Po prawie 300 latach jedną z największych relikwii Rzymu można zobaczyć bez osłaniającej ją drewnianej obudowy. Mowa o Scala Santa, czyli Świętych Schodach, po których według tradycji Jezus wchodził do pretorium Poncjusza Piłata.
Schody zostały sprowadzone do Rzymu przez św. Helenę, matkę pierwszego chrześcijańskiego cesarza imperium rzymskiego, Konstantyna Wielkiego. W 1723 r. papież Innocenty XIII zarządził ich przykrycie ze względu na znaczne ubytki, spowodowane przez miliony wspinających się po nich pielgrzymów.
„Kto stąpał na kolanach po tych stopniach nie tylko odczuwał bóle cierpienia, jednoczącego go z Chrystusem, ale podnosząc wzrok otrzymywał katechezę szczególnej skuteczności”. Tak o odrestaurowanym zabytku, a przede wszystkim relikwii, mówi Radiu Watykańskiemu wysłannik naukowy Muzeów Watykańskich, Guido Cornini. Od 2012 r., wraz z zespołem innych ekspertów, brał on udział w odnowieniu fresków i samych schodów.
Z kolei rektor Sanktuarium Świętych Schodów zwraca uwagę, że odrestaurowanie szesnastowiecznych fresków pozwala nie tylko na kontemplowanie sztuki, ale zwłaszcza na wejście w kontakt ze świętą historią. Podobnie rzecz ma się z odkrytymi stopniami. Mówi o. Francesco Guerra:
“Kiedy pojawiła się możliwość zobaczenia odkrytych stopni i tego jak są zużyte i w jaki sposób są zużyte, było to dla nas ostateczne potwierdzenie wielkiej pobożności, ale także faktu, że Święte Schody były zawsze zdobywane na kolanach. Są to bowiem ubytki z powodu wytarcia przez chodzenie po nich – mówi włoski pasjonista. – Podczas usunięcia stopni drewnianych w miejscu, gdzie było małe okienko, znaleźliśmy także to, o czym mówiły opisy, a czego nie można było zobaczyć, czyli trzy krzyże i kratkę w miejscu, gdzie według tradycji wierni znaleźli ślady krwi Jezusa.”
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.