Podczas gdy katolicy Birmy i Bangladeszu cieszą się z wizyty Papieża, w sąsiednich Indiach wierni nie mogą ukryć rozczarowania jej brakiem.
„Przy dosyć napiętym klimacie w naszym kraju, pośród linczów i morderstw, w których cierpią często mniejszości religijne i kobiety, Papież przybyłby jako posłaniec pokoju, przynosząc balsam dla najsłabszych i bezbronnych wobec sił nienawiści. Jesteśmy naprawdę rozczarowani brakiem wizyty Franciszka” – powiedział sekretarz generalny episkopatu Indii, bp Theodore Mascarenhas.
Podczas ubiegłorocznej konferencji prasowej w samolocie w podróży powrotnej z Azerbejdżanu Franciszek deklarował, że odwiedzenie Indii i Bangladeszu w nadchodzącym, czyli obecnym roku, jest „prawie pewne”. Niestety z powodu braku porozumienia z indyjskim rządem wizyta nie mogła dojść do skutku. Kościół prowadził rozmowy z prezydentem i z biurem premiera, ale niestety nie uzyskał konkretnych zobowiązań od żadnego z nich. Jednak bp Mascarenhas zauważa, że władze nigdy nie powiedziały wprost „nie” dla wizyty Papieża. Wyraża zatem nadzieję, że będzie się mogła ona odbyć, przynosząc chlubę wszystkim mieszkańcom Indii.
Syn zmarł 18 lat temu, „lecz wydaje się, jakby to było wczoraj”.
"Niech z waszych rodzin, wspólnot parafialnych i diecezjalnych płynie przykład miłości..."
W komunikacji medialnej będzie teraz jak włoski, angielski czy hiszpański.
Głód bywa dziś już traktowany jako coś w rodzaju „muzyki w tle”, do której się przyzwyczailiśmy.
To nie tylko wydarzenie religijne, ale też publiczne świadectwo wiary.