Tym razem jego głos w słuchawce usłyszał zbieracz śmieci, który przy pracy stracił obie nogi.
We wtorek papież Franciszek zatelefonował do Maximiliana Roberta Acuñy, który zajmuje się na co dzień zbieraniem śmieci. Mężczyzna ma 33 lata, mieszka na przedmieściach Buenos Aires i stara się utrzymać rodzinę. Po wypadku, w którym stracił obie nogi, nie załamał się, nie prosił nawet o zasiłek. Zaproponował za to zorganizowanie specjalnego dnia, by uczcić wszystkich, którzy pracują w strasznych warunkach. Maximilian został uhonorowany podczas ceremonii w pałacu rządu w Buenos Aires, w uroczystości uczestniczyło jego 400 kolegów.
Inicjatywa była promowana przez L'Alameda, organizację pozarządową, która działa przeciwko handlowi ludźmi i pracy na czarno. Jej przedstawicielem jest Gustavo Vera, przyjaciel papieża. To on poinformował Franciszka o sytuacji Maximiliana.
- Byliśmy w drodze na uroczystość, gdy zadzwonił telefon. Pierwsze słowa, które usłyszałem, brzmiały: "To ja, papież Franciszek" - wspomina Acuña. Mężczyzna był w takim szoku, że ledwo był w stanie wykrztusić kilka słów. Papież zapewnił go, że jeśli tylko przyjedzie do Argentyny, to się spotkają. - Zawsze naprzód. Jesteś przykładem dla wszystkich - powiedział Franciszek, dodając tym samym otuchy Maximilianowi.
Zdjęcie papieża, bez sutanny i piuski widnieje na pierwszych stronach włoskich gazet.
Austen Ivereigh nie wierzy, że Franciszek wkrótce zrezygnuje.
„W obliczu trudności, które widzimy w świecie i odczuwamy w naszych sercach"
Będą służyć transportowi m.in. rannych w wyniku działań wojennych.
Czuł się osobiście zobowiązany do niesienia przesłania przekazanego siostrze Faustynie przez Jezusa.