Trudne kwestie „milczenia Boga” i „zwycięstwa wiary” pośród cierpień i udręk były przedmiotem katechezy Benedykta XVI podczas audiencji ogólnej 14 września w Auli Pawła VI w Watykanie
Bóg jednak nie może zaprzeczać samemu sobie i oto modlitwa ponownie opisuje trudną sytuację modlącego się, aby nakłonić Pana do litości i podjęcia działania, jak to zawsze czynił w przeszłości. Psalmista określa siebie jako „robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu” (w. 7), jest wyszydzany, wyśmiewany (por. w. 8) i zraniony właśnie w swej wierze. Mówią: „Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje” (w. 9). Pod szyderczymi ciosami ironii i pogardy wydaje się, jakby prześladowany utracił swe cechy ludzkie, podobnie jak Cierpiący Sługa opisany w Księdze Izajasza (por. Iz 52, 14; 53, 2b-3). I tak jak prześladowany sprawiedliwy z Księgi Mądrości (por. 2, 12-20), jak Jezus na Kalwarii (Mt 27, 39-43), Psalmista dostrzega zakwestionowanie jego relacji z Panem w okrutnym i sarkastycznym podkreśleniu tego, co powoduje jego cierpienie: milczenia Boga, Jego pozornej nieobecności. A jednak Bóg był obecny w życiu modlącego się człowieka niekwestionowaną bliskością i czułością. Psalmista przypomina to Panu: „Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona; Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki. Tobie mnie poruczono przed urodzeniem” (w. 10-11a). Pan jest Bogiem życia, który sprawia, że dziecko się rodzi, przyjmuje noworodka i opiekuje się nim z miłością ojca. I jeśli na początku przypomniano o wierności Boga w historii ludu, to teraz modlący się przywołuje osobistą historię swego związku z Panem, przywołując szczególnie znaczący moment początku życia. A tam, pomimo obecnego przygnębienia Psalmista uznaje tak radykalną Bożą bliskość i miłość, że może teraz zawołać, w wyznaniu pełnym wiary i rodzącym nadzieję: „Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki” (w. 11b).
Lament staje się teraz bolesną prośbą: „Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko, a nie ma wspomożyciela” (w. 12). Jedyna bliskość, jaką Psalmista dostrzega i która go przeraża, to obecność nieprzyjaciół. Trzeba więc, aby Bóg stał się bliski i pospieszył z pomocą, gdyż modlącego się otaczają wrogowie, osaczają go jak potężne byki, jak lwy ryczące i szeroko otwierające swe paszcze, by ryczeć i szarpać (por. ww. 13-14). Trwoga wypacza postrzeganie zagrożenia, wyolbrzymiając je. Przeciwnicy wydają się niezwyciężalni, stali się dzikimi i bardzo niebezpiecznymi zwierzętami, Psalmista zaś jest jak mały robak, bezradny i całkowicie bezbronny. Ale te obrazy, użyte w Psalmie, służą też do stwierdzenia, że kiedy człowiek staje się brutalny i atakuje swego brata, przeważa w nim coś zwierzęcego, wydaje się tracić jakiekolwiek podobieństwo do człowieka.
Przemoc ma zawsze w sobie coś bestialskiego i jedynie zbawcza interwencja Boga może przywrócić człowiekowi jego człowieczeństwo. Teraz Psalmiście, który jest przedmiotem tak dzikiej agresji, wydaje się, że nie ma już dlań ratunku, a zaczyna nim władać śmierć: „Rozlany jestem jak woda i rozłączają się wszystkie moje kości [...] Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, [...] moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię” (w. 15. 16. 19). Zniszczenie ciała skazanych opisywane jest za pomocą dramatycznych obrazów, jakie znajdujemy w opisach męki Chrystusa: nękającego umierającego pragnienia nie do zniesienia, którego echem jest wezwanie Jezusa: „Pragnę” (J 19, 28), aby dojść do ostatecznego gestu prześladowców, którzy, jak żołnierze pod krzyżem, podzielili szaty ofiary, uważanej już za martwą (por. Mt 27, 35; Mk 15, 24; Łk 23, 34; J 19, 23-24).
Teraz pojawia się ponownie nagląca prośba o pomoc: „Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka; Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! [...] wybaw mnie" (w. 20.22a). Jest to krzyk, który otwiera na nowo niebo, ponieważ głosi wiarę, pewność ponad wszelką wątpliwością, ciemnością i spustoszeniem. I lament się zmienia, ustępuje miejsca wielbieniu Boga w przyjęciu zbawienia: „Wysłuchaj mnie! Będę głosił imię Twoje swym braciom i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia" (w. 22c-23). W ten sposób Psalm otwiera się na dziękczynienie, na wielki hymn końcowy, który obejmuje wszystkich ludzi, wiernych Pana, zgromadzenie liturgiczne, przyszłe pokolenia (por. ww. 24-32). Pan pospieszył z pomocą, ocalił ubogiego i okazał mu swe miłosierne oblicze. Życie i śmierć zwarły się z nierozdzielnej tajemnicy, a zatriumfowało życie, Bóg zbawienia okazał się niepodważalnym Panem, któremu cześć oddadzą wszystkie krańce ziemi i przed którym pokłonią się wszystkie rodziny narodów. Jest to zwycięstwo wiary, która może przemienić śmierć w dar życia, otchłań bólu w źródło nadziei.
Drodzy bracia i siostry, Psalm ten doprowadził nas na Golgotę, do stóp Jezusowego krzyża, aby jeszcze raz przeżyć Jego mękę i dzielić się owocną radością Jego zmartwychwstania. Dajmy się więc opanować światłu tajemnicy paschalnej, także w chwilach pozornej nieobecności Boga, milczenia Boga i, podobnie jak uczniowie z Emaus, uczmy się rozpoznawać prawdziwą rzeczywistość ponad pozorami, rozpoznając drogę wywyższenia właśnie w upokorzeniu i pełne objawienie się życia w śmierci, na krzyżu. W ten sposób, pokładając całą naszą ufność i nadzieję w Bogu Ojcu, będziemy mogli do Niego się modlić z wiarą w każdej trudnej sytuacji, a nasze wołanie o pomoc przemieni się w pieśń chwały. Dziękuję.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.