Po spotkaniu okaże się, czy spełnią się trzy marzenia UKGK, który jest największym spośród 23 katolickich Kościołów wschodnich.
"Nic o nas bez nas" - te słowa, nieraz wypowiadane przez arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława Szewczuka, będą przyświecać spotkaniu 5 i 6 lipca papieża Franciszka i prefektów niektórych dykasterii Kurii Rzymskiej z Synodem Stałym Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK). Będzie ono miało wymiar duszpasterski, ekumeniczny i dyplomatyczny. Po spotkaniu okaże się, czy spełnią się trzy marzenia UKGK, który jest największym spośród 23 katolickich Kościołów wschodnich: uzyskanie statusu patriarchatu, beatyfikacja abp. Andrzeja Szeptyckiego i wizyta papieża na Ukrainie.
W oficjalnym watykańskim komunikacje informującym o spotkaniu napisano, że papież podjął taką decyzję, biorąc pod uwagę delikatną i złożoną sytuację, w jakiej znajduje się Ukraina, a zwołując takie spotkanie “pragnie on okazać znak swej bliskości z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim, pełniącym swą posługę duszpasterską zarówno w Ojczyźnie, jak i w różnych częściach świata. Spotkanie stanie się jeszcze jedną okazją do głębszej analizy życia i potrzeb Ukrainy w celu nakreślenia sposobów, w jakie Kościół katolicki, a zwłaszcza greckokatolicki, coraz skuteczniej może poświęcić się głoszeniu Ewangelii, wspieraniu cierpiących i przyczynianiu się do szerzenia pokoju w tym kraju".
Zaproszenie biskupów UKGK na konsultacje do Watykanu jest wydarzeniem bezprecedensowym. „Dla mnie szczególnie ważne jest to, że Stolica Apostolska pracuje nad swą pozycją względem Ukrainy i zaprosiła nas, by w tym uczestniczyć. Już raz bowiem zauważyliśmy, że mówią o nas bez nas. Dla nas jest oczywiste, że niektóre kręgi Stolicy Apostolskiej zrozumiały, że kluczem do zrozumienia sytuacji na Ukrainie jest sam UKGK. Dlatego postaramy się omówić cały blok pytań dotyczących sytuacji społeczno-politycznej i humanitarnej Ukrainy oraz współpracy z innymi Kościołami i organizacjami religijnymi" - zaznaczył abp Szewczuk w wywiadzie dla Religijno-Informacyjnej Służby Ukrainy (RISU).
Głównym celem spotkania będzie omówienie roli jaką Ukraiński Kościół Greckokatolicki może odegrać w aktualnej sytuacji swej ojczyzny. Znaczna część mieszkańców Ukrainy jest wyczerpana sześcioletnią agresją rosyjską na wschodzie kraju. Abp Szewczuk z mocą podkreśla, że naród ukraiński cierpi i jest zraniony. Pierwszą z ran jest bardzo trudna spuścizna po okresie komunistycznym, która do dziś utrudnia proces demokratyzacji kraju. Kolejną jest korupcja na ogromną skalę - „rak, który zakaził cały naród”. I wreszcie zapomniany konflikt w Donbasie, który spowodował już ponad 13 tys. ofiar oraz 1,5 mln uciekinierów.
Mówiąc o wojnie, abp Szewczuk zaznacza, że nie można jej zakończyć „pokojem za wszelką cenę”. "Zapłaciliśmy już bardzo dużo za naszą wolność, za to, by być sobą. Jeśli pokój miałby oznaczać, że wszystko zostanie stracone, nie byłby to pokój, lecz kapitulacja. Pokój jest niemożliwy bez sprawiedliwości" – powiedział zwierzchnik UKGK i podkreślił, że trzeba uszanować cierpienie ludzi, poległych, niewinnych ofiar, tych, którzy na froncie stracili własne dzieci. "Pokój za wszelką cenę, zgoda na warunki agresora, byłby sfałszowaniem samego słowa pokój" – dodał abp Szewczuk.
Dziełem przypadku, ale znaczącym, jest to, że w przeddzień wizyty ukraińskich biskupów papież spotka się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Abp Szewczuk przypomniał, że będzie to już trzecie spotkanie Franciszka z rosyjskim przywódcą. „Ostatnim razem jednym z przedmiotów dyskusji była Ukraina i papież naciskał na Rosję, aby zrobić wszystko dla powstrzymania agresji przeciw Ukrainie” – powiedział abp Szewczuk.
Przed poprzednią wizytą Putina biskupi grekokatoliccy odbywali wizytę ad limina Apostolorum w Watykanie i mogli osobiście opowiedzieć o „bólach, krwi, łzach, jakimi spływa ukraińska ziemia". A w osobistym liście do papieża w 2015 r. abp Szewczuk poprosił Ojca Świętego, by był głosem ukraińskiego narodu, swoich dzieci, wierzących katolików z Ukrainy, którzy cierpią. Swój list do papieża zwierzchnik UKGK napisał i wysłał z Jasnej Góry, gdzie był gościem ojców paulinów i przed ikoną Matki Bożej modlił się o pokój na Ukrainie i w intencji pojednania polsko-ukraińskiego.
Dwoma tematami obrad będą też dyplomacja i ekumenizm. Chodzi przede wszystkim o stanowisko Patriarchatu Moskiewskiego, który twierdzi, że Ukraina jest jego terytorium kanonicznym. W przeszłości nieraz kwestionował on istnienie na terenie tego kraju Kościoła greckokatolickiego, stojąc na stanowisku legalności tzw. synodu lwowskiego, który w 1946 r. pod presją komunistycznych służb bezpieczeństwa NKWD ogłosił jego włączenie do Patriarchatu Moskwy. Obecnie nową kwestią jest uznanie przez Konstantynopol niezależnego od Moskwy Prawosławnego Kościoła Ukrainy. "Odkąd Ukraińska Cerkiew Prawosławna weszła na nową drogę rozwoju i stała się Kościołem autokefalicznym, grekokatolicy na Ukrainie znajdują się pod silną presją ze strony Rosji. Moskwa zarzuca im dążenie do oddzielenia Ukrainy od prawosławia i w konsekwencji do włączenia jej w struktury Kościoła unickiego" - zauważa abp Szewczuk.
W kontekście spotkania zwraca się też uwagę na polityczne więzi Patriarchatu Moskiewskiego powiązanego z rządem na Kremlu oraz o tym, że Rosja jest uważana na Ukrainie za państwo-agresora, a także o tym, że spotkanie papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem na Kubie uznano za sukces także dyplomacji moskiewskiej.
Jednym z głównych tematów obrad będzie przyznanie UKGK godności patriarchatu. "Patriarchat jest budowany, nie jest dany, ale jest uznany. Z naszej strony czynimy wszystko, aby funkcjonować jako Kościół patriarchalny. A kwestia uznania (utworzenie lub ogłoszenia) związana jest z decyzją papieża i szanujemy wolność jego decyzji” – zaznacza abp Szewczuk.
Patriarchat to najwyższy stopień dojrzałości Kościoła obrządku wschodniego. Oznacza, że każdy Kościół wschodni w swojej istocie dąży do patriarchatu. Jak podkreśla abp Szewczuk, nie jest to kwestia tytułu, honoru czy uznania, ale dojrzałości, ponieważ Kościół wschodni, nazywany też "Ecclesiae sui iuris" ("Kościołem Swojego Prawa"), musi to prawo nie tylko mieć, ale też je stosować. Według prawa kanonicznego arcybiskup większy ma wszystkie prawa patriarchy, ale nie ma tytułu. Synod Biskupów wybiera zwierzchnika Kościoła, który otrzymuje tytuł arcybiskupa większego, wybór ten musi jednak zostać zatwierdzony przez papieża. W przypadku patriarchy jego wybór nie potrzebuje potwierdzenia z Rzymu. Wybrany patriarcha potrzebuje tylko tzw. "intercommunio" z Ojcem Świętym. Papież wyznacza dzień, kiedy patriarcha przyjeżdża do Rzymu i razem odprawiają Mszę Świętą, i tym samym interkomunia poświadcza wybór.
Ponadto patriarchat jako sposób istnienia "Kościoła Swojego Prawa" jest instrumentem duszpasterskim ważnym dla istnienia Kościoła nie tylko na terytorium Ukrainy, ale też na całym świecie. Bez tego mechanizmu kościelne struktury za granicą, te, które wchodzą w skład lokalnych Konferencji Episkopatu Kościołów Łacińskich, mogą się szybko zasymilować. W przypadku patriarchalnej tożsamości Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie jego biskupi, będący członkami Konferencji Episkopatu lokalnego, mogą być też członkami synodu patriarszego. Nie tylko decydują o życiu Kościoła katolickiego w tym czy innym państwie jako członkowie danej konferencji episkopatu, ale też troszczą się o życie Kościoła na całym świecie i podejmują w tych kwestiach ważne decyzje. "Dążymy do uznania patriarchatu naszego Kościoła i oczekujemy go, gdyż będzie to świadectwem naszej dojrzałości, które otrzymamy od następcy świętego Piotra" - zaznacza abp Szewczuk.
Już kijowscy metropolici Piotr Mohyła i Józef Rutski na początku XVII w. poszukiwali drogi do jedności we wspólnym patriarchacie, którego celem miało być odnowienie jedności, która panowała za czasów Włodzimierza Wielkiego. Kontynuował te wysiłki w XX w. metropolita Andrzej Szeptycki.
Natomiast sprawa podniesienia dotychczasowego arcybiskupstwa większego kijowsko-halickiego UKGK do rangi patriarchatu ciągnie się ponad 60 lat. Starania o to podjął już kard. Josyf Slipyj (1893-1984), gdy 23 stycznia 1963 odzyskał wolność z sowieckich łagrów. Gdy 9 lutego tegoż roku po uwolnieniu z łagrów znalazł się w Rzymie, niemal natychmiast on i jego najbliżsi współpracownicy rozpoczęli starania w sprawie nadania UKGK rangi patriarchatu. Jednakże ani św. Jan XXIII, ani jego następcy, łącznie z obecnym papieżem nie podjęli tej inicjatywy, głównie ze względów ekumenicznych - aby nie drażnić prawosławnych, zwłaszcza Patriarchatu Moskiewskiego. Chcąc jednak wyrazić uznanie dla tego męczeńskiego Kościoła, w owym czasie zdelegalizowanego w ZSRR, św. Paweł VI ustanowił 23 grudnia 1963 tytuł arcybiskupa większego lwowskiego i mianował na to stanowisko właśnie abp. Slipyja. W półtora roku później, na konsystorzu 22 lutego 1965 tenże papież obdarzył mężnego hierarchę godnością kardynalską.
Ale grekokatolicy ukraińscy zarówno J. Slipyja, jak i wszystkich kolejnych jego następców (kardynałów Myrosława Lubacziwśkiego i Lubomyra Huzara oraz obecnie abp. Szewczuka) określali i określają mianem patriarchów. Również niektóre najwyższe struktury UKGK noszą nazwę patriarszych, np. sobór katedralny Zmartwychwstania Chrystusa w Kijowie i kuria zwierzchnika Kościoła.
Inną ważną kwestią, która będzie poruszona podczas spotkania, będzie beatyfikacja metropolity lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego. Zgodnie z zasadami prawa kanonicznego etap procesu beatyfikacyjnego, w tym cały wątek historyczny, jest już zakończony. "To znaczy, że wszystkie zarzuty ze strony środowisk rożnej maści komunistów, szowinistów, nacjonalistów, także ze strony rożnych kręgów polskich, rosyjskich, żydowskich, zostały argumentacyjnie i krytycznie rozpatrzone. Oczywiście nadal formułowane są rożne zarzuty, ale nie ma ani nowych, ani istotnych argumentów przeciw beatyfikacji. Dlatego papież wydał dekret, w którym ogłosił heroiczność cnót metropolity Andrzeja Szeptyckiego. Aby proces beatyfikacyjny mógł się definitywnie zakończyć, potrzebny jest jeszcze cud za jego wstawiennictwem" - przypomniał abp Szewczuk. Teraz bada się cud za przyczyną metropolity Szeptyckiego. Gdy zostanie on potwierdzony, następnym krokiem będzie beatyfikacja.
Bez wątpienia na zakończenie spotkania biskupi po raz kolejny zaproszą papieża na Ukrainę o której Franciszek nigdy nie zapomina. Kiedyś wyznał w rozmowie z abp Szewczukiem: "Przed ikoną Matki Bożej, którą kiedyś otrzymałem od ciebie w Argentynie, codziennie zapalam świeczkę w intencji pokoju na Ukrainie i modlę się o zakończenie wojny".
Uczestnikami spotkania będą z jednej strony abp Szewczuk wraz z Synodem Stałym i metropolitami Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, a z drugiej obok papieża Franciszka sekretarz stanu kar. Pietro Parolin; prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich Watykanu kard. Leonardo Sandri; przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan kard. Kurt Koch i prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Luis Ladaria.
Ukraiński Kościół Greckokatolicki jest Kościołem katolickim obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, powstałym w wyniku podpisania Unii Brzeskiej w 1596 r. przez prawosławnych biskupów Rzeczypospolitej na czele z metropolita kijowskim Michałem Rahozą. Liczy dziś ponad 6 mln wiernych na Ukrainie, zwłaszcza w zachodniej części kraju. Ok. 3 mln żyje w diasporze w obu Amerykach (zwłaszcza w Kanadzie i Argentynie). Po likwidacji 1946 r. przez władze sowieckie, olbrzymich prześladowaniach i życiu w podziemiu, odrodził się w 1989 r. Obecnie dynamicznie się rozwija. Na początku XX w. w ramach Kościoła działały jedynie trzy diecezje w zachodniej Ukrainie (przemyska, lwowska i stanisławowska), teraz jest ich na Ukrainie aż czternaście. Ponadto na całym świecie działa ponad trzydzieści biskupich katedr, eparchii i egzarchatow. UKGK podzielony jest na osiem metropolii, cztery na Ukrainie, po jednej w Polsce, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Brazylii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.