„Po 16 latach nieobecności wracam do domu. Przyjmijcie mnie jak swego" - poprosił wiernych archidiecezji mińsko-mohylewskiej abp Tadeusz Kondrusiewicz.
Odchodząc z Moskwy najbardziej cieszy się tamtejszym odmłodzonym Kościołem i ustanowieniem struktur kościelnych. W rozmowie z Radiem Watykańskim abp Kondrusiewicz podsumowuje to, co się dokonało w rosyjskim Kościele w czasie jego posługi. Swą nominację na metropolitę mińsko-mohylewskiego przyjmuje z ufnością i w duchu posłuszeństwa.
Abp Kondrusiewicz: Zawsze spełniałem wszystkie swoje obowiązki kapłańskie i biskupie w duchu posłuszeństwa. Jako kapłan – w duchu posłuszeństwa biskupowi; jako biskup - Ojcu Świętemu. Widzę w tym wolę Bożą. Przyjmuję tę nominację zawierzając swoją posługę Matce Bożej. Wiem, że czekają mnie niełatwe zadania. Opuszczam Moskwę pozostawiając część swego serca, gdyż pracowałem tu 16 lat. Dzisiaj muszę przejąć nowe obowiązki. Wracam właściwie do starej diecezji, gdyż pierwszą nominację otrzymałem na biskupa w Mińsku dla katolików białoruskich.
RV: Ksiądz Arcybiskup zostawia w Moskwie konkretne rzeczy już zrobione. Co z nich przynosi obecnie najwięcej radości?
Abp Kondrusiewicz: Najbardziej cieszy mnie to, że z tych kilku parafii i kilku księży, kiedy nie było żadnych struktur w 1991 r. dziś mamy w Rosji normalne struktury kościelne. Jest seminarium duchowne, jest Instytut Teologiczny. Wydaliśmy po rosyjsku ponad 600 tytułów różnych książek religijnych, istnieją dwa programy radiowe. Jest też przepiękna katedra, a na to pytanie odpowiadam z nowej kurii, do której dopiero co się wprowadziłem. Wybudowaliśmy nową kurię i nowy dom parafialny. Przede wszystkim jednak najbardziej cieszę się z tego, że mamy coraz więcej wiernych. Tutejszy Kościół stał się młodszy. Mamy bardzo dobrych młodych ludzi, inteligencję, z którą można realizować dobre programy duszpasterskie, organizować konferencje, spotkania. Oni stanowią podstawę tego Kościoła. Myślę, że mój następca będzie miał dobry start i życzę mu błogosławieństwa Bożego, aby dalej dynamicznie prowadził tę pracę.
RV: W momencie, kiedy Ksiądz Arcybiskup został skierowany do Moskwy bynajmniej nie było łatwo, można powiedzieć, że nawet było „pod górkę”. Patrząc perspektywicznie: co było dla Księdza Arcybiskupa najtrudniejsze?
Abp Kondrusiewicz: Było bardzo wiele spraw do załatwienia. Praktycznie zupełnie nie było księży, nie było żadnych struktur, nie było kościołów. Ogromne trudności mieliśmy z odzyskaniem katedry. Dalej, trudno było nawiązać kontakt ze społeczeństwem i rozwinąć go tak, aby Kościół katolicki nie był postrzegany jako Kościół obcokrajowców, jako „cudze ciało”. To się udało zrobić. Dzisiaj Kościół katolicki jest postrzegany jako integralna cząstka rosyjskiego społeczeństwa. To jest bardzo ważne. Byłem zapraszany na Kreml, uczestniczyłem w różnych komisjach ds. religii, pytano mnie o zdanie: dziś jest zupełnie inaczej. Oczywiście kolejnym trudnym zadaniem, którego do końca nie udało mi się wykonać, choć bardzo wiele zostało zrobione, jest rozwój stosunków ekumenicznych, szczególnie z Kościołem prawosławnym. Mimo to, że są jeszcze trudności i że nie wszystko zostało rozwiązane, dostrzegam wielki postęp. Również kontakt z innymi niechrześcijańskimi religiami bardzo dobrze się rozwinął. To, o czym wcześniej nawet nie myśleliśmy, co trudno sobie było wyobrazić, dziś stało się rzeczywistością i z tego się cieszę.
RV: Ksiądz Arcybiskup potrafił w Moskwie znaleźć sposób na współpracę z władzami, nawet jeżeli czasem przychodziło iść pod prąd. Jakie są w tym względzie, zdaniem Księdza Arcybiskupa, perspektywy na Białorusi, w stołecznej archidiecezji tego kraju, Mińsku?
Abp Kondrusiewicz: Bardzo ważne jest to, że na Białorusi Kościół katolicki jest liczny. W Rosji mówimy, że jest nas ok. 600 tys. Na Białorusi liczbę katolików szacuje się na ok. półtora miliona. Tu w Rosji Kościoła katolickiego nie określa się mianem tradycyjnego. Na Białorusi tego problemu nie ma. W tych dniach w środkach masowego przekazu pojawiły się informacje na temat rozmów zmierzających do podpisania pewnej formy konkordatu pomiędzy Białorusią a Stolicą Apostolską. Sytuacja jest więc inna. Oczywiście może mniej już znam tych ludzi, których znałem 16 lat temu, ale myślę, że uda się znaleźć dobry kontakt, tak jak to miało miejsce przed 16 laty. Wówczas rzeczywiście wszystko rozwijało się bardzo dobrze. Na Białorusi byłem biskupem tylko półtora roku. W tym czasie udało się otworzyć seminarium w Grodnie. Udało się oficjalnie sprowadzić z Polski 50 księży. Udało się również odzyskać 97 kościołów. Sytuacja oczywiście się zmienia, ale jestem przekonany, że można będzie nawiązać kontakty i dalej kontynuować to dzieło, które prowadził kard. Świątek i inni biskupi.
RV: Polski program Radia Watykańskiego dociera również na Białoruś. Co chciałby Ksiądz Arcybiskup powiedzieć swoim przyszłym diecezjanom w dniu ogłoszenia nominacji?
Abp Kondrusiewicz: Po 16 latach nieobecności wracam do domu. Życzę wam wszystkim, byśmy wspólnie pracowali dla Królestwa Bożego. Kapłanom, zakonnikom, siostrom zakonnym i wszystkim wiernym życzę, aby trwali w swoim chrześcijańskim powołaniu. Byśmy wspólnie razem mogli przeciwstawić się wyzwaniom naszego czasu: sekularyzacji, relatywizmowi moralnemu, liberalizmowi. Oby nasza Ojczyzna przemieniała się w nowe społeczeństwo, budowane na zasadach Ewangelii. Przyjmijcie mnie jak swego, który od was pochodzi. Oczywiście proszę również o modlitwę.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.
Na portalu Vatican News w 53 językach, w tym w języku migowym.