Zanim nadeszła 21.37

Tak nie umierał jeszcze żaden człowiek na świecie

Pod oknem papieskiego apartamentu czuwali reporterzy największych stacji telewizyjnych i radiowych, dziennikarze i fotoreporterzy najpoczytniejszych pism. Z włączonymi kamerami, mikrofonami, dyktafonami, gotowymi do „strzału” aparatami fotograficznymi. I tysiące, a potem dziesiątki i setki tysięcy ludzi, którzy przyjechali z różnych zakątków świata, by czuwać i modlić się przy odchodzącym do domu Ojca przyjacielu. Miliony innych przed telewizorami w swoich domach czuwali, jak się czuwa przy łóżku umierającego ojca. A Jan Paweł II prowadził swoją ostatnią katechezę. Przez 26 lat 5 miesięcy i 16 dni pontyfikatu uczył, jak żyć. Teraz pokazywał, jak pięknie, spokojnie, po chrześcijańsku umierać. Do tej katechezy warto wracać.

30 marca 2005, środa. Dzień cotygodniowej audiencji ogólnej. Pod papieskim oknem tłum dużo większy niż zazwyczaj w czasie środowych audiencji, chociaż wszyscy wiedzieli, że Papież jest poważnie chory. I pamiętali, jak trzy dni wcześniej, w Niedzielę Zmartwychwstania, bez powodzenia próbował wymówić słowa tradycyjnego wielkanocnego błogosławieństwa Urbi et orbi. Papieskie orędzie wzruszonym głosem odczytał wtedy sekretarz stanu Angelo Sodano, a Ojciec Święty w milczeniu pobłogosławił zebranych na Placu Świętego Piotra.

Papież ukazał się w oknie swego pokoju i bez słowa pobłogosławił zebranych. To było ostatnie publiczne „wystąpienie” Jana Pawła II.

31 marca 2005, czwartek.Tuż po godz. 11.00, u Ojca Świętego pojawiły się dreszcze i wysoka gorączka. Lekarze stwierdzili początek silnego wstrząsu septycznego i rozpoczęli leczenie. W domu, bo Papież stanowczo odrzucił propozycję przewiezienia do szpitala. Kard. Ratzinger mówił potem, że Jan Paweł II wiedział, że umiera i chciał umrzeć w domu. Wieczorem przy łóżku Papieża została odprawiona Msza św., którą Ojciec Święty koncelebrował z półzamkniętymi oczami. Przyjął też sakrament namaszczenia chorych.

1 kwietnia 2005, piątek.O 6 rano Ojciec Święty koncelebruje Mszę św. w swoim pokoju i słucha Drogi Krzyżowej. Z godziny na godzinę czuje się coraz gorzej. W południe rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls mówi dziennikarzom: „Jeszcze nigdy nie widziałem Papieża w takim stanie”. W oczach ma łzy. Staje się jasne, że Jan Paweł II wyrusza w drogę do domu Ojca. Przez cały dzień na  Placu Świętego Piotra zbierają się ludzie. Wieczorem plac jest do połowy zapełniony. W oknach papieskiego apartamentu palą się światła. Pod nimi trwa Różaniec za umierającego Papieża. Wielu z czuwających zostanie tu przez całą noc.

2 kwietnia 2005, sobota.Papież zaczyna tracić świadomość. Wzrasta gorączka. Po raz ostatni odwiedza go sekretarz stanu kard. Angelo Sodano. Potem zostaną przy nim tylko najbliżsi przyjaciele. Około godz. 15.30 bardzo słabym głosem Ojciec Święty poprosił: „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca”. Tuż przed godz. 19.00 zapadł w śpiączkę. O godz. 20.00 przy łóżku Ojca Świętego rozpoczyna się Msza św. z uroczystości Bożego Miłosierdzia. Przewodniczy abp Stanisław Dziwisz. Koncelebrują kard. Marian Jaworski, abp Stanisław Ryłko i ks. Mieczysław Mokrzycki. W tym czasie zgromadzeni na Placu Śświętego Piotra odmawiają chwalebna część Różańca. Ojciec Święty przyjmuje  wiatyk i sakrament namaszczenia chorych.  Umiera, trzymając za rękę swego sekretarza i przyjaciela abp. Dziwisza. Na chwilę przed śmiercią uniósł rękę w geście błogosławieństwa. Uczynił go w kierunku okna z widokiem na Plac św. Piotra, gdzie tysiące ludzi odmawiały Różaniec. Powiedział jeszcze: „Amen”. Była godzina 21.37. Wigilia Niedzieli Bożego Miłosierdzia.

– W momencie, kiedy Ojciec Święty skonał, dostrzegłem niezwykły kontrast: jeszcze niedawno na jego twarzy był niezwykły ból, teraz pojawiła się nieoczekiwanie jako twarz kogoś uśmiechniętego – mówił zaraz po śmierci Jana Pawła II  jego przyjaciel ks. prof. Tadeusz Styczeń, który towarzyszył Papieżowi do ostatniej chwili życia.

O godz.21.58 na placu pojawia się abp Leonardo Sandri i spokojnie oznajmia po włosku: „Nasz umiłowany Ojciec Święty o godz. 21.37 powrócił do domu Ojca”.

Na placu najpierw rozległy się długie oklaski, a potem zaległa przejmująca cisza. „Plac zastygł. Słychać tylko szum fontanny. Na twarzach łzy. Ludzie klękają. Zapalają świece. Zaciskają dłonie na różańcach. Młodzi stojący w parach przytulają się do siebie. Któryś z biskupów mówi słowa niosące pociechę: Papież jest już w domu, widzi zmartwychwstałego i żyjącego Pana. Rozpoczyna się kolejna część Różańca –  chwalebna. O 22.40 odzywa się dzwon Bazyliki św. Piotra. Po Różańcu kolejne modlitwy. Arcybiskup Sandri udziela błogosławieństwa i dodaje: – Od teraz będziemy o nie prosić za wstawiennictwem Papieża. Ludzie płaczą i klaszczą. Nie, nie ma tutaj rozpaczy. Wiara rozprasza mroki tej nocy” – relacjonował tamte chwile w „Gościu” z Placu Świętego Piotra ks. Tomasz Jaklewicz.

Z testamentu Jana Pawła II:„Po śmierci proszę o Msze św. i modlitwy”.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg