"Tam jednak, gdzie człowiek staje się jedynym panem świata i właścicielem samego siebie, nie może być sprawiedliwości. Panować tam może jedynie samowola władzy i interesów" - powiedział Benedykt XVI podczas Mszy św. inaugurującej Synod Biskupów.
Papież w asyście 256 biskupów z całego świata odprawił w Bazylice Watykańskiej Mszę św., inaugurującą XI Zgromadzenie Zwyczajne Synodu biskupów, poświęconego Eucharystii. Ojciec Święty podkreślił, że "tolerancja, która niejako przyzwala na Boga w prywatnej opinii, lecz odmawia Mu miejsca w życiu społecznym, w rzeczywistości świata i naszego życia, nie jest tolerancją, lecz hipokryzją".
Zamieszczamy cały tekst papieskiej homilii:
Czytanie zaczerpnięte z proroctwa Izajasza i dzisiejsza Ewangelia ukazują naszym oczom jeden z największych symboli Pisma Świętego: symbol winorośli. Chleb symbolizuje w Piśmie Świętym to wszystko, czego człowiek potrzebuje w codziennym życiu. Woda przynosi ziemi żyzność: to podstawowy dar, który umożliwia życie. Wino natomiast wyraża wyborność stworzenia: wino "rozwesela serce". Tym samym wino, a wraz z nim winorośl stały się także wyobrażeniem daru miłości, w której możemy zaznać smaku tego, co Boskie. I tak czytanie z proroka, którego przed chwilą wysłuchaliśmy, zaczyna się od kantyku miłości: Bóg założył winnicę - to symbol Jego historii miłości z ludzkością, Jego miłości do Izraela, którego sobie wybrał. Pierwsza myśl dzisiejszych czytań jest więc następująca: w człowieku, stworzonym na swój obraz, Bóg wzbudził zdolność do miłości, a więc i zdolność do miłowania Jego samego, swego Stworzyciela. Poprzez kantyk miłości proroka Izajasza Bóg pragnie przemówić do serca swego ludu - a także do każdego z nas.
"Stworzyłem cię na obraz Mój i podobieństwo" - mówi do nas. "Ja sam jestem miłością, a ty jesteś Moim wizerunkiem na tyle, na ile błyszczy w tobie blask miłości, na tyle, na ile odpowiadasz Mi miłością". Bóg czeka na nas. Chce, byśmy Go miłowali: czyż taki apel nie powinien poruszyć naszych serc? Właśnie w tej chwili, gdy celebrujemy Eucharystię, gdy inaugurujemy Synod na temat Eucharystii, On wychodzi nam naprzeciw, wychodzi mi naprzeciw.
Czy otrzyma odpowiedź? Czy jest z nami tak, jak z winnicą, o której Bóg mówi u Izajasza: "I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody" (Iz 5, 2). Czyż nasze życie chrześcijańskie nie jest często bardziej octem aniżeli winem? Litowanie się nad sobą, konflikt, obojętność?
W ten sposób przeszliśmy automatycznie do drugiej podstawowej myśli związanej z dzisiejszymi czytaniami. Mówią one nade wszystko o dobroci stworzenia Bożego i wielkości wyboru, z jaką Bóg szuka nas i miłuje. Z kolei jednak mówią także o tym, co stało się potem - o upadku człowieka. Bóg posadził wyborną winorośl, a mimo to wyrosło dzikie wino. Na czym polega to dzikie wino? Dobra winorośl, której Bóg się spodziewał - mówi prorok - polega na sprawiedliwości i prawości. Dzikie wino natomiast to przemoc, rozlew krwi i ucisk, w którym ludzie jęczą pod jarzmem niesprawiedliwości. W Ewangelii obraz się zmienia: winorośl rodzi dobre wino, ale dzierżawcy zatrzymują je dla siebie. Nie mają zamiaru przekazać go właścicielowi. Okładają kijami i zabijają Jego wysłanników i zabijają Jego Syna. Ich argumentacja jest prosta: sami chcą zostać właścicielami; przywłaszczają sobie to, co nie jest ich własnością. W Starym Testamencie na pierwszym planie pojawia się zarzut pogwałcenia sprawiedliwości społecznej, pogardy człowieka dla człowieka. W tle jednak jawi się, że przez pogardę dla Tory, prawa danego przez Boga, wzgardzony zostaje sam Bóg; chce się tylko rozkoszować swoją władzą. My ludzie, którym stworzenie zostało, by tak rzec, powierzone, rościmy sobie do niego prawo.
Chcemy być jego panami w pierwszej osobie i w sposób wyłączny. Chcemy posiadać świat i nasze życie w sposób nieograniczony. Bóg stanowi dla nas przeszkodę. Albo sprowadza się Go do pobożnego frazesu, albo też neguje się Go w całości, wyklucza z życia publicznego, tak aby utracił wszelki sens. Tolerancja, która niejako przyzwala na Boga w prywatnej opinii, lecz odmawia Mu miejsca w życiu społecznym, w rzeczywistości świata i naszego życia, nie jest tolerancją, lecz hipokryzją.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.