Wypowiedź bp Ignacego Jeża o Janie Pawle II opublikował we wtorek, 16 października, Nasz Dziennik.
Jan Paweł II w swojej książce "Wstańcie, chodźmy!" napisał, że byłem jednym z biskupów, z którymi łączyły Go szczególne więzy przyjaźni. Nasza bliższa znajomość zaistniała od czasu mojego wejścia w szeregi biskupów w roku 1960. Z czasem kontakty koleżeńskie przerodziły się w przyjaźń. Jak został później metropolitą krakowskim, to nasze powiązania już wtedy były dość głębokie. Kardynał Karol Wojtyła, także później jako Ojciec Święty, zawsze do mnie mówił: "Ignaś, Ignaś". Ja natomiast już mówiłem do Niego "Ojcze Święty", bo nie wypadało mi mówić "Karolu, Karolu". I tak pozostało do końca Jego pontyfikatu.
Ten historyczny poniedziałek, 16 października 1978 roku - gdy kardynał Karol Wojtyła został wybrany na Ojca Świętego - pamiętam do dziś. Właśnie w tym czasie w Rzymie były przewidziane obrady Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE), na które zostałem wydelegowany przez Konferencję Episkopatu Polski. W sobotę, 14 października, o piątej po południu zjawiłem się w Kolegium Polskim przy Piazza Remuria, gdzie już wcześniej załatwiono noclegi. Nie mogłem już spotkać się z kardynałem Wojtyłą i Go pożegnać. Przed dwiema godzinami odjechał na konklawe. W niedzielę poszedłem dwukrotnie na plac św. Piotra, aby obserwować nad Kaplicą Sykstyńską unoszący się czarny dym. W poniedziałek w południe to nawet trochę spóźniłem się na plac, z którego Włosi już wracali do domów. Wieczorem stałem przy kolumnadzie Berniniego po lewej stronie, blisko Via della Conciliazione. W tym miejscu można było dobrze widzieć dym wydobywający się z komina. Nagle ktoś krzyknął, a za chwilę krzyczało wielu: "Bianca! Bianca!". Rzeczywiście, nad Kaplicą Sykstyńską unosił się wyraźnie biały dym. Już nie było żadnej wątpliwości - Ojciec Święty został wybrany. Natychmiast plac św. Piotra zaczął się napełniać wiernymi z całego Rzymu i turystami.
Docierali ze wszystkich stron po usłyszeniu wiadomości w radiu bądź telewizji. Po długim oczekiwaniu zjawiła się procesja i z ust kardynała Feliciego słyszymy słowa: "Anuntio vobis gaudium magnum: Habemus Papam!". Włosi reagują spontanicznie, krzyczą, hałasują, niemilknące oklaski. Gdy wreszcie doszedł do głosu i powiedział "Carolum...", to dla Włochów było jasne - "Confalonieri" - tylko on jedyny z włoskich kardynałów miał imię Karol. Ale przecież ten kardynał nie uczestniczył w konklawe, bo był już stary. Ogólne zdumienie, że takiego staruszka wybrano. Ale kardynał Felici powoli mówił dalej: "Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyła". Usłyszeliśmy bardzo poprawnie wypowiedziane "ł". Pod nami ugięły się nogi. Wprost nie do wiary! Reakcje ludzi były przedziwne. Stojąca obok Włoszka krzyknęła: "To chyba nie jest Murzyn?!". Takiego nazwiska pewnie jeszcze w życiu nie słyszała. Wyciągnęła szybko "L'Osservatore Romano", w którym były fotografie i nazwiska wszystkich kardynałów. Za chwilę znów krzyczy: "Polacco! Polacco!". No i wreszcie ukazał się nowy Ojciec Święty i po włosku pozdrowił: "Sia lodato Jesu Christo". Ta sama Włoszka już bardzo radośnie zawołała: "Parla italiano!". No i rzeczywiście potem Jan Paweł II mówił po włosku. Mówił do Włochów, że przyjechał z dalekiego kraju, mówi w obcym języku, czyli inaczej naszym. Jak się pomylę, to mnie poprawcie. Była ogólna radość i oklaski. Bardzo szybko zjednał sobie Włochów taką swoją postawą i bezpośredniością swoich reakcji.
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Ojciec Święty wyraził uznanie wobec tych, którzy podejmują tę posługę.
Aby przywódcy narodów byli wolni od pokusy wykorzystywania bogactwa przeciw człowiekowi.
„Jakość życia ludzkiego nie zależy od osiągnięć. Jakość naszego życia zależy od miłości”.
Znajduje się ona w Pałacu Apostolskim, w miejscu dawnej Auli Synodalnej.
Bp Janusz Stepnowski przewodniczył Mszy św. sprawowanej przy grobie św. Jana Pawła II.