Ataki na papieża formą walki z Ewangelią

Nie można negować grzechów niektórych księży i wyrządzonej przez nich krzywdy ale jestem przekonany, że ataki na Benedykta XVI są tak bardzo mocne, ponieważ zauważono, że są skuteczne w walce z dobrem w Kościele. Są one formą walki z tym, co nazywamy głoszeniem Ewangelii - uważa ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ.

- Po Papieżu Ratzingerze można się jednak było spodziewać bardziej radykalnych decyzji w tej dziedzinie, bo wiemy, że Joseph Ratzinger nie był w pełni zadowolony z kształtu posoborowej liturgii, napisał o tym książkę „Duch liturgii”, która ukazała się również w Polsce. Tymczasem w ciągu tych pięciu lat żadnych radykalnych gestów ze strony Papieża nie było, może z wyjątkiem przywrócenia do łask przedsoborowej Mszy św.

Ks. D. Kowalczyk SJ: Chce się czasem przylepić Benedyktowi XVI taką łatkę „wstecznika”, który z powrotem chce odwrócić księży od ludu, by odprawiali Mszę św. jak dawniej, w jakimś niezrozumiałym języku, czyli po łacinie. To zupełnie nie o to chodzi Papieżowi w tych jego pewnych gestach, konkretnych krokach otwierających z powrotem liturgię Kościoła na łacinę, na pewne tradycyjne ryty. Ja postrzegam tę decyzję Papieża…

- Ależ tych decyzji niemal nie ma...! Są jedynie pewne osobiste gesty, drobne zmiany w liturgii papieskiej, jak na przykład komunia do ust i na klęcząco. Ceremoniarz papieski mówi, że to ma być przykład dla reszty Kościoła. Ale nic poza tym.

Ks. D. Kowalczyk SJ: Papież nie chce przekreślić tego wszystkiego, co widzimy w różnych ruchach kościelnych, pewnego ożywienia liturgicznego typu młodzieżowego, jaki spotykamy w ruchach charyzmatycznych. Papież tego nie chce przekreślić, bo widzi, jakie to jest dobro. To jest rzeczywiście „wiosna Kościoła”, o której mówił Jan Paweł II, ale z drugiej strony obecny Papież chce przywrócić możliwość sprawowania liturgii w sposób bardziej tradycyjny przez te środowiska, które poczuły się w wyniku takiego gwałtownego, niemądrego wprowadzania Soboru Watykańskiego II, jakby na obrzeżu Kościoła, poczuły się wyśmiane, wydrwione, że to ich myślenie i wrażliwość są zupełnie passé. Te działania Papieża, których – zgoda – nie było dużo, ale były w sprawie liturgii, postrzegam jako takie poszerzenie spektrum. Tzn. Papież w sumie sprawił swoimi decyzjami, że jest więcej pluralizmu w Kościele. Przecież nie zniszczył różnych wspólnot i nie zakazał gitary w kościele, natomiast docenił to, co było jakby spychane i wyśmiewane. Docenił łacinę, śpiew gregoriański, liturgię sprawowaną w rycie tradycyjnym. W ten sposób jakby docenia to, że są różne wrażliwości w Kościele i każda z nich ma prawo się wyrażać w Kościele współczesnym.

- Przed pięciu laty spodziewano się, że pontyfikat Papieża Ratzingera będzie przeszkodą dla ekumenizmu. Tymczasem okazało się na przykład, że za tego pontyfikatu doszło do radykalnego zbliżenia z Kościołem prawosławnym.

Ks. D. Kowalczyk SJ: Straszono tym, że ekumenizm zostanie zastopowany. Pamiętamy przecież deklarację Dominus Jesus, która została przedstawiona jako wręcz wrogie działanie wobec Kościoła otwierającego się, dialogującego, Kościoła ekumenicznego. Tymczasem – to też warto przypominać – treść deklaracji Dominus Jesus, która tak oburzała tzw. katolików otwartych, to były w większości cytaty z Soboru Watykańskiego II. To było przypomnienie soborowej nauki i trzeba było rzeczywiście złej woli, albo pewnej ignorancji, aby twierdzić, że tu raptem Papież cofa się w stosunku do Soboru. Mówiono, że może literalnie to się nie cofa, ale jeśli chodzi o ducha (tego mitycznego „ducha”!), to się cofa. Ja odrzucam takie argumenty, bo są oczywiście niemerytoryczne. Papież, tak jak jego poprzednik Jan Paweł II, dostrzega z całą wyrazistością skandal podziałów między chrześcijanami. W tym duchu odczytuję m.in. gest Papieża wobec lefebrystów. To nie było nic innego, jak wyciągnięcie dłoni, zdjęcie ekskomuniki, którą oni zaciągnęli poprzez pewne działania ipso facto. To było powiedzenie: „Ściągam tę ekskomunikę, odwołuję – porozmawiajmy bez wstępnych warunków”. Niestety wydaje się, że lefebryści z tego, póki co, nie skorzystali, nie wyciągnęli jakichś wniosków, ale miejmy nadzieję, bo dialog trwa.

Dla mnie dramatycznie niemądra była reakcja niektórych środowisk – w Kościele i poza nim – które dostrzegały w tym otwarciu na lefebrystów coś ich zdaniem strasznego. Zupełnie kuriozalne było połączenie zdjęcia ekskomuniki z biskupów lefebrystów z tym, że jeden z nich okazał się być niemal antysemitą. Jego wypowiedzi były dosyć karygodne z punktu widzenia historii najnowszej i wiedzy o Holokauście, ale mówienie, że zdjęcie ekskomuniki oznacza, iż Papież popiera antysemityzm, jest absurdalne. Tymczasem Papież wyciągnął dłoń i ten list, w którym biskupom tłumaczy, dlaczego i co właściwie zrobił wobec lefebrystów, to jeden z piękniejszych, bardziej intymnych listów Papieża do biskupów, do Kościoła.

Tu też jest ciekawa sprawa, że pewne środowiska, kiedy mówią o dialogu, o otwarciu, to jednocześnie zakreślają ramy tego dialogu: z tym możemy dialogować i na tego się otwierać, ale na tego już nie. A zatem jest to jakby taki dialog wybiórczy. Ja postrzegam Benedykta XVI jako prawdziwego człowieka dialogu, który rzeczywiście chce rozmawiać z ludźmi z prawa, z lewa i ze środka, ze wszystkimi. Nie ogranicza tego dialogu tylko do jakiegoś własnego środowiska, które lubi, na zasadzie: „my tutaj, na jednej kanapie siedząc, będziemy sobie dialogować, bo się czujemy dobrze”.

- Kolejny gest zbliżenia, który okazał się kontrowersyjny, to anglikanie. Tam też miało być dobrze, a zrobiła się burza medialna.

Ks. D. Kowalczyk SJ: Kościół anglikański, jak widzimy, jest w dość dużych opałach. Wielki reformator Kościoła i krytyk Benedykta XVI Hans Küng proponuje pewne rozwiązania dla Kościoła katolickiego, które już zostały – jak ktoś zauważył – wprowadzone w Kościele anglikańskim. Z jakim skutkiem? Dość opłakanym! I tak wielu anglikanów przestało czuć się w Kościele anglikańskim jako w Kościele Chrystusowym. Stało się tak z powodu odrzucenia etyki chrześcijańskiej i nie tylko z tego powodu. Stąd wielu zapragnęło przejść do Kościoła katolickiego. I myślę, że obowiązkiem Papieża, obowiązkiem Kościoła katolickiego było w tym momencie wskazanie jakiejś konkretnej procedury, która by tym ludziom umożliwiła przejście. Niektórzy mówią: „No tak, ale różne środowiska anglikańskie źle to jednak postrzegają, bo to zatrzymuje, blokuje pięknie rozwijający się dialog między naszymi Kościołami”. Otóż ten dialog niestety już od dawna pięknie się nie rozwija, bo są pewne granice dialogu i trudno dialogować z jakąś panią biskupką, która jest lesbijką i chce mieć dziecko in vitro. A zatem widać, że Kościoły protestanckie – te tradycyjne – są w coraz większym kryzysie i dialog z nimi jest trudny. Istnieją bowiem naprawdę poważne obawy, czy one jeszcze się mieszczą w ramach szeroko pojętego dziedzictwa chrześcijańskiego.

- A zatem koniec ekumenizmu z braćmi oddzielonymi na Zachodzie?

Ks. D. Kowalczyk SJ: To nie jest koniec ekumenizmu. Trwa dialog i szukanie dalej Jezusa razem z tymi, którzy chcą być w tym głównym nurcie dziedzictwa chrześcijańskiego. No i z drugiej strony jest jakieś osłabienie kontaktów z tymi, którzy obiektywnie rzecz biorąc totalnie się pogubili i zrobili z chrześcijaństwa jakąś partię, która głosuje, jaka ma być nauka dogmatyczna, jaka ma być nauka moralna, co jest zupełnym absurdem. Ta sytuacja kryzysu protestanckich Kościołów tradycyjnych paradoksalnie jakby zbliżyła Kościoły katolicki i prawosławny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama