To miłość nadaje pełnię wszystkiemu, także czasowi - mówił papież Franciszek w czasie Pierwszych Nieszporów uroczystości Bożej Rodzicielki Maryi, jakie odprawił w bazylice św. Piotra w Watykanie. Było to zarazem dziękczynienie za kończący się dzisiaj rok 2018, dlatego na ich zakończenie zostanie odśpiewane uroczyste „Te Deum”.
W homilii Ojciec Święty odniósł się do wyrażenia „pełnia czasu” z Listu św. Pawła do Galatów. Zauważył, że w ostatnich godzinach roku słonecznego „odczuwamy potrzebę czegoś, co wypełniłoby upływ czasu znaczeniem”. - Czegoś lub, lepiej, kogoś. I ten „ktoś” przyszedł, posłał Go Bóg: to „Jego Syn”, Jezus - tłumaczył papież. Wyjaśnił, że ten Jezus wyzwolił „bezprecedensową siłę, która nadal trwa i będzie trwała przez całą historię”. - Ta siła nazywa się Miłością. To miłość nadaje pełnię wszystkiemu, także czasowi; a Jezus jest „koncentracją” całej miłości Boga w ludzkiej istocie - stwierdził Franciszek.
Dodał, że Syn Boży narodził się w czasie, „aby wykupić” ludzi, „to znaczy wyprowadzić z niewoli i przywrócić do wolności, do godności i wolności właściwej dzieciom”. - Bóg Ojciec posłał na świat swego jedynego Syna, aby wykorzenił z serca człowieka pradawną niewolę grzechu i w ten sposób przywrócił mu jego godność. Z serca ludzkiego bowiem, jak naucza Jezus w Ewangelii pochodzą wszystkie złe myśli, nieprawości, które deprawują życie i relacje - podkreślił Franciszek.
Wezwał do zastanowienia się „z bólem i skruchą” nad tym, że w dobiegającym końca roku „tak wielu mężczyzn i kobiet żyło i żyje w warunkach niewolnictwa, niegodnych osoby ludzkiej”, także w Rzymie. - Myślę, szczególnie o bezdomnych. Jest ich ponad dziesięć tysięcy. Zimą ich sytuacja jest szczególnie trudna. Wszyscy oni są synami i córkami Boga, ale różne formy niewolnictwa, czasami bardzo złożone doprowadziły ich do życia na skraju ludzkiej godności - wskazał biskup Rzymu.
Zaznaczył, że „także Jezus urodził się w podobnym stanie, ale nieprzypadkowo: chciał się narodzić w ten sposób, aby objawić miłość Boga dla maluczkich i ubogich, i tak rzucać w świecie ziarno królestwa Bożego, królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju, gdzie nikt nie jest niewolnikiem, ale wszyscy są braćmi, dziećmi jednego Ojca”.
- Kościół, który jest w Rzymie, nie chce być obojętny wobec niewolnictwa naszych czasów, ani też jedynie je obserwować i wspomagać, ale chcę być w obrębie tej rzeczywistości, będąc bliskim tym osobom i tym sytuacjom - zadeklarował Ojciec Święty.
Na zakończenie powiedział, że Bóg stał się człowiekiem, „abyśmy mogli otrzymać pełnię naszego człowieczeństwa, «przybrane synostwo». Przez Jego uniżenie zostaliśmy wyniesieni. Z Jego maleńkości pochodzi nasza wielkość. Z Jego kruchości - nasza moc. Z Jego stania się sługą - nasza wolność. Jakie imię należy nadać temu wszystkiemu, jeśli nie Miłość? Miłość Ojca i Syna, i Ducha Świętego, do którego dzisiejszego wieczora święta Matka Kościół wznosi na całym świecie swój hymn uwielbienia i dziękczynienia”.
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Ojciec Święty wyraził uznanie wobec tych, którzy podejmują tę posługę.
Aby przywódcy narodów byli wolni od pokusy wykorzystywania bogactwa przeciw człowiekowi.
„Jakość życia ludzkiego nie zależy od osiągnięć. Jakość naszego życia zależy od miłości”.
Znajduje się ona w Pałacu Apostolskim, w miejscu dawnej Auli Synodalnej.