O życiu wśród muzułmańskiej większości w Ammanie opowiada Radiu Watykańskiemu
jedna z chrześcijańskich rodzin: Elżbieta i Asem Al-Burgan oraz ich dzieci:
Daria i Daniel.
- Czy chrześcijanie dobrze się czują w Jordanii?
Asem Al-Burgan: To jest sprawa względna, ale można powiedzieć, że ogólnie tak. Zdarzają się pewne problemy, czasami jest jakaś forma dyskryminacji. Chrześcijanie są w mniejszości, a mniejszość nie zawsze jest dopuszczana do wszystkiego. Jednak porównując z innymi krajami w regionie, Jordania jest bardzo tolerancyjna i można powiedzieć, że chrześcijanie czują się tutaj swobodnie. To jest przede wszystkim ich kraj. Mieszkają tu od wielu, wielu lat, więc oprócz Jordanii nie mają innej ojczyzny. Problemy na pewno występują, jak zresztą wszędzie na świecie, gdzie mniejszość domaga się swoich praw. Ale można powiedzieć, że tu jest lepiej niż gdzie indziej.
Elżbieta Al-Burgan: Przez długi czas mieszkaliśmy w Karaku. I tam nie było różnic między chrześcijanami a muzułmanami. Bardzo dobrze żyliśmy ze sobą. Byliśmy jakoś zasymilowani. I moje dzieci, chodząc do chrześcijańskiej szkoły, gdzie też była duża część dzieci muzułmańskich, nie czuły różnicy, że są chrześcijanami.
- Niech zatem dzieci powiedzą. Czy inne dzieci dokuczają wam w szkole, dlatego że jesteście chrześcijanami?
Daniel Al-Burgan (10 lat): Nie. U nas jest mniejszość chrześcijan. Ale w szkole chrześcijańskiej muzułmanin uczy się o religii muzułmańskiej, a chrześcijanin o chrześcijańskiej. W szkole muzułmańskiej natomiast chłopiec chrześcijański wychodzi podczas lekcji religii na dwór. I nie widzę, żeby muzułmanie byli lepsi od chrześcijan. Ale na początku czułem się trochę inny, dlatego, że prawie codziennie mieliśmy lekcje religii. Często chodziliśmy do tego miejsca, w którym się jej uczymy.
- Dario, a czy tobie koleżanki dokuczają?
Daria Al-Burgan (8 lat): Nie. A na religię chodzę do szkoły chrześcijańskiej. Mam chyba z cztery czy pięć muzułmańskich przyjaciółek. I bardzo je lubię.
- Przejdźmy teraz ze szkoły do środowiska pracy…
Asem Al-Burgan: Jeśli chodzi o pracę, to Jordania jest krajem, gdzie wszędzie chrześcijanie są dobrze reprezentowani. Gdy pójdziemy do ministerstwa, jakiejś instytucji czy firmy, wszędzie tam mniejszość chrześcijańska jest obecna. W pewnym sensie jest to prawo w Jordanii i można powiedzieć, że czujemy się swobodnie. Poza tym chrześcijanie mają prawo do dnia wolnego, gdy obchodzą swoje święta. Wszystkie święta chrześcijańskie to dni wolne od pracy. Zasadniczo w środowisku jordańskim nie odczuwa się dyskryminacji czy różnic.
Kolejna bardzo ważna rzecz to odróżnienie systemu państwowego, politycznego i prawnego Jordanii od stosunków międzyludzkich. Jak mówiła moja żona i dzieci, ludzie nie dostrzegają między sobą żadnych różnic. Ja pochodzę z południa Jordanii, z małej chrześcijańskiej wioski Hmoud. Mieszka tam największa rodzina chrześcijańska Halaseh. Do tej pory czujemy się swobodnie, z sąsiadami nie mamy żadnych konfliktów.
Można jedynie odczuć skutki praw państwowych. Niektórzy chrześcijanie nie są reprezentowani do końca tak jak powinni. Chrześcijanie mają tzw. kwotę parlamentarną, gwarantującą im reprezentantów. Do niedawna chrześcijanie stanowili prawie 20 proc. społeczeństwa. W tej chwili nie przekraczają 4 proc. Ta zmiana jest spowodowana sytuacją na Bliskim Wschodzie i dużą migracją z krajów sąsiednich. Większość przybywających to muzułmanie. Poza tym część chrześcijan wyemigrowała z Jordanii do krajów zachodnich, przede wszystkim jednak ze względów ekonomicznych, a nie politycznych.