Pontyfikat papieża Benedykta warto odczytywać jako szansę, którą Kościół dostał  od Boga na przemyślenie swojej misji w obliczu nowych wyzwań.
Pontyfikat papieża Benedykta warto odczytywać jako szansę, którą Kościół dostał od Boga na przemyślenie swojej misji w obliczu nowych wyzwań.
CHRISTOPHE SIMON /AFP PHOTO/east news

Papież po przejściach

Jacek Dziedzina

GN 1/2023

publikacja 05.01.2023 00:00

Gdyby określanie Benedykta XVI mianem „papieża przejściowego” miało jakikolwiek sens, to tylko w tym znaczeniu: przeszedł z Kościołem i przeżył dla Kościoła więcej niż niejeden z jego krytyków.

Już 19 kwietnia 2005 roku, gdy kard. Joseph Ratzinger stał się Benedyktem XVI, część mediów arbitralnie ogłosiła, że będzie to „pontyfikat przejściowy”. W domyśle: ktoś ten urząd musi sprawować, ale po 78-letnim kardynale wiele spodziewać się nie można. I dalej: po wielkim Janie Pawle II niełatwo znaleźć godnego następcę, a wybór wiekowego hierarchy, określanego mianem „pancernego kardynała” (czytaj: „zatwardziałego” konserwatysty, który może budzić respekt, ale nie nadzieję) tylko to potwierdza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..