Kim są uchodźcy Franciszka?

Piorunującą informację o tym, że kończy się ich gehenna i że wraz z Franciszkiem polecą do Włoch otrzymali w piątkowy wieczór. Usłyszeli jedynie, że papież zadba o ich los oraz poproszono ich, by spakowali swe osobiste rzeczy.

Telefon do najbliższych z niewiarygodną informacją, że są żywi i że papież zabrał ich ze sobą do Rzymu, badania lekarskie, pierwsza lekcja włoskiego i spacer po tętniącym życiem Zatybrzu – tak syryjskim uchodźcom minęła niedziela. Trzy muzułmańskie rodziny zabrane przez Franciszka z Lesbos zamieszkały tymczasowo w schronisku prowadzonym przez Wspólnotę św. Idziego. Z czasem przeniosą się do mieszkań zapewnionych im przez Watykan, który wziął na siebie ich całkowite utrzymanie.

Piorunującą informację o tym, że kończy się ich gehenna i że wraz z Franciszkiem polecą do Włoch otrzymali w piątkowy wieczór. Usłyszeli jedynie, że papież zadba o ich los oraz poproszono ich, by spakowali swe osobiste rzeczy. Że to wszystko dzieje się naprawdę uwierzyli dopiero następnego dnia, gdy zawieziono ich na lotnisko i kazano wsiąść do samolotu, którym wraz z najbliższymi współpracownikami, ochroną i dziennikarzami, Franciszek przyleciał na grecką wyspę Lesbos. Lata wojennych cierpień w Syrii, wędrówka przez Turcję, w końcu przeprawa pontonem przez Morze Egejskie i dni spędzone w dramatycznych warunkach w obozie dla uchodźców na wyspie Lesbos zaczęły przechodzić do historii. Pojawiła się nadzieja na lepsze życie. Na normalne życie.

Na rzymskim lotnisku papież czekał na swych gości przy schodkach samolotu. Przywitał się z wszystkimi i zapewniał, że już są bezpieczni. Prosił też, by wzięli się za naukę włoskiego i starali jak najszybciej zintegrować z miejscową społecznością. Uchodźcy dziękowali Franciszkowi za okazaną im pomoc. Z lotniska Syryjczycy trafili do schroniska na rzymskim Zatybrzu, leżącego nieopodal siedziby Wspólnoty św. Idziego. Mieszkają tam już uchodźcy, którzy trafili do Włoch dzięki organizowanym przez Wspólnotę korytarzom humanitarnym. Mieszkańcy domu postarali się, by nowi przybysze poczuli się od razu u siebie. Mieszkające w tym domu dzieci sprezentowały swym nowym kolegom narysowane przez siebie obrazki, a na kolację były tradycyjne syryjskie potrawy.

Hasan i Nour są obydwoje inżynierami. W wyniku bombardowań Damaszku stracili nie tylko dom, ale i całą rodzinę. „Uciekliśmy, by dać lepsze życie naszemu 2-letniemu synowi” – mówią wspominając dramatyczną przeprawę przez morze pontonem wypełnionym ponad miarę zdesperowanymi ludźmi. Każdy zapłacił od 3 do 5 tys. dolarów za podróż ku nadziei. Ramy był nauczycielem, jego żona Suhila krawcową. Mają troje dzieci. Pochodzą z Dajr az-Zaur, miasta w strefie okupowanej przez Państwo Islamskie. „Dopóki nie dotarli do nas fundamentaliści mimo ciągłych bombardowań dało się żyć. Potem już tylko królowała przemoc – mówi Ramy i dodaje – przez całe lata przekazywałem moim uczniom wartości pokojowego współistnienia, wzajemnego szacunku i respektowania przekonań ludzi innych religii, islamiści w jednej chwili to zniweczyli”. Osama i Waffa wraz z dwójką małych dzieci uciekli z Damaszku. On był sklepikarzem ona fryzjerką. Ich sześcioletni synek był nie tylko świadkiem bombardowań, ale widział jak giną ludzie. „Na długie miesiące zamknął się w sobie i nie mówił ani słowa, teraz nocą budzi się z krzykiem, bo wydaje mu się, że spadają bomby” – wyznaje matka. Na jej twarzy pojawiają się łzy wzruszenia, gdy mówi, że Franciszek dał im nowe życie.

Syryjczycy zostali zapisani do szkoły dla cudzoziemców, gdzie będą uczyć się włoskiego. Jednocześnie watykańskie sekretariat stanu wraz z włoskim ministerstwem spraw zagranicznych zajmuje się załatwieniem spraw biurokratycznych mających na celu uregulowanie ich pobytu.

Wśród zabranych do Włoch przez papieża rodzin mieli być także chrześcijanie nie dysponowali jednak odpowiednimi dokumentami, albo przybyli na wyspę już po podpisaniu porozumienia między UE a Turcją. Na jego mocy nie tylko migranci, ale również uchodźcy mają być wydalani do Turcji, gdzie zostaną rozpatrzone ich wnioski o azyl. – Tych naszych dwanaścioro gości to dzieci Boże i to właśnie jest ich jedynym przywilejem. To, że ich zabieramy to mały gest. To prawda, że jest to kropla w morzu potrzeb, ale po tej kropli morze nie będzie już takie samo – tłumaczył Papież dziennikarzom swą decyzję o zabraniu do Włoch rodzin muzułmańskich uchodźców. 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg