Niemiecka prokuratura nie będzie wszczynać śledztwa w sprawie byłego biskupa Limburga. Według niej nie ma podejrzeń wystarczających do prowadzenia do procesu karnego tego duchownego.
W marcu bp Franz-Peter Tebartz-van Elst przestał kierować diecezją po tym, jak jego rezygnację przyjął Papież Franciszek. Problemem okazały się nieprawidłowości w budowie siedziby biskupiej. Koszty, oceniane wstępnie na 5,5 miliona euro, wyniosły jak dotąd, według szacunków, 31 milionów euro. W sprawie bp. Tebartz-van Elsta wypowiedziała się już specjalna komisja powołana przez niemiecki episkopat. Na wiosnę przedstawiła obszerny raport, w którym udokumentowała szereg zaniedbań ze strony byłego ordynariusza Limburga.
W tym samym czasie trwały dochodzenia prokuratury, do której wpłynęło kilka zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez duchownego. Teraz prokuratura stwierdziła, że nie ma wystarczających poszlak uzasadniających rozpoczęcie śledztwa. Stwierdzono jednak szereg naruszeń prawa kanonicznego, a te, jak zaznaczyła prokuratura, mogą być wyjaśniane wyłącznie wewnątrz samego Kościoła.
Administrator apostolski w Limburgu bp Manfred Grothe potwierdził już, że tego typu dochodzenia wewnątrzkościelne trwają. Niedawno kapituła katedralna w Limburgu przeprosiła opinię publiczną i przyznała się, że w wielu sprawach związanych z budową nowej siedziby biskupiej nie dopełniła obowiązku organu kontrolnego. Wcześniej to właśnie część członków kapituły oskarżała bp. Tebartz-van Elsta o rozrzutność. Obecnie bp Franz-Peter Tebartz-van Elst mieszka na terenie diecezji ratyzbońskiej.
Syn zmarł 18 lat temu, „lecz wydaje się, jakby to było wczoraj”.
"Niech z waszych rodzin, wspólnot parafialnych i diecezjalnych płynie przykład miłości..."
W komunikacji medialnej będzie teraz jak włoski, angielski czy hiszpański.
Głód bywa dziś już traktowany jako coś w rodzaju „muzyki w tle”, do której się przyzwyczailiśmy.
To nie tylko wydarzenie religijne, ale też publiczne świadectwo wiary.