Papież w Iraku będzie stąpał po ziemi przesiąkniętej krwią

Irakijczycy wiele sobie po wizycie Franciszka obiecują.

Irakijczycy wierzą, że wizyta Papieża Franciszka będzie bodźcem do zainicjowania w tym kraju tak bardzo oczekiwanych zmian. „Potrzebujemy nowych liderów, którym naprawdę leży na sercu dobro Iraku” – mówi Radiu Watykańskiemu mieszkająca w Bagdadzie Dahlia Hai-Aziz. Papieską pielgrzymkę nazywa podróżą opatrywania tak wielu wciąż niezabliźnionych ran.

Dahlia wskazuje, że Irak znajduje się w katastrofalnej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Zauważa, że mieszkańcy tego kraju są mężni i nie tracą łatwo nadziei. „Naszą siłą są rodziny i wrażliwość na ból drugiego, która generuje solidarność, bez tego naszego kraju już by nie było” – mówi Hai-Aziz. Podkreśla, że choć pandemia znacznie ograniczyła możliwość udziału w papieskiej pielgrzymce, to Franciszek będzie witany z ogromną gościnnością, tak charakterystyczną dla mieszkańców Bliskiego Wschodu.

„Telewizja iracka nadaje dużo materiałów poświęconych miejscom, które odwiedzi Papież i ich historii, a także reportaże o jego wcześniejszych pielgrzymkach. Dzięki temu chrześcijanie jakby wychodzą z cienia, wielu z nich po raz pierwszy zdaje sobie sprawę z tego, że nie są obcymi, tylko zamieszkują tę ziemię od początku. To ma ogromne znaczenie – mówi papieskiej rozgłośni Dahlia. – W Ur odbędzie się bardzo ważne spotkanie, którego celem jest zaakcentowanie międzyludzkiego braterstwa. Bardzo tego potrzebujemy. Chciałabym, żeby zanim Franciszek zejdzie po schodach samolotu na iracką ziemię uświadomił sobie, że praktycznie każdy jej centymetr przesiąknięty jest krwią niewinnych ludzi. Ja mam 40 lat i przeżyłam cztery wojny. Nie ma tu ani jednej rodziny, która by nie cierpiała. Wszyscy marzymy o pokoju i wciąż wierzymy, że dane nam będzie go budować. Irak, to nie tylko, jak wielu pokazuje, historia chrześcijaństwa, to przede wszystkim żywa wspólnota, która potrzebuje umocnienia. Wierzę, że papieska wizyta będzie dla nas błogosławieństwem i znakiem nowego braterstwa.“

Że Irakijczycy oczekują zmian uważa też kard. Louis Raphaël Sako, podkreślając, że jest pod wrażeniem zaangażowania, z jakim w przygotowanie papieskiej wizyty włączają się także muzułmanie. Chaldejski patriarcha przypomina, że ostatnie lata to nie tylko ogrom cierpienia chrześcijan, ale również tych wyznawców islamu, którzy nie dali się porwać ekstremistycznej ideologii.

Kard. Sako wskazuje, że władze Iraku aktywnie zaangażowały się w przygotowanie wizyty. W ekspresowym tempie wykonano wiele rzeczy, o które wcześniej nie można było się doprosić. Odgruzowano i odnowiono wiele miejsc, które odwiedzi Franciszek, naprawiono drogi, a w niektórych miejscach wylano nawet nowy asfalt. „Patrząc na ogrom prac Irakijczycy śmieją się, że gdyby Papież przełożył podróż o jakiś czas, to kraj podniósłby się z gruzów” – mówi kard. Sako. Wskazuje, że wszyscy liczą, iż swą wizytą Franciszek pomoże pisać nową historię tego umęczonego ponad miarę kraju.  

„Papież będzie mówił o nadziei, o wzajemnym zaufaniu, o solidarności i konieczności współpracy całego narodu dla budowania lepszej przyszłości. Dotyczy to też wyznawców islamu, ale również chrześcijanie muszą wyjść ze swego zakompleksienia, muszą przezwyciężyć towarzyszące im obawy – mówi papieskiej rozgłośni kard. Sako. – Obecnie nie ma zamachów na chrześcijan, ale dawne lęki dają o sobie znać. Wciąż nie ma sprawiedliwości, państwo prawa nie istnieje, wyznawcy Chrystusa nadal nie czują się pełnoprawnymi obywatelami, daje się im odczuć, że Irak nie jest ich domem. Projekt budowy demokratycznego państwa wciąż jest marzeniem. Głos młodego pokolenia jest tu niesamowicie ważny. Doprowadzili do zmiany rządu, ich postulaty społeczno-ekonomiczne wciąż pozostają aktualne. Być może najbliższe wybory zmienią sytuację.“

 

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama