary, która grozi przekształceniem innych osób – często ubogich – we wrogów, w „trędowatych”, których należy unikać i odrzucać.

Droga Maryi prowadzi za Jezusem, a droga Jezusa prowadzi do każdego człowieka, zwłaszcza do ubogich, zranionych, grzeszników. Dlatego autentyczna duchowość maryjna czyni w Kościele aktualną czułość Boga, Jego macierzyństwo. 

„Ponieważ – jak czytamy w Adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium – za każdym razem, gdy spoglądamy na Maryję, znów zaczynamy wierzyć w rewolucyjną moc delikatności i czułości. W Niej dostrzegamy, że pokora i delikatność nie są cnotami słabych, lecz mocnych, że nie potrzebują źle traktować innych, aby czuć się ważni. Patrząc na Nią, odkrywamy, że Ta, która wielbiła Boga, ponieważ «strąca władców z tronu», a «bogaczy odprawia z niczym» (Łk 1, 52-53), jest tą samą, która wprowadza ciepło domowego ogniska w nasze poszukiwanie sprawiedliwości” (nr 288).

Najmilsi, w tym świecie poszukującym sprawiedliwości i pokoju podtrzymujmy duchowość chrześcijańską, pobożność ludową względem tych wydarzeń i miejsc, które, pobłogosławione przez Boga, na zawsze zmieniły oblicze ziemi. Niech będą one motorem odnowy i przemiany, jak tego wymaga Jubileusz, czasem nawrócenia i zadośćuczynienia, przemyślenia na nowo i wyzwolenia. Niech Najświętsza Maryja Panna, nasza nadzieja, wstawia się za nami i raz jeszcze i na zawsze kieruje nas ku Jezusowi, ukrzyżowanemu Panu. W Nim jest zbawienie dla wszystkich.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona