Pierwsze dwa dni wizyty papieża Franciszka w Azji za nami. Co się wydarzyło? Podsumowanie.
"Jesteś dla nas «Człowiekiem Słowa», żyjącym tym, co głosi i który zawsze ma ramiona otwarte dla każdego. Twoja obecność jako Wikariusza Chrystusa jest zawsze dla nas błogosławieństwem od samego Chrystusa" – powiedział witając papieża dyrektor placówki. Zwrócił uwagę, że szpitale katolickie w Tajlandii pokazują jasno, że nie są nastawione na zysk i nigdy nie rywalizują z innymi, ale "chcemy jedynie głosić Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa naszą miłością i współczuciem" – zapewnił mówca.
Przywołał słowa, wypowiedziane niegdyś przez Ojca Świętego, iż "miłość jest najlepszym lekarstwem i środkiem na leczenie nie tylko ciała, ale także duszy". "To jest nasza misja. Staramy się, aby cały nasz personel podzielał naszą podstawową wartość: pacjenci są naszym priorytetem, szanujemy ich godność ludzką, wszyscy jesteśmy równi, biedni czy bogaci, biali czy czarni" – zaznaczył profesor. "Odnosimy się do wszystkich tak samo, zgodnie z duchem tego szpitala: «Ubi Caritas, Deus ibi est»" – dodał.
Na zakończenie zapewnił papieża o modlitwach za niego, w których "prosimy Pana, aby udzielił mu sił i dobrego zdrowia".
Zabierają głos Franciszek podziękował na wstępie wszystkim pracownikom szpitala św. Ludwika, innych katolickich szpitali i ośrodków charytatywnych w Tajlandii, Siostrom św. Pawła z Chartres i innym obecnym zakonnicom za ich pracę. "Jest dla mnie darem ujrzenie osobiście tej cennej posługi, jaką Kościół oferuje mieszkańcom Tajlandii, zwłaszcza najbardziej potrzebującym" - powiedział papież.
Nawiązał do słów dyrektora szpitala o regule ożywiającej ten szpital: "Ubi caritas, Deus ibi est" (Tam, gdzie jest miłość, tam jest Bóg). "Istotnie, to właśnie wypełniając uczynki miłosierdzia my chrześcijanie jesteśmy powołani nie tylko do ukazania, że jesteśmy uczniami-misjonarzami, ale także do zweryfikowania, na ile wierne jest nasze i naszych instytucji podążanie za Chrystusem" - powiedział Franciszek.
Zwrócił uwagę, że wszyscy pracownicy wypełniają jedno z najwspanialszych dzieł miłosierdzia, ponieważ ich wysiłek na rzecz zdrowia wykracza znaczenie poza godne pochwały samo tylko praktykowanie medycyny. "Trzeba przyjąć i podtrzymywać życie, jak to się dzieje na ostrym dyżurze szpitala, aby zostało potraktowane ze szczególnym współczuciem, rodzącym się z szacunku i umiłowania godności każdego człowieka" - zaznaczył Franciszek.
Zwrócił uwagę, że czasami posługa ucznia-misjonarza może być ciężka i męcząca. W tym kontekście wskazał na potrzebę rozwijania duszpasterstwa służby zdrowia, w którym nie tylko pacjenci, ale także wszyscy członkowie wspólnoty mogliby odczuć, że w swojej misji otoczeni są towarzyszeniem i wsparciem.
Franciszek przypomniał, że w tym roku szpital św. Ludwika obchodzi 120-lecie swojego powstania. "Ileż osób zyskało ulgę w swoim bólu, pocieszenie w swoich utrapieniach i towarzyszenie w samotności!" - powiedział i poprosił pracowników szpitala, aby ich "apostolstwo, a także inne podobne, były coraz bardziej znakiem i symbolem Kościoła wychodzącego, który, pragnąc przeżywać swoją misję, odnajduje odwagę niesienia uzdrawiającej miłości Chrystusa cierpiącym".
Na zakończenie swojego wystąpienia Franciszek wygłosił krótką modlitewną medytację i udzielił wszystkim zgromadzonym błogosławieństwa.
Ojciec Święty złożył też w darze personelowi szpitala obraz będący kopią fresku przedstawiającego Maryję z Dzieciątkiem na ramieniu. Po spotkaniu papież odwiedził chorych i niepełnosprawnych przebywających w szpitalu św. Ludwika
Spotkanie z królem Ramą X
Pół godziny trwało prywatne spotkanie Franciszka z królem Tajlandii Maha Vajiralongkornem Bodindradebayavarankunem (Ramą X) w jego siedzibie – Pałacu Królewskim Amphorn, czyli Królewskiej Siedzibie w Niebie. Papieża, który przybył bezpośrednio z nuncjatury, powitał przed wejściem do pałacu osobiście monarcha, po czym obaj udali się do salonu przyjęć, gdzie dołączyła do nich królowa. Następnie rozpoczęła się prywatna rozmowa Ojca Świętego z parą królewską, po czym cała trójka pozowała do wspólnego zdjęcia i wymieniono dary. Ojciec Święty podarował gospodarzowi mozaikę zatytułowaną „Błogosławieństwo papieskie na Placu św. Piotra” wykonaną przez artystów z Watykańskiej Pracowni Mozaiki w okresie od czerwca do listopada br. reprodukcja obrazu olejnego włoskiego twórcy Ippolito Caffiego.
Na zakończenie spotkania Franciszek pożegnał się z rodziną królewską i opuścił pałac, wyjeżdżając wprost na Stadion Narodowy Supachalasai, gdzie odbyła się pontyfikalna Msza św.
Msza św. z udziałem 60 tys.osób
Przed stadionem narodowym papież przesiadł się w papamobile. Przejechał najpierw na sąsiedni stadion Thephasadin, by pozdrowić zebranych również tam wiernych (uczestniczyli oni we Mszy za pośrednictwem wielkiego telebimu), a następnie wjechał na właściwy stadion narodowy, pozdrawiając i błogosławiąc zgromadzonych, którzy powiewali chorągiewkami w watykańskich i tajlandzkich barwach. Była też grupa pielgrzymów z flagami chińskimi. Skandowano okrzyki po włosku: „Viva il Papa!”. W sumie w Eucharystii wzięło udział ponad 60 tys. osób. wśród których byli wierni z krajów sąsiedzkich Laosu i Kambodży.
Ołtarz ustawiono pośrodku płyty stadionu. Msza św. odprawiana była po angielsku (z Modlitwą Eucharystyczną po łacinie), pieśni śpiewano po łacinie i po tajsku, czytania biblijne zabrzmiały po tajsku, zaś homilię Franciszek wygłosił po hiszpańsku (z tłumaczeniem na tajski).
Odnosząc się do pytania Jezusa: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” i Jego odpowiedzi: „Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”, papież zauważył, że w ten sposób Chrystus „przełamuje nie tylko determinizmy religijne i prawne tamtych czasów, ale także wszelkie przesadne roszczenia tych, którzy utrzymywaliby, że mogą uzyskać szczególne prawa do Niego”. - Ewangelia jest zaproszeniem i darmowym prawem dla wszystkich, którzy chcą ją słyszeć - stwierdził Franciszek.
- Z zaskoczeniem trzeba zauważyć, że Ewangelia jest utkana z pytań, które starają się sprawić trudność, wstrząsnąć i zachęcić uczniów do wyruszenia w drogę, aby odkryli tę prawdę zdolną do dawania i rodzenia życia. Są to pytania, które starają się otworzyć serce i perspektywę na spotkanie z nowością o wiele piękniejszą, niż można to sobie wyobrazić. Pytania Nauczyciela chcą zawsze odnowić nasze życie oraz życie naszej wspólnoty z radością, której nie sposób z niczym porównać - tłumaczył Ojciec Święty.
Wskazał, że tak właśnie „stało się z pierwszymi misjonarzami, którzy wyruszyli w drogę i przybyli na te ziemie”. Zobaczyli oni, że „należą do rodziny znacznie większej niż ta, która jest zrodzona z więzów krwi, kultury, regionu lub przynależności do określonej grupy”. - Wyruszyli w drogę, by szukać członków tej swojej rodziny, których jeszcze nie znali. Wyszli, by szukać ich twarzy. Trzeba było otworzyć serce na nową miarę, zdolną do przezwyciężenia wszystkich przymiotników, które zawsze dzielą, aby odkryć wiele tajlandzkich matek i braci, których brakowało przy ich niedzielnym stole. Nie tylko ze względu na wszystko, co mogliby im ofiarować, ale także ze względu na to wszystko, czego od nich potrzebowali, aby wzrastać w wierze i zrozumieniu Pisma Świętego - zaznaczył papież.
Wyjaśnił, że bez tego spotkania „chrześcijaństwu brakowałoby waszego oblicza; zabrakłoby śpiewów, tańców, które stanowią tajski uśmiech, tak typowy dla waszych ziem”. - Uczeń-misjonarz nie jest najemnikiem wiary ani werbownikiem prozelitów, lecz żebrakiem, który uznaje, że brakuje mu braci, sióstr i matek, z którymi mógłby celebrować i świętować nieodwołalny dar pojednania, jaki Jezus daje nam wszystkim: uczta jest gotowa, wyjdźcie na poszukiwanie tych wszystkich, których spotkacie po drodze - podkreślił Franciszek.
Przypomniał, że w tym roku minęło 350 lat od utworzenia Wikariatu Apostolskiego Syjamu. Rocznica ta jednak „nie oznacza nostalgii za przeszłością, ale ogień nadziei, abyśmy w czasach obecnych również my mogli odpowiedzieć z taką samą determinacją, mocą i ufnością. Jest to świąteczne i wdzięczne wspomnienie, które pomaga nam wyjść z radością, aby dzielić się nowym życiem, pochodzącym z Ewangelii, ze wszystkimi członkami naszej rodziny, których jeszcze nie znamy”.
- Wszyscy jesteśmy uczniami-misjonarzami, kiedy postanawiamy stać się żywą częścią rodziny Pana i czynimy to, dzieląc się z innymi, tak jak On to uczynił: nie bał się zasiąść do stołu z grzesznikami, aby ich zapewnić, że u stołu Ojca i stworzenia było miejsce zarezerwowane także dla nich. Dotknął tych, którzy uważali się za nieczystych, a pozwalając się im dotknąć, pomógł im zrozumieć bliskość Boga, a ponadto zrozumieć, że byli błogosławieni - mówił Ojciec Święty, myśląc szczególnie o „dzieciach i kobietach narażonych na prostytucję i handel, oszpeconych w swojej najbardziej autentycznej godności”; o „młodych niewolnikach narkotyków i nonsensu, co doprowadza do przyćmienia ich spojrzenia i zniweczenia ich marzeń”; o „migrantach pozbawionych swoich domów i rodzin, a także o wielu innych, którzy podobnie jak oni mogą czuć się zapomniani, osieroceni, porzuceni, pozbawieni siły, światła i pociechy z przyjaźni z Jezusem Chrystusem, bez przygarniającej ich wspólnoty wiary, bez perspektywy sensu i życia; o „wyzyskiwanych grzesznikach, lekceważonych żebrakach”.
- Należą oni do naszej rodziny, są naszymi matkami i naszymi braćmi. Nie pozbawiajmy naszych wspólnot ich twarzy, ich ran, uśmiechów, ich życia. Nie pozbawiajmy też ich ran i urazów miłosiernego namaszczenia Bożej miłości. Uczeń-misjonarz wie, że ewangelizacja nie polega na pomnażaniu akcesów ani wydawaniu się możnymi, ale na otwieraniu drzwi, aby przeżywać i dzielić się miłosiernym i uzdrawiającym uściskiem Boga Ojca, który czyni nas rodziną - wskazał papież.
Zachęcił tajskich katolików, by szli „naprzód drogą, śladami pierwszych misjonarzy, aby spotkać, odkryć i rozpoznać z radością wszystkie twarze matek, ojców i braci, którymi Pan chce nas obdarzyć, a których brakuje na naszej niedzielnej uczcie”.
W modlitwie wiernych (w językach: tajskim i pakagno) proszono Boga w intencji papieża, biskupów i księży (aby pracowali na rzecz przyjścia królestwa Bożego na ziemię); w intencji rządzących (aby uczyli się od Jezusa Chrystusa, który przyszedł służyć wszystkim ludziom); za Kościół w Tajlandii (aby wzrastał w miłości i jedności i zawsze pomagał narodowi tajskiemu w dążeniu do prawdy i szczęścia); za ubogich, chorych, niepełnosprawnych i więźniów (aby doświadczyli pociechy płynącej z miłości Boga); za uczestników Mszy (aby całkowicie zaangażowali się w naśladowanie Jezusa Chrystusa, który jest prawdziwym światłem i aby Jego światło prowadziło ich tak, by mogli nieść światło miłości swoim braciom i siostrom).
Pod koniec liturgii papieża pozdrowił kard. Francis Xavier Kriengsak Kovithavanij. W „350. rocznicę założenia Kościoła katolickiego w Tajlandii” podziękował Bogu za dar „Chrystusowej cywilizacji miłości”. Przypomniał, że tamtejszy Kościół od początku rozwija się „pod królewskim patronatem tajskiej monarchii”.
Poinformował, że od 2012 r. katolicy w Tajlandii podjęli „zorganizowany proces odnowy życia wiarą”. W latach 2014-2015 odbył się I Synod Plenarny, na którym podjęto kwestię nowej ewangelizacji. - Następnie zaangażowaliśmy się w przejście od bycia uczniami Chrystusa do stania się Jego uczniami-misjonarzami, świadcząc o Chrystusie swoim chrześcijańskim życiem, zarówno osobistym, jak i na szczeblu wspólnoty wiary. Jednocześnie podjęliśmy zobowiązanie do głoszenia cywilizacji miłości Chrystusa wszystkim naszym tajskim braciom i siostrom - relacjonował arcybiskup Bangkoku, a zarazem przewodniczący Konferencji Katolickich Biskupów Tajlandii.
Podziękował Franciszkowi za jego wizytę w Tajlandii, a także za jego „stałe świadectwo, które popycha nas do wcielania w życie - za Twoim przykładem - miłosiernej miłości Chrystusa do każdego człowieka, co całej ludzkości”. Zapewnił też papieża o nieustannej modlitwie za niego i w intencjach jego serca.
Po papieskim błogosławieństwie przedstawiono Franciszkowi tradycyjne tańce z czterech regionów Tajlandii. Opuszczającemu stadion Ojcu Świętemu towarzyszyła pieśń „Let love be the bridge” (Niech miłość będzie mostem) i światło kilkudziesięciu tysięcy latarek telefonów komórkowych trzymanych wysoko w dłoniach przez wiernych.
Ze stadionu narodowego Ojciec Święty odjechał na kolację i nocleg do nuncjatury apostolskiej.
Jutro w przedostatnim dniu wizyty w Tajlandii papież przed południem czasu miejscowego spotka się z kapłanami, zakonnicami, zakonnikami, seminarzystami i katechetami w parafii św. Piotra oraz biskupami Tajlandii i Federacji Konferencji Biskupich Azji (FABC) w sanktuarium bł. Mikołaja Boonkerda Kitbamrunga. Odbędzie też prywatne spotkanie z członkami Towarzystwa Jezusowego w sali przy sanktuarium. Po obiedzie będzie miało miejsce spotkanie z przywódcami wyznań chrześcijańskich i innych religii na Uniwersytecie Chulalongkorn. Dzień zakończy Msza św. z młodzieżą w katedrze Wniebowzięcia NMP.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.