Nie pamiętam, aby jakiemukolwiek papieskiemu dokumentowi towarzyszyły tak wielkie oczekiwania – wyznał wczoraj watykański rzecznik. Dziś już widać, że jest to również jeden z najbardziej komentowanych dokumentów.
Chwalą go główni światowi przywódcy, jak Obama, Ban Ki-moon czy Hollande. Do uważnej, wolnej od ideologizacji lektury zachęcają biskupi. Nie brak też jednak krytyków papieskiego dokumentu.
Barack Obama nie szczędzi Franciszkowi pochwał. Przyznaje, że i on jest odpowiedzialny za ochronę środowiska. Daleki jest jednak od rachunku sumienia, jakby od ponad sześciu lat nie był prezydentem Stanów Zjednoczonych. Obiecuje jedynie, że postara się o zmiany na paryskim szczycie klimatycznym. W podobnym duchu wyraża się również sekretarz generalny ONZ, wskazując na potrzebę nowego globalnego dialogu i ambitnych rozstrzygnięć w Paryżu.
Wdzięczny za encyklikę jest duchowy zwierzchnik prawosławia. Patriarcha Bartłomiej przypomina, że on sam od lat zabiega o ochronę stworzenia, między innymi poprzez doroczne konferencje ekologiczne. Podkreśla, że troska o naturę jest bezpośrednio związana ze sprawiedliwością społeczną, a w szczególności z plagą głodu. Dlatego Kościół, który zaniedbywałby tę tematykę, zaniedbywałby tym samym głodujących – uważa patriarcha Konstantynopola.
Kard. Reinhard Marx, przewodniczący COMECE, chwali Franciszka za całkiem świadome wkroczenie w świat polityki. Jego zdaniem czas ogłoszenia encykliki nie jest przypadkowy. Poprzedza bezpośrednio dwa światowe szczyty: wrześniowy o rozwoju i grudniowy o zmianach klimatycznych. Kard. Marx spodziewa się, że słowa Papieża znajdą echo w decyzjach polityków.
Z kolei kard. Vincent Nichols z Londynu przestrzega, by papieskiej encykliki nie odczytywać w perspektywie wyłącznie purytańskiej, czyli jako wezwanie do samodyscypliny i wyrzeczeń. Prawdą jest jednak – dodaje katolicki prymas Anglii i Walii – że Franciszek ostrzega przed pułapką konsumpcjonizmu i chce, byśmy byli świadomi etycznego wymiaru zakupów.
Abp Charles Chaput, metropolita Filadelfii i potomek północnoamerykańskich Indian, postrzega encyklikę Franciszka w kontekście wielkiej tradycji chrześcijańskiej. Tytułem przykładu wymienia pisarzy minionego stulecia Tolkiena i Lewisa, którzy odznaczali się wielkim podziwem dla stworzenia, widząc w nim niemal sakrament, bo swym pięknem odsyła nas ono do Stwórcy.
W Stanach Zjednoczonych nie brakuje też jednak krytyków encykliki. Przewodniczący i członkowie parlamentarnych komisji ds. energii i środowiska naturalnego mają za złe Franciszkowi, że występuje w roli eksperta od ochrony środowiska i publicznie opowiada się za jedną z ekologicznych opcji., Papież niepotrzebnie ingeruje w sprawy polityczne – uważają Jeb Bush i Marco Rubio, pretendenci do urzędu prezydenta.
Podkreślił, że wizyta na Ukrainie jest dla niego bardzo ważna.
"Zobaczymy, także po zakończeniu jego misji, co należy czynić".
„Uczmy się od Boga szacunku dla ludzkiego cierpienia i nieszczęścia” .