Franciszek spotkał się z uczestnikami trwającej w Rzymie Młodzieżowej Konferencji Misyjnej, zorganizowanej przez włoski episkopat.
Wydarzenie jest dla młodych ludzi okazją do spotkania i dyskusji na najbardziej istotne problemy współczesności z perspektywy chrześcijańskiej. Główne tematy to: ochrona środowiska, zagrożenie wojnami, postpandemiczne nierówności oraz problemy rodzące się ze spotkania różnych kultur i religii.
W przemówieniu do uczestników spotkania Papież Franciszek podkreślił, że jest to nie tylko konferencja poruszająca palące tematy ludzkości, ale i droga formacyjna, zapraszająca do odnowienia zaangażowania w powszechną misję Kościoła. Nawiązując do wskrzeszenia syna wdowy z Nain, Ojciec Święty zaznaczył, że tylko Jezus daje nam życie, uwalnia od śmierci egoizmu, lenistwa i powierzchowności. „Te paraliże są wszędzie. To one nas blokują i sprawiają, że żyjemy wiarą muzealną, która jest martwa, a nie wiarą żywą i silną, przemieniającą nasze życie” – powiedział Papież.
Zaznaczył, że nasza misja rozpocznie się, gdy poważnie potraktujemy wezwanie Pana skierowane do syna wdowy z Nain: «wstań!». „Należy żyć miłosierdziem. Potrzebujemy ludzi, zwłaszcza młodych, którzy dostrzegają potrzeby najsłabszych, mają wielkie serca, które czynią ich zdolnymi do całkowitego poświęcenia się. Każdy z was jest powołany do wykorzystania swoich możliwości, umiejętności i inteligencji w służbie człowiekowi, także poprzez organizowanie akcji charytatywnych i dużych projektów. Troszczcie się o swoich braci i siostry. Służcie i pomagajcie bez egoizmu” – zachęcał Ojciec Święty.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.